logo

FicSpire

Lekarz stada

Lekarz stada

Autor: Magdalena Szymański

Chapter 4: No Sedation
Autor: Magdalena Szymański
2 gru 2025
**Yara** Nie byłam pewna, czy Alfa Warren sprowadził mnie tutaj, bo rozpoznał we mnie swoją partnerkę i nie miał siły odrzucić mnie w lesie, czy też wiedział, że jego lekarz klanowy dawno już przekroczył wiek emerytalny. Tak czy inaczej, jestem tutaj, a skoro już jestem, pomogę temu Alfie. To dlatego wybrałam medycynę. Nie musi stracić nogi. Będzie to wymagało ode mnie sporo wysiłku, ale jestem podekscytowana, że w końcu mogę popracować nad wilkołakiem, i to Alfą. – Zakładam, że chce Alfa zrobić to teraz? – pytam. – Tak, im szybciej, tym lepiej. – Dobrze. – Podaję mu listę rzeczy, których będę potrzebowała, żeby prawidłowo poskładać mu kości. – Aha, i będziemy musieli Alfę uśpić – mówię, rozglądając się po pokoju, żeby zobaczyć, jak mają urządzone sale szpitalne. – Czy to tu...? – Nie – przerywa Alfa Warren. Odwracam się, żeby na niego spojrzeć. – Nie? – Nie, bez usypiania. – W takim razie blokada nerwów, będę tylko potrzebowała... – Nie – powtarza. – Alfo, proszę, będę musiała umyć to miejsce, wyszorować je, rozetnę Alfie nogę, przypnę skórę i mięśnie z powrotem, żebym mogła dostać się do kości, a potem powoli ułożyć je z powrotem na swoje miejsce. Ból będzie nie do zniesienia. Potrzebna jest blokada nerwów. – Nie – mówi ponownie, utrzymując mój wzrok. W końcu odwracam wzrok, mamrocząc coś o głupich, upartych Alfach. Kiedy się odwracam, patrzy na mnie z uniesioną brwią, jakby mnie słyszał. Nie byłam aż tak głośno, prawda? Cholera, za długo spędzam czas z ludźmi, którzy nic nie słyszą. Ile on słyszy z moich mamrotów? Wchodzi poirytowany doktor Stevens, rzucając na stół rzeczy, o które prosiłam. Podskakuję, słysząc ostrzegawcze warknięcie, i podnoszę wzrok, widząc Alfę Warrena wpatrującego się w niego wściekle. – Czy będzie coś jeszcze, doktor? – pyta doktor Stevens. W jakiś sposób sprawia, że mój tytuł, który jest taki sam jak jego, brzmi jak przekleństwo. – Nie, dziękuję, doktorze. Ja się tym zajmę. Podchodzę do umywalki i zaczynam szorować ręce. Denerwuję się z wielu powodów. Po pierwsze, jestem w nieznanym klanie z Alfą, który jest moim partnerem. Nie mam pojęcia, czego się po nim spodziewać, ani właściwie dlaczego tu jestem. A prawie gorsze od tego jest to, że chce, żebym go operowała, kiedy jest przytomny! Co za szalony Alfa z niego? – Myślisz tak intensywnie, że z uszu ci para leci, Yaro. Czym się tak martwisz? – pyta. Odwracam się i patrzę na niego przez ramię. Skąd on w ogóle wie, że się martwię? Dlaczego zwraca na mnie tyle uwagi? Czy to więź partnerów? W życiu miałam do czynienia tylko z dwoma Alfami, Alfą Solomonem i Alfą Simonem. Alfa Solomon to dobry Alfa, ale nigdy nie był tak wyczulony na to, co robię lub myślę. A Simon... dreszcz obrzydzenia przeszywa mnie. On był wyczulony z zupełnie innego powodu. Ten facet mnie przerażał. Kiedy kończę szorować ręce, odwracam się z powrotem do Alfy Warrena. Widzę, że czeka na odpowiedź na swoje pytanie. – To będzie bardzo bolesne. Czy mogę ci przynajmniej dać znieczulenie miejscowe? – Nie, muszę być czujny, żeby móc chronić swój klan – mówi. – Alfa, nie da się chronić klanu z jedną nogą – warkam, a nerwy dodają mi śmiałości. – Warren. Mów mi Warren i mówiłaś, że możesz uratować