Wiedząc, że dalsze perswazje nie przyniosą skutku, Vetta skinęła głową, starając się ukryć rozczarowanie. Skończyła zapinać mu guzik i cofnęła się.
Przeszedł obok niej do biurka i usiadł za nim. Jego twarz była jak zwykle nieczytelna, kamienna maska, jakby wyrzeźbiona z granitu. Ale Vetta zauważyła w nim pewne rozluźnienie, którego wcześniej nie było. Zmarszczyła brwi zamyślona. Czy to możliwe, że
















