logo

FicSpire

Tylko jeden pocałunek, zanim się ze mną rozwiedziesz.

Tylko jeden pocałunek, zanim się ze mną rozwiedziesz.

Autor: Avelon Thorne

CH 8
Autor: Avelon Thorne
23 wrz 2025
Rin Wędrowała swobodnie po przyjęciu zaręczynowym Wila i Anabell, rozmawiając z każdym, kto się do niej odezwał. Zdała sobie sprawę, że po podpisaniu papierów rozwodowych z Calvinem i zakończeniu ich małżeństwa, nie musi już stać u boku Calvina każdej sekundy wieczoru i grać kochającej żony, o co ją prosił, a na co zgodziła się trzy lata temu. Postanowiła więc tego nie robić. Chociaż pojawił się na przyjęciu i podszedł do niej tak, jak zwykle to robił, gdy przybywali na jakąkolwiek uroczystość osobno, zrobił to, co zawsze robił przez ostatnie trzy lata – bez zastanowienia wcielił się w rolę, którą sam sobie nadał. Objął ją ramieniem w talii i oparł dłoń na biodrze. Pełna demonstracja ich związku małżeńskiego dla wszystkich dookoła. Tylko że już nimi nie byli. Jeszcze przed wyjściem z domu na przyjęcie zaręczynowe Wila i Anabell otrzymała e-mailem kopię podpisanych dokumentów rozwodowych wraz z pismem od sędziego z datą uprawomocnienia się rozwodu. Wszystko było załatwione. Zaproszenie na to przyjęcie wisiało na lodówce w jej domu i prawie o nim zapomniała. Przeczytała je, gdy rano wyjmowała coś do picia z lodówki po powrocie z biura Calvina. Nawet zastanawiała się, czy iść dziś wieczorem, ale było zaadresowane do nich obojga. Poza tym lubiła Anabell, chodziły razem na kawę dwa razy w tygodniu, czasem na kolację. Dlaczego więc miała być pozbawiona możliwości zobaczenia swojej przyjaciółki szczęśliwej na przyjęciu zaręczynowym? Tylko po to, żeby Calvin czuł się komfortowo i nie musiał jej więcej widzieć. To przyjęcie było duże i odbywało się w apartamencie Wila na ostatnim piętrze, który był równie duży i luksusowy jak apartament Calvina, więc technicznie mogliby po prostu pójść w różnych kierunkach i prawdopodobnie w ogóle się nie spotkać. Wiedziała, że Wil nie chce domu ani podwórka, a jego apartament jest blisko jego biura i sądu. Anabell też wydawała się tym nie przejmować, chociaż w tym apartamencie były cztery sypialnie, na wypadek gdyby chcieli założyć rodzinę. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie, gdy sama poruszała się po przyjęciu. Było to dość irytujące, wiedząc, że on ją obserwuje, podczas gdy to on chciał rozwodu. Ona go nie śledziła, pokazując mu, że przestrzega ich rozwodu. W pewnym momencie Anabell nachyliła się do niej i splotła z nią ramię, podobnie jak wcześniej zrobiła to z Calvinem, i szepnęła cicho: "Co on zrobił?" Stały na balkonie, gdzie wyszła, żeby uciec od spojrzenia Calvina i zaczerpnąć świeżego powietrza. "Naprawdę ładny widok" – uśmiechnęła się Rin do niej. "Aż tak źle, co? On..." "To nie ma znaczenia, Anabell, to jest twój i Wila wieczór" – uśmiechnęła się do niej. "Baw się dobrze i nie przejmuj się niczym, co nie dotyczy ciebie i Wila. Tak powinno wyglądać przyjęcie zaręczynowe. Otworzyłaś już prezent, który ci przyniosłam?" "Jeszcze nie" – uśmiechnęła się Anabell. "Może teraz otworzymy prezenty" – powiedziała i pociągnęła Rin z powrotem do środka. Rin natychmiast poczuła na sobie wzrok Calvina, gdy tylko przekroczyły próg balkonu. Zignorowała to, gdy Anabell popchnęła ją w kierunku krzesła i oznajmiła wszystkim, że nadszedł czas na otwieranie prezentów. Usiadła na poręczy krzesła i, ku jej irytacji, chwilę później zauważyła Calvina stojącego tuż za nią. Jego usta dotknęły delikatnie jej ucha. "Nie powinnaś być tak wyraźnie zirytowana, to ci nie przystoi" – szepnął. Jej szczęka się zacisnęła i zastanawiała się, co do licha sprawiło, że pomyślał, że może być tak blisko niej. Odwróciła twarz w jego stronę i dzielił ich zaledwie cal, gdy usłyszała, jak Anabell woła: "Pocałuj ją, to ci wybaczy". Półśmiech wyrwał się z jej ust, gdy wpatrywała się w niego prosto, niemal wyzywająco. To była najzabawniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszała w tej chwili, chociaż jednocześnie ból dotknął jej serca. Ponieważ on nigdy tego nie zrobi, odwróciła od niego twarz i pokręciła głową do Anabell. "Otwieraj już te prezenty" – powiedziała, ignorując obecność Calvina tuż za nią. Rin chciała mu powiedzieć, żeby jej nie dotykał. Wydawało się, że przez cały wieczór będzie grał kochającego, oddanego męża, a jeśli wstałaby w tej chwili i oddaliła się od niego, albo odsunęła jego rękę, wszyscy w tym pokoju wiedzieliby, że tak naprawdę się kłócą. Na to nie pozwalał ich kontrakt małżeński, który tak naprawdę zakończył się dopiero po uprawomocnieniu się rozwodu. Stwierdzał, że robienie scen, które mogłyby zostać uznane za nieprzystojne, nie może mieć miejsca w miejscach publicznych. Z drugiej strony, byli już po rozwodzie, dokumenty zostały podpisane i czekali tylko na tak zwany okres ochłodzenia. Jej wzrok powędrował na jego dłoń spoczywającą na jej ramieniu, gdy jego palce delikatnie ją muskały, jak zawsze to robił. Czy naprawdę miało jeszcze jakieś znaczenie, co myślą inni? Wszyscy i tak się wkrótce dowiedzą. "Nie rób tego" – jego usta dotknęły jej ucha cichym szeptem. "Nie psujmy teraz przyjęcia". Kilka minut później wstała, było wiele prezentów do otwarcia, i skierowała się do łazienki. Stanęła tam i wpatrywała się w swoje odbicie. Na jej twarzy nie było uśmiechu, wyglądała na zirytowaną, zdała sobie sprawę. "Dasz radę" – szepnęła do siebie. "To niczym nie różni się od tych pierwszych niezręcznych chwil, kiedy stałaś obok niego, niepewna tego, że jesteś pod jego ramieniem. Weź się w garść". Wyprostowała ramiona i wróciła na salę, usiadła tuż przed Calvinem i uśmiechnęła się. Nauczyła się wyglądać na szczęśliwą dawno temu, kiedy taka nie była. Teraz nadszedł czas, aby to znowu wykorzystać. Anabell wzięła jej prezent i przeczytała kartkę na głos wszystkim, a potem jakby zawahała się na końcu i powiedziała "od Marrin i Calvina". Chociaż Rin wiedziała, że jego imienia nie było na tej kartce. Zauważyła też, że Wil patrzy prosto na nią, i uśmiechnęła się do niego. Widział, że imienia Calvina tam nie ma, a nawet wiedziałby, dlaczego go tam nie umieściła, chociaż Anabell nie wiedziałaby. Marrin napisała to dopiero dzisiaj, piękne słowa o tym, jak