Nicole jęknęła, z trudem podnosząc się z łóżka. Nie rozumiała tych mokrych snów, które właśnie miała, ani tego, jak dotarła do domu. Zazwyczaj, gdy próbowała utopić smutki w alkoholu, zasypiała w barze i budziła się wcześnie rano w tym samym miejscu.
Potarła oczy, zastanawiając się, dlaczego wciąż jest mokra. Otworzyła je szerzej i zorientowała się, że jest w nieznanym pokoju. Oczy jej się rozszerzyły, a serce zaczęło bić jak szalone.
Wspomnienia z poprzedniej nocy uderzyły ją z impetem.
Była pijana jak bela, a jakiś nieznajomy postawił jej drinka i uregulował rachunek, ale ponieważ była wściekła, ruszyła za nim i…
Poczuła się znowu w zaułku, gdzie on się śmiał i pochylał nad nią.
– Nie spodziewałem się, że połkniesz haczyk – wymamrotał, a jego głos przeszył ją dreszczem.
Wąchał jej szyję i wydał z siebie głębokie westchnienie. Nicole przełknęła jęk, który groził wydobyciem się z jej gardła.
– Wiesz, kiedy panie mnie gonią, to po to, żeby mnie uwieść i podziękować za uregulowanie rachunku. Ale ty jesteś z innej ligi – wyszeptał.
Dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa Nicole. W głowie jej się kręciło zdezorientowana, a jej ciało było przesiąknięte jego podnieceniem. Wiedziała, że jest potężnym wilkiem, ponieważ jego dominacja sprawiała, że jej wilczyca drżała z szacunku. Nicole nie rozumiała tylko, dlaczego jej ciało reaguje na jego głos. Nawet jej nie dotknął…
Ostatni raz, kiedy to sprawdzała, była pewna, że nienawidzi seksu, zwłaszcza po tym, jak znęcał się nad nią Shane. Właściwie nie pamiętała, kiedy ostatni raz była podniecona, a jednak teraz jej ciało reagowało na zupełnie obcego mężczyznę. Coś w nim ją magnetyzowało. To ją ekscytowało i przerażało jednocześnie.
Jego dłonie objęły ją w talii i mocno pocałował ją w szyję, muskając ją delikatnie. Ten jeden gest przesłał przez nią fale przyjemności. Nie wiedziała jak, ale jej ręce zsunęły się w dół… Nagle wydał z siebie agresywny warkot i wziął jej usta.
– Nie możemy tego tu robić – powiedział zduszonym głosem.
Jego pocałunek był równie wymagający, co pobudzający. Dysząc, oderwał się od niej, przerzucił ją przez ramię i odszedł. Zaniósł ją do nieznanego pokoju, rzucił na łóżko i przykrył ją…
Nicole wciąż była oszołomiona tym, czego doświadczyła poprzedniej nocy. Ogarnęła ją ponownie potrzeba jego bliskości. Nikt nigdy nie sprawił, że poczuła się w ten sposób.
– Wiem, mam tendencję do wywoływania takiego efektu u ludzi – zachichotał jakiś głos.
Natychmiast wróciła do rzeczywistości. Serce waliło jej w piersi, a głowa gwałtownie obróciła się w jego stronę. Była całkowicie zdumiona jego widokiem. Jej tajemniczy mężczyzna opierał się o ścianę z nonszalanckim uśmieszkiem na ustach. Jego czupryna brudnych blond włosów opadała na jego posępne, jasnoniebieskie oczy, które wierciły dziury w jej ciele. Jego wyrzeźbione mięśnie pokrywały tatuaże, których nigdy w życiu nie widziała u nikogo.
Zamrugała, był oszałamiający. Wdzięczność dla niego wezbrała w niej.
– Ja… – zaczęła.
– Co ty kurwa jeszcze tu robisz? – warknął nagle, odrywając się od ściany. W jego oczach płonął gniew. Oczy Nicole powędrowały po pokoju, a jej usta ułożyły się w kształt litery O.
– Poszedłem na poranny bieg, żeby dać ci szansę się ogarnąć i stąd spierdalać. Co ty sobie myślałaś? – warknął, robiąc krok naprzód.
Nicole gwałtownie zerwała się na równe nogi. Jej serce i stan spokoju roztrzaskały się na miliardy kawałków. Ten scenariusz był zbyt znajomy. Łzy zamazały jej wzrok.
– To był seks na jedną noc, do cholery! Dlaczego tu jeszcze jesteś? – zapytał, a jego dominacja projektowała gniew w jego głosie i przecinała ją jak miecz.
Alfa Wilczyca! Ostrzegały ją zmysły.
Jej ciało drżało, gdy z trudem wkładała ubranie. Ilość wstydu i głupoty, którą odczuwała, groziła pochłonięciem jej. Tajemniczy mężczyzna zachichotał, a jego głos ociekał irytacją i obrzydzeniem, gdy gorączkowo szukała swoich rzeczy po pokoju.
– Znikaj! – powiedział, chwytając ją szorstko i wyrzucając z pokoju. Reszta jej rzeczy poszła w jej ślady, a on zatrzasnął jej drzwi przed nosem.
Łzy zaczęły płynąć. Tak samo traktował ją Shane po ich pierwszej nocy razem. Skuliła się na podłodze przed jego drzwiami szlochając. W ten sam sposób wykorzystał ją jej partner.
