logo

FicSpire

Nie opuszczaj mnie, kumplu.

Nie opuszczaj mnie, kumplu.

Autor: Jackie88

The One
Autor: Jackie88
7 lip 2025
Perspektywa Avy "Ava, uciekaj. Idź z matką. Oni was zabiją." Ojciec krzyknął na mnie, a jego oczy wypełniły się strachem, gdy spojrzał w drugą stronę lasu. "N-nie," wymamrotałam, szlochając. Widziałam go leżącego na ziemi. "Córeczko, zawsze opiekuj się matką," powiedział, próbując usiąść. Krew pokrywała jego nogi. "Angelo, uciekaj z Avą. Nie trać czasu," powiedział do mojej matki, która klęczała przed nim i głośno płakała. "Jak mogę cię zostawić w takim stanie, Hektorze?" Wykrzyknęła zrozpaczonym tonem. Usłyszeliśmy trzask. Byliśmy w środku wojny, a każdy wilk walczył z każdym. "Uciekajcie. Nie mogę się przemienić, żeby was chronić z powodu moich ran. Przynajmniej uratujcie nasze małe dziecko," powtórzył ojciec do matki. Kiedy matka zobaczyła zbliżającą się watahę wilków, wstała, podniosła mnie w ramiona i zaczęła biec w przeciwnym kierunku, niosąc mnie. Podczas biegu matka szepnęła mi do ucha płaczącym głosem: "Nie oglądaj się." Moje ramiona mocno obejmowały jej szyję. Ciekawość mnie zabijała, więc odważyłam się spojrzeć na to, co się tam działo. Widziałam, jak dwa wilki skaczą na mojego tatę, żeby go zabić. Moje oczy się rozszerzyły. Byłam tak zszokowana, że zamknęłam oczy i wydałam z siebie krzyk. "TATO!" Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że jestem w swojej sypialni. "Znowu mi się śniło," wymamrotałam, przykładając dłoń do czoła. Usiadłam i wzięłam głęboki oddech. Całe moje ciało było spocone. Właściwie to nie był koszmar. To było odbicie chwil z mojej przeszłości, których nigdy nie będę w stanie zapomnieć. Mój ojciec zginął na wojnie, kiedy miałam zaledwie pięć lat. Był wojownikiem stada, ale zaatakowali jego nogi, zanim zdążył się przemienić, przez co nie mógł się uratować. Moja matka musiała uciekać ze mną z tego stada i szukać schronienia w innym. Alfa i Luna tego stada byli na tyle mili, że pozwolili nam zamieszkać w ich stadzie. Od tego czasu mieszkamy w Stadzie Mistycznego Cienia. "AVA, SPÓŹNISZ SIĘ." Usłyszałam głos matki, wołającej z dołu. "TAK, MAMO. JUŻ IDĘ," odpowiedziałam głośno, żeby mnie usłyszała. Pobiegłam do łazienki, wzięłam prysznic, a następnie przygotowałam się do wyjścia na uniwersytet. Byłam na pierwszym roku. Nie chciałam więc znaleźć się na cenzurowanym u profesora, spóźniając się. Szybko spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam na sobie długą, luźną białą sukienkę. Wsunęłam włosy do tyłu w niski kucyk. Moje duże okulary zsunęły się na nos, więc podniosłam je na oczy. Mój wzrok był całkiem dobry. Ale wolałam nosić duże okulary, ponieważ chciałam ukryć za nimi swoje emocje i twarz. Chociaż okulary były przezroczyste, pomagały mi maskować moje uczucia. Ponieważ nie chciałam zwracać na siebie uwagi, nigdy się nie malowałam. Z tego samego powodu wolałam ubierać się w proste, długie, luźne ubrania. Ludzie nazywali mnie "kujonką" ze względu na moje wysokie oceny i wygląd. A może naprawdę byłam kujonką. Postanowiłam potraktować to jako komplement. Ta etykietka sprawiła również, że doświadczyłam trochę prześladowań, kiedy byłam w gimnazjum. Zeszłam na dół i przytuliłam matkę. Zjadłyśmy razem śniadanie. Była jedyną osobą w moim życiu. Chciałam się pilnie uczyć i ugruntować swoją pozycję, żeby móc dać jej szczęśliwe życie. "Ava" Spojrzałam na matkę. "Tak, mamo?" "W przyszłym tygodniu skończysz osiemnaście lat. Wkrótce znajdziesz swojego partnera. Zanim to nastąpi, chcę, żebyś nie zadawała się z nikim innym. Wiesz już, jak trafiliśmy do tego stada. Jesteś omegą. Nie mamy w naszej rodzinie mężczyzny, który by cię chronił, kochanie." Wpatrywałam się w zatroskaną twarz matki. Martwiła się o moje bezpieczeństwo, ponieważ to stado było pełne Alf. "Nie martw się, mamo. Masz moje słowo, że nie będę się z nikim zadawać i nie przysporzę sobie żadnych kłopotów. Dotrzymam obietnicy. Zawsze unikam zwracania na siebie uwagi." "Moje dziecko, tęsknię za dniem, w którym w końcu znajdziesz swojego partnera. On cię zaakceptuje, a ja będę mogła umrzeć w spokoju." Szybko wstałam z krzesła i podeszłam, żeby ją przytulić. "Mamo, nie mów tak, proszę." Nigdy więcej nie wyszła za mąż i poświęciła mi całe swoje życie. Nie mogłam znieść widoku jej bólu. Po uspokojeniu matki wyszłam z domu. Poszłam na przystanek autobusowy i wsiadłam do autobusu. Dotarcie na uniwersytet