logo

FicSpire

Jej Zakazany Alfa

Jej Zakazany Alfa

Autor: 9901

Powrót do domu
Autor: 9901
18 lip 2025
„Scarlett! Pospiesz się, proszę! Nie chcę, żeby twój brat musiał tak długo czekać!” Jessica krzyknęła do córki na górę. „Już idę, mamo! Spokojnie!” Odpowiedziała. Scarlett przewróciła oczami, nakładając swoją charakterystyczną czerwoną szminkę. „Skoro masz czym się pochwalić, to dlaczego tego nie zrobić?” Pomyślała, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Spoglądała na nią piękna młoda kobieta z truskawkowymi, nierówno obciętymi włosami do ramion, farbowanymi w stylu ombre, gdzie dolna połowa miała intensywny czerwony kolor. Unosząc włosy, wstała i chwyciła kluczyki do samochodu. Uwielbiała mieć osiemnaście lat – kilka miesięcy temu otrzymała samochód od matki i ojczyma na urodziny. Mimo skończenia 18 lat, wieku, w którym większość młodych wilkołaków znajduje swoich partnerów, Scarlett nie znalazła swojego. Nie martwiła się tym zbytnio, w końcu ich wataha nie była zbyt duża, a jej partner mógł być gdziekolwiek na świecie. Na razie skupi się po prostu na sobie. Poczuła przebudzenie swojego wilka, poczuła jego obecność w swoim umyśle i przemieniła się w wspaniałego szarego wilka. Był większy niż większość wilków w ich miasteczku, co wywołało plotki rozchodzące się po okolicy, nikt nie wiedział, że partner jej matki był alfą. Ale jej wilk był tego bezsprzecznym dowodem. Wybiegła z pokoju, prawie wpadając na swoją czternastoletnią siostrę Indigo. „Uważaj, czarownico” – warknęła Indigo, zyskując gniewne spojrzenie Scarlett. „Spóźniam się, