TEN AURA KRÓLEWSKOŚCI
N
astępnego ranka Danika otrzymała swój niewolniczy strój, krótką sukienkę, która kończyła się tuż za kolanami. Ubrała się i uczesała włosy. Wcześnie zabrano ją do kopalni niewolniczych, gdzie głównie niewolnicy pracowali dzień i noc, pomagając wydobywać z ziemi cenne minerały.
Podczas drogi Danika nie widziała nikogo ze swojego ludu, tylko niskourodzonych z Salem. Co król zrobił z ludźmi z Mombany? - zapytała siebie ponownie.
Kiedy zaczęła schodzić w dół do kopalni, wszystkie oczy były zwrócone na nią. Nawet w niewolniczym stroju wyglądała jak królowa. Otaczała ją ta królewska aura i duma. Sposób, w jaki szła, krzyczał, że jest damą, do bycia którą ją szkolono. Nie robiła tego celowo. Królewskość płynęła w jej krwi, tak samo jak w krwi króla, nawet gdy był jeszcze niewolnikiem.
Gdyby nie niewolniczy strój, niewolnicy kłanialiby się jej, gdyby przechodziła, myląc ją z damą z uprzywilejowanej rodziny. Ale gdy tylko zobaczyli niewolniczy strój, ich nienawiść do niej stała się oczywista. Nienawidzili jej, nawet nie wiedząc, że kiedyś była księżniczką Daniką.
Ale gdy dotarła do kopalni, niewolnicy wiedzieli, kim jest, i traktowali ją źle - zwłaszcza nadzorca niewolników o imieniu Karandy.
"Niech sama kopie nowy tunel!" - Karandy zwrócił się do niewolników. Posłał jej uśmieszek wypełniony odrazą. "Z pewnością poradzisz sobie z wykopaniem nowego tunelu do wydobycia, prawda, Kssiiiężniczko!?"
Wszyscy się z niej śmiali. Niektórzy mężczyźni nazywali ją dziwką. Zacisnęła pięści i przypomniała sobie, że musi przetrwać w tym miejscu. Musi przetrwać.
"Tak. Poradzę sobie." Kilka razy wymknęła się ze swojej sypialni, aby popatrzeć na pracę niewolników. Jej ojciec zmuszał ją również do oglądania sesji tortur, ponieważ uważał, że w ten sposób uczyni ją wystarczająco silną, aby kiedyś rządzić. Widziała wiele sesji tortur, w tym...
Zamknęła oczy, aby wygnać to wspomnienie. Nagle poczuła gorący policzek, a jej oczy gwałtownie się otworzyły. Ból rozprzestrzenił się po jej ciele, gdy Karandy stanął przed nią. Szarpnął ją za włosy tak mocno, że krzyknęła.
"Następnym razem odpowiesz mi właściwie, bo inaczej nie spodobają ci się konsekwencje. Czy wyrażam się jasno!?" - warknął, mocno trzymając ją za włosy.
"Tak. Panie." Łzy paliły ją w oczy, ale zmusiła się, by je powstrzymać. Nie da im satysfakcji patrzenia, jak się załamuje.
Jego wzrok spoczął na unoszących się i opadających piersiach. Patrzył łakomie, a jego wzrok sprawiał, że jej skóra cierpła. "Dobrze." Zmusił się, by spojrzeć jej w twarz. "A teraz do roboty, ty dziwko!"
Dwie godziny później ramiona bolały ją od kopania w ziemi w samotności. Karandy nakazał innym, aby jej nie pomagali. Mieli pracować we wszystkich starych kopalniach i zostawić ją samą w nowej. Praca dwudziestu niewolników, a ona robiła to sama. To było dla niej zbyt wiele.
Gdy Danika rozgrzewała młot na twardej jak skała ziemi, łzy znów szybko napływały jej do oczu. Tęskniła za swoją osobistą pokojówką, Sally. Za swoją Sally. Ta niewolnica była jej pokojówką, odkąd była dzieckiem. Natknęła się na jej sesję tortur, gdy Sally miała zaledwie dziesięć lat, a ona, Danika, dwanaście.
Danika błagała ojca, aby Sally została jej osobistą pokojówką, ale ojciec odmówił. Jej ojciec nigdy jej nie słuchał. Nigdy.
I nigdy nie słuchał jej matki, gdy ta żyła. Minęły miesiące, zanim ojciec w końcu spełnił jej prośbę, gdy zobaczył, że naprawdę potrzebuje osobistej pokojówki. Sally była jedyną osobą jej bliską, tak bliską, jak pokojówka mogła być księżniczce.
"Jak ci idzie?" - Karandy ponownie wszedł do tunelu, jęcząc za nią.
"Pracuję... panie" - odpowiedziała ochryple.
"W dwie godziny zrobiłaś tylko tyle?" - warknął, rozglądając się. "Ty niekompetentna idiotko." Patrzył na całą jej ciężką pracę i ją obrażał.
