"Nie!" Wykrzyknęła gwałtownie. "To prawda, pewnie mnie nienawidzi, ja też bym siebie nienawidziła na jego miejscu. Jak możesz tu stać i ze mną rozmawiać, wiedząc, że jestem odpowiedzialna za stan twojego męża."
"Bo to nie twoja wina, ani jego." Mariana podeszła i wzięła jej dłonie w swoje. "Jesteś dobrą kobietą, Abigail, nic dziwnego, że mój syn się w tobie zakochał. Nie proszę o wiele, chcę tylko
