mi nogę. – Mogę, JEŚLI będziesz pod wpływem środków uspokajających i nie będę się martwić, że zadrżysz lub wyrwiesz nogę podczas operacji. – Mam bardzo wysoką tolerancję na ból. To mnie nie dziwi. Nie jęczał nawet, kiedy Annika i ja go znalazłyśmy. Ma też liczne, bardzo słabe blizny na całym ciele. Ten człowiek od dawna walczy w wojnach klanowych. Musi mieć bardzo silnego wilka, który jest w stanie go leczyć, raz po raz. – Jak silny jest twój wilk w tej chwili? – pytam, przygotowując jego nogę do mycia. – Jestem bardzo silny, maleńka – mówi głęboki głos, a moje oczy podskakują, gdy Annika zaczyna mruczeć w mojej głowie. Wilk Warrena jest wysunięty do przodu, odpowiadając za niego. Warren uśmiecha się, po raz kolejny wyglądając, jakby wiedział, jaki wpływ jego wilk ma na mojego. Czy on słyszy, jak Annika mruczy? Potrząsam głową, próbując ją oczyścić. Muszę się skoncentrować, a NIE na niesamowitym zapachu tekowego drewna Warrena. – Jeśli przytrzymam kości na miejscu, jedna po drugiej, ile czasu zajmie ci ich zespolenie? – pytam. – Niedługo, maleńka – mówi, ale to prawie pomruk. – Jestem bardzo silnym, potężnym wilkiem Alfa. – Sposób, w jaki to mówi, nie jest przechwalaniem się, ale raczej prężeniem się. W mojej głowie pojawia się obraz pawia paradującego i prezentującego swoje pióra wybranej partnerce. – Dobrze – mówię, czując, jak moje ciało reaguje na głęboki tenor jego głosu. Czuję, jakby jego głos pieścił nerwy w moim ciele, sprawiając, że wszystkie rozświetlają się potrzebą, do której nie jestem przyzwyczajona, zwłaszcza kiedy mam zamiar przeprowadzić operację. Patrzę w intensywne, szmaragdowozielone oczy Alfy Warrena. – Jesteś gotowy, Alfo? – Warren – poprawia. Kiwam głową. – Jesteś gotowy, Warren? – Tak, Yaro. Zaciskam zęby, nienawidząc tego, że wiem, że to go zaboli, ale jeśli nie pozwoli mi przynajmniej znieczulić nogi, nic na to nie poradzę. Zaczynam zmywać krew z jego nogi, kładąc mokrą szmatkę na zakrwawione miejsce, uważając, żeby nie ciągnąć za kości, które wciąż wystają. Jego ciało jest pokryte zakrzepłą krwią, wnętrznościami i kawałkami kości, tak jak myślałam, że będzie. Pod zapachem drewna tekowego pachnie wojną i śmiercią. To dobra praktyka dla mnie, nauczyć się ignorować zapach bitwy podczas pracy. Nie mam takiego szkolenia na uniwersytecie. – Rozmawiaj ze mną – mówi przez zaciśnięte zęby. – O czym chcesz rozmawiać? – pytam, nie podnosząc wzroku, gdy zaczynam szorować krew z jego nogi. – Wiesz, kim dla mnie jesteś? – pyta, chociaż to bardziej stwierdzenie niż pytanie. Czuję, jakby mój żołądek skręcał się w supeł. – Tak – mówię, nie podnosząc wzroku. – Kiedy się wyleczysz, możesz mnie odrzucić. Jeśli zrobisz to wcześniej, może to wpłynąć na twoje leczenie. – Nie wiem, dlaczego myśl o tym, że ten mężczyzna mnie odrzuci, jest tak bolesna. Nawet go nie znam. Nie mam zamiaru zostać jego partnerką i wracać do klanów, przynajmniej dopóki nie skończę szkoły. A ten klan jest zbyt blisko Simona, żeby czuć się komfortowo. – Kto powiedział, że zamierzam cię odrzucić? – pyta, brzmiąc na urażonego. Teraz podnoszę na niego wzrok. – Ale jestem samotnym wilkiem. – Jesteś moją przyszłą Luną. – Nawet mnie nie znasz – mówię, wracając do pracy. – Wiem, że jesteś inteligentna, współczująca, odważna i wiem, że jesteś samotna – mówi. Część o inteligencji i współczuciu