Wil
Siedział na krawędzi łóżka, wciągając buty, szykując się na lot do Wirginii. Co irytujące, nie było żadnych bezpośrednich lotów, więc musiał wyjechać o 13:48 po południu i mieć godzinną przesiadkę w Karolinie Północnej, zanim dotrze na regionalne lotnisko Roanoke-Blacksburg o 19:45 wieczorem.
Mógł polecieć porannym lotem i dotrzeć tam o czwartej po południu, ale to i tak przesunęłoby spotkanie
















