Gdy tylko Nicole poczuła się lepiej i wyszła ze szpitala, zasypały ją gratulacje od członków stada. To było ekscytujące, bo świętowali ją tak, jakby była jedną z nich. Poczucie pokrewieństwa w Mrocznym Księżycu nie było czymś, czego doświadczyła w żadnym innym miejscu. W Karmazynie tego nie było, ani u jej rodziców.
– Gratulacje, Nicole – powiedział jeden z członków stada, delikatnie poklepując ją
