rozumiem. Łatwo to można wywnioskować z tego, że jestem lekarzem i mu pomagam, to ma sens. Co do odwagi, nie jestem pewna, ale samotność... – Dlaczego mówisz, że jestem samotna? – pytam, wycierając krew i odwracając się, żeby wziąć skalpel. Podnoszę go, pokazując mu, że za chwilę rozetnę mu nogę. Kiwa głową i kontynuuje. – Najbliższy uniwersytet ze szkołą medyczną znajduje się około godziny drogi na północ stąd. Pomiędzy nim a tutaj jest wiele obszarów, gdzie samotny wilk mógłby biegać, gdyby chciał. Ale zamiast tego – zatrzymuje się, jęcząc, gdy ostrożnie nacinam jego nogę – zamiast tego, zdecydowałaś się przyjść na obszar, który jest pełen wilków. Ma częściowo rację. Annika tęskni za byciem w klanie, tęskni za towarzystwem innych wilków. Ja, byłoby mi dobrze żyć samotnie do końca życia, ale mój wilk lubi zapach lasu i sprawia, że czuje się bardziej spokojna, czując zapach innych wilków. Warren syczy i zerkam na niego, obserwując, jak bierze głębokie oddechy, żeby kontrolować ból. – Jak ty to robisz? – pytam. – Co robisz? – Radzisz sobie z takim poziomem bólu? – Umysł ponad materią. Ból fizyczny złamie cię psychicznie, jeśli na to pozwolisz. Dlatego ludzie są torturowani, żeby uzyskać informacje. Jeśli możesz złamać ciało, zwykle możesz złamać umysł. Mój umysł jest silniejszy niż moje ciało, a moje ciało jest bardzo silne. Zerkam ponownie na blizny na jego nogach. Są świadectwem prawdziwości jego słów. – Walczysz od dawna? – pytam, odcinając i odciągając mięśnie od miejsca, w którym jego kości pękły na kawałki. – Odkąd zostałem Alfą, prawie dwanaście lat temu. – Dwanaście lat? – wykrzykuję, wstając i patrząc na niego. Jest starszy niż myślałam. Ta brew ponownie unosi się w górę. To arogancki wygląd, ale u Warrena jest tak seksowny. – Przejąłem klan, kiedy miałem osiemnaście lat, teraz mam trzydzieści, to dwanaście lat, mały wilku. – Annika nie jest taka mała – mówię, wracając do jego nogi. – Jest w porównaniu z Arrikiem. – Cóż, Arric jest wilkiem Alfa. Tylko inny Alfa byłby większy od wilka Alfa – mówię, ostrożnie wyjmując pierwszą kość. Patrzę na nią, sprawdzając, gdzie pasuje, a następnie dociskam ją do kości, od której się odłamała. – Dobrze, Arric, zobaczmy, co potrafisz – mówię, ostrożnie trzymając kość na miejscu, żeby Arric mógł zacząć leczyć złamanie. Obserwuję, jak kość zaczyna się łączyć i zasklepiać na moich oczach. – Fajnie! – mówię, zapominając, gdzie jestem i z kim. Tak długo pracuję z ludźmi, że zapomniałam, jak szybko wilki mogą się leczyć, zwłaszcza wilki Alfa. – To takie ekscytujące? – pyta Warren drwiąco. Wzruszam ramionami. Wiem, że nie każdy uważa medycynę i chirurgię za ekscytujące, ale ja tak. – Dla mnie tak. – W takim razie to musi być mój szczęśliwy dzień – mówi, a w tym samym momencie ktoś puka do drzwi. Patrzę na drzwi, potem na Alfę Warrena, zastanawiając się, kto może pukać. – Powiedziałem ci, że cię ochronię – mówi uśmiechając się. Jego uśmiech jest tak piękny, że prawie zapiera mi dech w piersiach. – Wejdź, Charlie – mówi, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Alfa... co do cholery tu robisz? – pyta gniewnie, szybko podchodząc do stołu i patrząc na nogę Alfy Warrena, rozciętą i otwartą na stole.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 4: No Sedation – Lekarz stada | Czytaj powieści online na FicSpire