Kiedy wyszli, wybuchnęłam płaczem.
– Ty żałosna dziwko i kłamczucho – Ava stanęła przede mną, ze skrzyżowanymi rękami na piersiach. – Udajesz tylko płacz, a wychodzisz za mąż za kogoś z najbogatszej i najsławniejszej rodziny na świecie. Powinnaś być wdzięczna za tę szansę.
Wstałam, uznając, że nie mam dziś ochoty na jej obelgi.
– Gdzie myślisz, że idziesz? – ciotka nagle podniosła głos.
– Tylko do swojego pokoju – odpowiedziałam cicho.
– Lepiej nie planuj ucieczki z tego domu i przyniesienia wstydu tej rodzinie.
Zignorowałam ją i powoli wlokłam się do swojej sypialni. Usiadłam na podłodze z kolanami podciągniętymi do piersi, zakrywając twarz dłońmi i szlochając.
*
Nadeszła noc, siedziałam na łóżku. Dlaczego płakałam? Miałam przecież chłopaka i mogłam z łatwością zamieszkać z nim.
Jasne, stać go było tylko na kawalerkę w jednej z gorszych dzielnic, ale wolałabym tam być, niż wychodzić za mąż za mężczyznę, którego nie znałam.
Wstałam i od razu wykręciłam numer do Antona, ale nie odpowiadał. Próbowałam kilka razy, bez skutku. Spojrzałam na zegar na ścianie, było już po dwudziestej pierwszej, co oznaczało, że ciotka i jej rodzina prawdopodobnie już śpią.
Wyszłam z pokoju, na palcach minęłam pokój Avy, słyszałam, jak chichocze przez telefon z przyjaciółkami.
Po cichu zeszłam na dół i wyszłam z domu. Starłam łzy grzbietem dłoni.
– Dam radę, mam Antona, nigdy mnie nie znajdą – przekonywałam samą siebie.
Świeże powietrze na zewnątrz rezydencji uświadomiło mi, jak bardzo dusiłam się w środku. Czułam, że wreszcie coś dobrego mnie dziś spotkało.
Miałam trochę pieniędzy, które ukradłam wcześniej z komody Avy, więc zatrzymałam taksówkę, która dowiozła mnie dwadzieścia minut od domu.
*
Weszłam do jego mieszkania, używając kodu PIN – moje urodziny. Wszędzie panował bałagan i dezorientacja. Jego ubrania leżały porozrzucane po podłodze.
Otworzyłam usta, żeby go zawołać, ale wtedy usłyszałam jęki dochodzące zza barykady, którą zbudował, aby stworzyć sypialnię. Brzmiało to, jakby się bił.
Spanikowana, pospieszyłam, żeby zobaczyć, co się dzieje. Zamarłam w szoku. Mój chłopak leżał w łóżku nie z jedną, nie z dwiema, ale z trzema innymi kobietami.
Jedna z nich miała nogi zarzucone na jego ramiona, gdy on ssał jej łechtaczkę, jego dłoń obejmowała piersi drugiej i drażniła jej sutek, podczas gdy on wbijał swojego kutasa w usta trzeciej kobiety.
Moja szczęka opadła na podłogę, próbowałam odwrócić wzrok, ale nie mogłam, dźwięk skóry i ich jęki wypełniały pokój.
– Nie wiedziałam, że spodziewasz się jeszcze jednej – powiedziała jedna z kobiet, kiedy mnie zauważyła.
– Co? – Anton odwrócił się, żeby spojrzeć za siebie, a jego oczy rozszerzyły się z przerażenia, kiedy mnie zobaczył.
Cokolwiek przykleiło moje stopy do ziemi, zniknęło, gdy tylko zobaczyłam, jak się zbliża. Odwróciłam się, żeby pospiesznie wyjść, ale dogonił mnie, nie przejmując się swoim nagim ciałem, złapał mnie za ramię i odwrócił do siebie.
– Valerie, co ty tu robisz?
Wyrwałam się z jego uścisku i spoliczkowałam go mocno. – Tylko tyle masz do powiedzenia?! Jak mogłeś mi to zrobić?
Przytrzymał się za dotknięty policzek i patrzyłam, jak jego brwi powoli marszczą się w grymas. – Mówiłaś, że nie przyjdziesz dziś wieczorem.
– I to daje ci prawo do zdradzania mnie z tymi kobietami? – Moje oczy zaczęły wypełniać się łzami.
– To wszystko twoja wina! – Nagle zaczął podnosić na mnie głos. – Chyba dobrze, że musiałaś się o tym dowiedzieć w ten sposób, spotykałem się z tobą tylko dlatego, że zobaczyłem rezydencję, w której mieszkasz, i myślałem, że masz pieniądze, ale okazuje się, że jesteś tam tylko służącą. – Zbliżył się do mnie, a ja natychmiast cofnęłam się o krok.
– Anton… – mój głos był ledwo szeptem, gdy łzy groziły spłynięciem po moich policzkach.
– I nawet nie pozwolisz mi się z tobą pieprzyć? Więc jaki był sens? Zawsze mówisz, że nie jesteś gotowa, no to zgadnij co, kurwa, skończyłem czekać, już dawno skończyłem.
Złapał mnie mocno za ramię i zaczął wyciągać z mieszkania. Wypchnął mnie za drzwi z taką siłą, jakbym była śmieciem. Zachwiałam się i prawie straciłam równowagę.
Wzdrygnęłam się, gdy zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Przycisnęłam dłoń do ust, a łzy wciąż spływały po mojej twarzy.
Teraz moje życie się skończyło. Anton był wszystkim, co mi zostało, nie sądziłam, że moje urodziny mogą być jeszcze gorsze.
Nie miałam dokąd pójść. Nawet gdybym chciała uciec, nie miałam pieniędzy. Stałam przed jego drzwiami, ruszając się tylko wtedy, gdy usłyszałam wznowione jęki.
Wyszłam na ulicę, zatopiona w myślach, to były najgorsze urodziny w moim życiu. Ale nie mogłam wrócić do rezydencji, musiałam uciec na dobre.
Tak bardzo pochłonięta swoimi zmartwieniami, nie miałam pojęcia, że głośno trąbiący samochód jest skierowany do mnie, dopóki nie zobaczyłam migających reflektorów. Nie wiem jak, ale jakoś udało mi się wejść na jezdnię i znalazłam się na środku drogi. Trąbiący samochód zbliżał się do mnie z pełną prędkością. Podniosłam ręce w automatycznym geście obronnym, mocno zaciskając oczy, czekając na uderzenie.
Poczułam, jak silna dłoń szarpnęła mnie do tyłu w coś, co wydawało się twarde jak ściana. Zostałam tam, wciąż w szoku, że prawie zginęłam.
– Możesz już odejść – usłyszałam głęboki głos.
Otworzyłam gwałtownie oczy, zdając sobie sprawę, że ta ściana to czyjaś pierś i że mam tam zatopioną głowę. Gwałtownie się odsunęłam, pochylając głowę z wdzięcznością. – Przepraszam, uratowałeś mi życie, dziękuję ci… – moje słowa uleciały z głowy, kiedy podniosłam wzrok, aby spotkać się ze wzrokiem mojego wybawiciela.
Moja szczęka opadła, oczy rozszerzyły się, gdy zdałam sobie sprawę, kto stoi przede mną.
To nikt inny jak Lance Jerad, mężczyzna, za którego miałam wyjść za mąż jutro, ale to nie było to, co szokujące.
Nie był na swoim wózku inwalidzkim, w rzeczywistości stał na dwóch nogach, górując nade mną.





![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)