Danika nic nie powiedziała jak posłuszna niewolnica i kontynuowała kopanie, nawet gdy jej mięśnie protestowały przeciwko ruchom. Poczuła gorąco na plecach, zanim ciało Karandy'ego przycisnęło się do jej ciała. Jego oddech owiewał jej ucho. Odsunął jej włosy na drugie ramię, odsłaniając nagą szyję.
"Jesteś zmęczona pracą jako niewolnica, Księżniczko?" - jęknął lubieżnie, głaszcząc ją po obojczyku.
Ciało Daniki zesztywniało. "Zostaw mnie w spokoju... proszę."
Jego ręce powędrowały do jej piersi i ścisnął je przez jej cienką koszulę. "Nie będziesz mi mówić, co mam robić, Księżniczko."
Danika nie mogła krzyczeć ani reagować, ponieważ tylko pogorszyłaby swoją sytuację. Chwycił ją za sutki i ścisnął je tak mocno, że jej ciało zadrżało. Zachichotał, a ona jęknęła, a jej sutki bolały okropnie.
"Mogę sprawić, że twój pobyt w kopalniach będzie łatwiejszy." Potarł swoim wzwodem o jej pośladki. "Wszystko, co musisz zrobić, to dać mi swoją cipkę, kiedy tylko będę chciał."
"Jestem niewolnicą króla. Ty i ja wiemy, że mogę s-służyć tylko temu, kogo król chce i na to pozwala." Zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby ukryć swoje obrzydzenie.
Kontynuował ocieranie się o nią, wydając gardłowy jęk. "Król nie musi o tym wiedzieć."
Jego uścisk na jej piersiach stawał się zbyt bolesny, by mogła go znieść, a łzy popłynęły jej z oczu. Mocno przygryzła wargę.
"Gdzie jest niewolnica króla!?" - głos Baskiego dobiegł z zewnątrz.
Danika odetchnęła z ulgą, gdy Karandy przestał ją dotykać, jakby jej skóra go parzyła. Zerwał kontakt z jej ciałem.
"Dobrze się zastanów nad tym, co powiedziałem, Księżniczko. Twój pobyt tutaj nie będzie łatwy. Dopilnuję tego. Poza tym lepiej, żebyś się zgodziła, bo tak czy inaczej i tak cię przelecę." Odwrócił się i wyszedł.
Danika otarła łzy. Ten potwór nie dawał jej wyboru, nawet udając, że go daje.
"Gdzie jest niewolnica króla?" - głos kobiety rozległ się ponownie.
"Masz na myśli byłą księżniczkę?" - przeciągnął Karandy.
"Tak."
Danika upuściła młot, z ulgą, że będzie mogła zrobić sobie przerwę, nawet jeśli tylko na sekundę. "Jestem tutaj!" - zawołała z wnętrza tunelu.
"Król oczekuje twojej obecności w swoich komnatach. Nie każ mu czekać!" - padło krótkie polecenie.
Ulga, którą poczuła, szybko zniknęła. Danika zastanawiała się, czy zamienia gorącą wodę na płonący olej.
Danika weszła do komnat króla i zobaczyła, że jest w pełni przygotowany i wiedziała, że ma zamiar wyjść na dwór.
"Wezwałeś mnie, Panie" - przywitała się.
Spojrzał na nią z niezadowoleniem, lustrując jej brudne ubrania i jeszcze brudniejsze ręce. Jego wzrok zatrzymał się na jej policzku i Danika wiedziała, że prawdopodobnie widzi czerwoną plamę po uderzeniu, które zadał jej Karandy.
Odwrócił się od niej. "Zostawcie nas" - rozkazał służącym, w tym Chadowi. Wszyscy ukłonili się i odeszli. Wrócił do ubierania się. "Wyjdź i odśwież się, Daniko. Idziemy na dwór. Nie zajmij więcej niż pięć minut" - rozkazał jej.
"Na dwór?" Strach ścisnął dół brzucha Daniki. Niewolnicy chodzili na dwór tylko z niewłaściwych powodów. A niewolnica króla idzie na dwór tylko po to, aby...
"Dzisiaj jest twoje wprowadzenie jako niewolnicy króla." Potwierdził jej obawy tymi krótkimi słowami.
Jej brzuch opadł jej do stóp, a jej twarz się załamała. Ten dzień właśnie stał się jeszcze gorszy. Chciała błagać go rozpaczliwie, że nie chce być "wprowadzana" - że chce, aby oszczędzono jej tego wprowadzenia. Ale wiedziała, że tylko traciłaby czas i prosiła się o karę.
Danika pospiesznie udała się do swojego pokoju, a łzy spływały jej po twarzy. Zastanawiała się, ile uprzywilejowanych rodzin z całego kraju przybędzie.
Ilu królów przybędzie, aby ją "przedstawić"?
Z iloma królami będzie dzisiaj uprawiać seks?
















