"W porządku, Jared, nie chciałam ci przeszkadzać. Czy możesz mnie przytulić? Wiem, że to nie było częścią umowy, ale teraz czuję się przytłoczona wszystkim." Celine nie wiedziała, dlaczego o to poprosiła, ale potrzebowała jego ciepłego uścisku.
Jared nie zawahał się, podszedł bliżej i wziął ją w ramiona, mocno ją obejmując. Jej perfumy wciąż pachniały tak samo pięknie, tak jak wtedy, gdy podeszła do niego po raz pierwszy, nie wiedząc, że ją śledził.
Szofer był jeszcze bardziej zaskoczony, ponieważ nigdy nie widział szefa tak przywiązanego do kobiety, jak do Celine, ale nie odważył się patrzeć na nich z tyłu samochodu. Byli dorośli i to, co się między nimi działo, nie było jego sprawą.
Celine natychmiast schowała twarz w jego piersi, a on zacisnął dłonie na jej plecach i mocno ją trzymał, szepcząc kojącym głosem: "Musisz się uspokoić, Kochanie. Nie chcę widzieć cię smutnej. Dopóki jestem z tobą, nic się nie stanie twojej matce, dobrze?"
"To obietnica?" Celine lekko podniosła głowę i spojrzała mu w oczy, chciała się upewnić, czy naprawdę ma na myśli to, co mówi. Dotychczas, nawet jeśli pozornie mu się nie opierała, wciąż był osobą, która wykorzystała ją w chwili słabości.
Pokiwał głową, wyjaśniając: "Jestem draniem i nie mogę zaprzeczyć, że robię to wszystko z powodu zemsty, ale mam też serce i nie chciałbym, żeby moja własna matka przechodziła przez to samo." Potem jego głos ucichł i nie rozumiała dlaczego, ani nie chciała, żeby jej to tłumaczył.
"Dziękuję," wyszeptała i z powrotem oparła głowę na jego ramieniu, w pewien sposób ten mężczyzna dawał jej spokój i cokolwiek jej zrobił, teraz nie miało to znaczenia. Czuła tylko jego ciepło i ochronę, którą jej oferował, a raczej przedstawiał.
Westchnienie ulgi uciekło z jej gardła. To był długi dzień, ale najbardziej zaskakujące było to, że czuła się komfortowo w ramionach tego mężczyzny, mimo że była tylko narzędziem zemsty. Nigdy nie obiecał, że będzie ją kochał ani się nią opiekował. Po prostu ją kupił jak towar lub własność.
Hotel pojawił się w zasięgu wzroku i po zaparkowaniu samochodu objął ją w talii i poprowadził na górę. Kiedy drzwi zamknęły się za nimi, chciała spać, ale on interesował się tylko jej ciałem. Nie było mowy, żeby uciekła, bo już się zgodziła.
Kiedy spojrzała na te oceaniczne, błękitne oczy, jej serce zaczęło bić naprawdę szybko. To było niesamowite, jak samo spojrzenie na niego sprawiało, że jej ciało szalało z pożądania. Nawet zmęczenie, które odczuwała wcześniej, zniknęło. Chciała, żeby dotykał jej ciała, chciała, żeby ją całował wszędzie, aż straci rozum.
Podszedł bliżej i skrócił dystans między nimi, dając jej poczuć, jak bardzo jest już napalony. Jego usta spotkały się z jej ustami w głębokim, zmysłowym pocałunku, który zapierał jej dech w piersiach, a kiedy przestał, już płonęła.
Tym razem Jared chciał poświęcić więcej czasu na rozkoszowanie się nią. Chciał smakować każdą część jej ciała. Chciał ją drażnić, aż zacznie błagać o litość. Jared chciał usłyszeć te ciche jęki, które wydawała wczoraj podczas orgazmu, nigdy w życiu nie widział kobiety, która tak całkowicie rozpływała się w jego ramionach jak ona.
Jej umysł był teraz rozproszony, a dzikie pożądanie przepływało przez jej ciało, gdy poczuła, jak jego dłonie zsuwają się do jej łechtaczki. Zamknęła oczy w oczekiwaniu na przyjemność, którą miał jej dać. Cieszył się każdą chwilą, czując, jak jej paznokcie wbijają się głęboko w jego plecy.
Poczuła jego wilgotne usta na piersiach, gdy ssał każdą z nich po kolei, a jej nerwy tańczyły z przyjemności. Wydała cichy jęk i nagrodził ją kolejnym powolnym, zmysłowym pocałunkiem, tak jak to robił. To sprawiło, że jej ciało znowu zrobiło się słabe.
Cóż, nawet nie zauważyła, że jej ubrania zostały już podarte i leżały niedbale na podłodze. Powinna wiedzieć, że ta sukienka nie przetrwa na jej ciele od momentu wejścia do tego małego gniazdka miłosnego.
Czy pójdzie kupić jej kolejną sukienkę? Tempo, w jakim je niszczył, było wysokie, ale jej to nie przeszkadzało, dopóki dawał jej tę przyjemność.
"Podoba ci się to?" Zapytał ochrypłym głosem i nawet nie czekał na jej odpowiedź, kontynuując torturowanie jej ciała. Jak mógł o to pytać, skoro to było oczywiste? Czy musiała wykrzyczeć fakty?
"Jasne, że tak. Gdzie byłeś przez cały ten czas?" Krzyknęła niechcący, nie obchodziło jej, czy ktoś ich słucha, ale nie mogła się powstrzymać.
Słowa po prostu pojawiły się znikąd i była pewna, że Jared nie blefuje, ponieważ jeśli będzie tak dalej, będzie zmuszona krzyczeć jego imię, aż jej głos będzie ochrypły.
Na jej słowa Jared roześmiał się złośliwie, powoli rozpinając koszulę, a ona patrzyła na niego głodnymi oczami. Dziś jej ręce nie były związane, a on nic nie wspomniał o niedotykaniu, na pewno nie przegapi okazji, aby zbadać to wspaniałe ciało.
"Czy nie masz nic przeciwko, żebym cię dotknęła, a może pocałowała?" Zapytała, idąc na czworakach w kierunku miejsca, w którym stał. Jej ręce były gotowe do eksploracji, nie była pewna, co on na to, ale musiała poczuć jego skórę na swoich nagich dłoniach.
















