Nachyliła się więc i złożyła usta na jego ustach. Zesztywniał na moment. Ale tylko na moment. – Do diabła! – Te słowa brzmiały jak poddanie się. A potem odwzajemniał jej pocałunek.
Gorący. Mocny. Szorstki.
Jego usta pożerały jej usta. Danice to nie przeszkadzało; w końcu znowu ją całował, i to było najważniejsze. Zamknęła oczy i kurczowo się go trzymała, gdy on pustoszył jej usta mokrymi, głębokim
















