Madeline wróciła do pustej willi i rozmyślała o dokumentach rozwodowych oraz odpowiedzi, jakiej udzielił jej Jeremy. Serce bolało ją, jakby zostało pocięte nożem.
Nie sądziła, że Jeremy tak bardzo ją nienawidzi. Był tak bezduszny, że z taką łatwością mógł jej powiedzieć, żeby usunęła dziecko.
Madeline się bała. Jeśli Jeremy naprawdę chciał to zrobić, co powinna zrobić?
W tej chwili z drzwi wejściowych dobiegły odgłosy. Jeremy wrócił. Stał wyprostowany i wyglądał elegancko.
Madeline była zaskoczona, ale czuła się jeszcze bardziej nerwowo.
Bała się, że Jeremy zmusi ją do aborcji. Jednak ku jej zaskoczeniu, Jeremy nie wspomniał ani o rozwodzie, ani o aborcji. Z drugiej strony przypomniał jej, żeby następnego dnia wróciła z nim do Dworu Whitmanów jako jego żona, ponieważ jego matka obchodziła 50. urodziny.
To zaskoczyło Madeline. Czy to oznaczało, że próbował ją zaakceptować?
Jednak jej wygórowane nadzieje zostały natychmiast zmiażdżone przez niego. Oczy mężczyzny były zimne, podobnie jak jego słowa. "Madeline, nawet nie myśl o tym, że zmienię zdanie na twój temat. Nigdy nie zakocham się w kobiecie tak bezwstydnej jak ty."
Jego okrutne słowa przeszyły serce Madeline jak ostry nóż.
Madeline poczuła, że to bardzo zabawne. Spojrzała na Jeremy'ego i na jej nieskazitelnej twarzy pojawił się figlarny uśmiech. "Jestem tania, dlatego się brukam, goniąc mężczyznę, który nigdy mnie nie pokocha. Jednak jak mogę się porównywać do twojej ukochanej z moim poziomem taniości?"
Mężczyzna zamarł, zdejmując marynarkę od garnituru. Odwrócił się, a jego przystojną twarz pokryła warstwa lodowatego gniewu. "Madeline, chcesz dostać lanie?"
"Mówię ci prawdę. Jeremy, wiesz, dlaczego przespałeś się ze mną trzy miesiące temu?"
Madeline podeszła do niego, a jej oczy były pełne pewności, gdy powiedziała: "To Meredith. Ona to wszystko zaplanowała."
"Ona planowała się z tobą przespać, ale z powodu dziwnego zbiegu okoliczności przespała się z innym nieznajomym. Teraz, gdy jest w ciąży, dziecko w jej brzuchu może nie być twoje!"
Po tym, jak to powiedziała, twarz Jeremy'ego stała się przerażająco ciemna.
Wyciągnął rękę i gwałtownie pociągnął Madeline do siebie. Następnie jego zimna dłoń chwyciła jej smukłą szyję, a każdy knykieć na jego dłoni zaczął wywierać nacisk. Madeline walczyła o oddech, gdy ją dusił.
"Myślisz, że ci uwierzę? Myślisz, że bezwstydna kobieta taka jak ty może się równać z Meredith?"
Po tym, jak Jeremy to powiedział, odepchnął Madeline.
Kiedy w końcu mogła oddychać, nie miała czasu na znalezienie oparcia, więc potknęła się do tyłu i upadła. W konsekwencji jej brzuch wylądował prosto na rogu łóżka.
Rozdzierający ból ogarnął ją całą i tak bardzo ją bolało, że zaczęła pocić się zimnym potem. Ścisnęła brzuch i błagała o pomoc Jeremy'ego, który stał do niej plecami. "Jeremy, boli mnie…"
Jeremy zatrzymał się i chłodno spojrzał na Madeline leżącą na ziemi. "Twoja gra aktorska staje się coraz lepsza. Nie obchodziłabyś mnie, nawet gdyby ci się coś stało, a co dopiero, gdy nic ci nie jest."
Nic nie mogło zranić Madeline bardziej niż jego słowa.
Szybko zemdlała, a kiedy odzyskała przytomność, był już następny dzień.
Przypomniała sobie, co się stało, zanim zemdlała, i jej źrenice się zwęziły. Dotknęła gorączkowo brzucha.
W tym samym czasie weszła dyżurna lekarka. Kiedy zobaczyła twarz Madeline, spojrzała na nią z pogardą. "Z dzieckiem na razie wszystko w porządku."
Madeline zadrżała. Jej oczy były pełne strachu. "Pani doktor, co to znaczy na razie?"
"To znaczy, że ma pani guza w macicy i jest on złośliwy. Więc musi pani usunąć dziecko, bo inaczej pani życie również będzie zagrożone."