zajęło mi dwadzieścia minut. Litery były napisane kursywą, pogrubioną czcionką. "Uniwersytet Mistycznego Cienia" Zaczęłam iść w kierunku budynku wydziału. Moje oczy wędrowały dookoła, gdy mijałam studentów. To był najlepszy uniwersytet w naszym stadzie. Tylko bogate dzieci mogły zapisać się na ten uniwersytet. Miałam jednak szczęście, że otrzymałam stypendium i dostałam się na ten uniwersytet. Widziałam, jak dziewczyny patrzą na mnie z obrzydzeniem. Jedna z dziewczyn przeszła obok mnie, nie zapominając popchnąć mnie w ramię. "Cholerna kujonka." Usłyszałam ją, spuściłam głowę i poszłam prosto do klasy. Moja przyjaciółka Abigail pomachała do mnie. Usiadłam obok niej. Mam tylko trzech przyjaciół. Abigail była mi najbliższa. Miałyśmy ten sam plan zajęć, więc mogłyśmy spędzać razem więcej czasu. Kiedy profesor wszedł do sali, rozpoczęła się lekcja. Starałam się skoncentrować, ale rozpraszały mnie plotkujące dziewczyny szepczące za naszymi plecami. "Widziałaś dziś Iana?" Zapytała jedna dziewczyna drugą. "Nie, co przegapiłam? Nie mów mi, że zdjął koszulę, żeby pokazać swoje gorące mięśnie brzucha, a ja to przegapiłam." "Umrę, myśląc o tym. Ale nie. Słyszałam, jak jego przyjaciele wspominają o imprezie u Luke'a." "O mój Boże! Nie mogę tego przegapić." Wpatrywałam się w projektor, ale moje myśli skupiały się na ich plotkach. Mówiły o najgorętszym chłopaku na naszym uniwersytecie. O nikim innym jak o Ianie Dawsonie. Był jedynym synem naszego głównego Alfy. Ale nie był taki jak jego ojciec, który bardzo rygorystycznie przestrzegał zasad i regulaminów. Był jego całkowitym przeciwieństwem - sprawiał kłopoty. Był złym chłopcem, którego bał się każdy chłopak, i playboyem, z którym każda dziewczyna pragnęła być. "Ian Dawson nigdy się nie umawia. Wierzy tylko w jednorazowe przygody," wymamrotała moja najlepsza przyjaciółka, Abigail, z mojej lewej strony. Odwróciłam głowę w jej stronę. Uśmiechnęła się do mnie i powiedziała: "Ty niewinna dziewczyno, nie słuchaj tych plotek." "Ja tylko—" "Kochanie, znam cię naprawdę dobrze. Ale powiem ci coś. On czeka na swoją partnerkę. Dlatego się nie umawia. To są jego własne słowa," szepnęła mi. Odwróciłam od niej wzrok i zamiast jej odpowiadać, spróbowałam skoncentrować się na zajęciach. Ale nie mogłam okłamać swojego serca. Nie wiem dlaczego, ale ilekroć widziałam tego chłopaka, czułam, że moje serce bije szybciej. Po zajęciach Abigail i ja powoli poszłyśmy do szatni. W tym czasie otrzymałam wiadomość tekstową od mojego przyjaciela Luke'a. Był jedynym chłopakiem, który był moim przyjacielem. To dlatego, że nigdy mnie nie prześladował. "Kto do ciebie napisał?" Zapytała Abigail. "Luke. Wzywa nas na boisko do koszykówki." "Idź pierwsza. Przyjdę za dziesięć minut. Mam trochę pracy." "Okay." Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę boiska do koszykówki, które było dość daleko. Kiedy dotarłam na miejsce, wielu chłopców opuszczało boisko. Właśnie skończyli trening. "Hej, Kujonko." Chłopak droczył się ze mną i zaśmiał. Spuściłam głowę, starając się go unikać. Słyszałam też jakieś gwizdy. Czułam, że to była zła decyzja, żeby tu przychodzić samej. Chociaż było tam wiele dziewcząt, czepiały się tylko mnie. Zaczęłam szybko iść, patrząc na ziemię. Ale nagle wpadłam głową na twardą klatkę piersiową. Mój wzrok powędrował na czarne spodenki osoby, które odsłaniały jej silne uda. Przesunęłam wzrok, który zaprowadził mnie do podkoszulka, odsłaniającego jego wytatuowane ręce. Miał najbardziej nieskazitelną sylwetkę. Powoli podniosłam głowę, a moje oczy zamarły na jego twarzy. Miał parę grubych brwi, ciemne włosy, które były mokre, ciemne oczy, które były tajemnicze, kolczyk w brwi i idealnie zarysowaną linię szczęki. Pochodził od niego krzyk niebezpieczeństwa. Powinnam od niego uciekać. Wszyscy twierdzili, że jest jedynym zagrożeniem zdolnym zabić każdego żywego człowieka. Jednak moje serce chciało czegoś innego. Zaczęło bić szybciej, jak maraton. Wpatrywałam się w jego twarz. Bez wątpienia był najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek widziałam. Gdy tylko zauważyłam zmarszczkę formującą się między jego brwiami, poczułam, że wracam do zmysłów. Wyglądał groźnie, co sprawiło, że ze strachu zrobiłam krok w tył. Nie mogłam powstrzymać jąkania. "P-przepraszam, Ian."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

The One – Nie opuszczaj mnie, kumplu. | Czytaj powieści online na FicSpire