Boże, była taka głupia. Dlatego zadawała się z ludźmi, którzy obnażali jej głupotę. Shane miał rację, płakała. Była bezużyteczna. Była tylko zabawką dla męskich wilków i niczym więcej. Dlaczego inaczej ktoś, kogo właśnie poznała, traktowałby ją dokładnie tak samo jak Shane? Nie chciała już tak żyć. Chciała odejść od Shane'a i być szczęśliwa na zawsze. Gdyby tylko mogła spłacić dług swojej rodziny i odejść w spokoju.
Po chwili otarła łzy i włożyła resztę ubrań. Potem powoli wstała i powlokła się z motelu.
– Gdzie byłaś? – warknął Shane, gdy tylko przekroczyła próg domu stada Crimson. Ramiona Nicole były zgarbione, a wzrok wbity w podłogę. Shane złapał ją za koszulę i powąchał.
– Dlaczego czuję na tobie zapach innego samca? Nie wiesz, że jesteś moja? – warknął, uderzając ją. Puścił jej koszulę i pociągnął ją za włosy.
– Odpowiedz mi! – krzyknął wściekle.
– W barze – wyszeptała Nicole. Shane chrząknął i uderzył ją ponownie, tym razem mocniej.
Nicole krzyknęła, a ból eksplodował w jej głowie. Nieważne, ile razy Shane ją uderzył, za każdym razem bolało jak diabli.
– Co Luna ludu znowu robi w barze? Ty idiotko! Co ci mówiłem o odwiedzaniu baru? – syknął Shane, ciągnąc ją, aż znaleźli się w kuchni.
– N-nie, nie, n-nie – wyszeptała Nicole – Mogę wszystko wytłumaczyć. Byłam pijana i z-zemdlałam.
Z diabolicznym uśmiechem Shane podniósł srebrny bicz, który dla niej spersonalizował. Nicole drżała obficie. Rany zadane jej srebrnym biczem bolały tysiąc razy bardziej. Za każdym razem, gdy była nim chłostana, czuła się, jakby została podpalona.
– Kurwo, co ci mówiłem o barze?
– Obiecuję, nigdy więcej tego nie zrobię! – krzyknęła Nicole i szarpała się w jego uścisku – Obiecuję. Proszę!
Shane rzucił ją na podłogę i zaczął ją kopać. Jego oczy płonęły podnieceniem. Potem podniósł bicz i zaczął ją chłostać bez końca.
Nicole wydała przeszywający krzyk. Zapach palonego ciała zmieszany z jej krwią wypełnił powietrze. Bicz rozerwał jej ciało, a krew trysnęła. Ból przeszył ją jak miecz i oślepił jej wzrok. Splunęła krwią i łapała powietrze.
– Głupia, ostrzegałem cię, żebyś mnie nie prowokowała. Dopóki nie spłacisz swojego długu, będziesz robić to, co ci każę.
Łup! Kolejne uderzenie nastąpiło.
Nicole krzyknęła, gdy przeszywający ból przeszył jej ciało jak błyskawica. Wzięła głęboki oddech, zacisnęła zęby i próbowała skupić się na czymś innym niż ból. Miał zadać kolejne uderzenie, gdy Beta stada wpadł zdyszany.
– Shane! Alfa Shane! Alfa Stada Mrocznego Księżyca jest tutaj! – oznajmił.
Shane znieruchomiał, dając Nicole trochę czasu na dojście do siebie. Odczołgała się jak najdalej od Shane'a. Jej krew była rozmazana po całym miejscu. Przy każdym ruchu jej kości groziły złamaniem.
– C-co? – przełknął Shane, ostrożnie opuszczając bicz.
Alfa Mrocznego Księżyca był najbardziej bezwzględną istotą znaną wśród wilkołaków. Nie tylko był niesamowicie dominujący. Jego wilk był jak bestia. Niedawno wrócił z wojny ze stadem, które ośmieliło się mu sprzeciwić; wymordował wszystkich w tym stadzie.
– Plotki głoszą, że przybył do Crimson zeszłej nocy i trzymał się na uboczu. Wojownicy stada powiedzieli mi, że on i jego ludzie zmierzają do ciebie – poinformował go jego niedźwiedź.
Nicole nie mogła być bardziej wdzięczna za taką dywersję. Pobłogosławiła Alfę Mrocznego Księżyca za uratowanie jej i złagodzenie jej kary. Pomimo bólu wstrząsającego jej ciałem, czuła strach emanujący od Shane'a i jego Bety. To sprawiło, że poczuła się o wiele lepiej.
– Kurwa – warknął Shane – Poproś Omegę, żeby przygotował bankiet na cześć jego przybycia i jego ostatniego zwycięstwa. Podpiszemy rozejm, żeby udowodnić, że nie jesteśmy z nim i jego stadem w konflikcie. Nikt, to znaczy nikt, nie powinien go denerwować ani jego ekipy. Miejmy tylko nadzieję, że udobruchamy go imprezą i rozejmem i że przejdzie obok, nie kończąc nas wszystkich.
– Tak jest, Alfo – skinął głową jego Beta – A-ale musisz iść go powitać. Zmierza do Domu Stada.
Shane warknął sfrustrowany – Wyprowadź tę sukę stąd i posprzątaj ten bałagan.
– Tak jest, Alfo – jego Beta skłonił głowę, gdy Shane wybiegł z pokoju. Nicole westchnęła, zadowolona, że Shane będzie bardzo rozproszony, dopóki Potężny Alfa nie odejdzie. Może, tylko może, jeśli będzie wystarczająco rozproszony, w końcu wymyśli sposób na spłacenie swoich długów, a potem ucieknie na wolność.
