bardzo będą szczęśliwi, i podpisała się Marrin, pomijając swoje nazwisko, a także Calvina, podczas gdy normalnie napisałaby Marrin & Calvin Reeves. Obserwowała, jak Anabell otwiera prezent i widziała, jak jej oczy rozjaśniają się. "Jak to zdobyłaś? Jest już wyprzedana. Nigdzie nie mogłam dostać kopii". To było najnowsze wydanie jej nowej książki w twardej oprawie, "Narodzona w Świetle i Ciemności", romansu fantasy, pierwszej z jej trzytomowej serii, która miała się ukazać. "Otwórz ją" – powiedziała Rin. "Nie, to niemożliwe" – Anabell otworzyła okładkę, zakryła ręką usta i spojrzała na Wila. Uśmiechnął się do niej i przeczytał słowa, których Anabell nie mogła wydobyć z siebie. "Szczęśliwych zaręczyn Anabell i Williamie. Niech wasza miłość zawsze dla siebie świeci, zagłębiajcie się w waszej pasji i stwórzcie dla siebie szczęśliwe, kochające życie, z wieloma zmysłowymi, parnymi wspomnieniami, Marilyn Riddley." "Jak?" – w końcu udało się wydusić Anabell. "Mam swoje sposoby... i nie, to nie był Calvin" – powiedziała, upewniając się, że nikt w pokoju nie pomyślał, że to on to zrobił. "Poznałam ją kilka dni temu, znałam ją z college'u, zadzwoniłam i powiedziałam jej, że jesteś jej wielką fanką, a ona dała mi to ze swoich osobistych zapasów". "To było... jej? To była Marilyn Riddley?" – Anabell skierowała wzrok na książkę. "Nigdy nie zegnę strony". "Książki są po to, żeby je czytać, a nie zbierać kurz. Jestem pewna, że chciałaby, żebyś ją przeczytała". Wyciągnęła rękę i dotknęła dolnej części strony, a tam drobnym pismem były napisane słowa "przeczytaj mnie, M.R.". Anabell mocno ją objęła. "Uwielbiam to i nie mogę uwierzyć, że ją znasz". Wzruszyła ramionami. "Czasami świat jest mały. Nie pytaj. Nie zabiorę cię, żebyś się z nią spotkała. Ona tego nie robi, jest trochę samotnikiem. Mieszka sama i z dala od świata". Godzinę później Rin pożegnała się z Anabell i Wilem, wyszła z apartamentu na korytarz i westchnęła cicho do siebie. W końcu była z dala od wzroku Calvina. Podeszła do windy i nacisnęła przycisk, tylko po to, by usłyszeć, jak drzwi się otwierają i zamykają, a Calvin mówi: "Nie powinnaś wychodzić beze mnie, to trochę niegrzeczne". "Dlaczego? Przyjechaliśmy osobno, zostań tutaj. To nie tak, że wszyscy nie wiedzą, że ty mieszkasz tutaj w mieście, a ja godzinę stąd... To nic niezwykłego, że wychodzę przed tobą". I tak było. "Nie, ale zawsze cię odprowadzam. Nawet nie powiedziałaś mi, że wychodzisz" – wymamrotał. "Czy muszę to jeszcze robić?" – spojrzała na niego. Nigdy wcześniej nie słyszała, żeby tak do niej mamrotał. To było dla niej nowe. "Myślałam, że jesteśmy..." Zacisnął dłoń na jej ramieniu i odciągnął ją od drzwi do apartamentu Wila, zanim zdążyła wypowiedzieć słowo "rozwiedzeni". Wciągnął ją do klatki schodowej i zatrzasnął drzwi. Potem odwrócił się i spojrzał na nią z góry. "Nie chcę, żebyś to mówiła publicznie, to nie jest wiedza publiczna, Rin. Nie zostanie to teraz ogłoszone".

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

CH 8 – Tylko jeden pocałunek, zanim się ze mną rozwiedziesz. | Czytaj powieści online na FicSpire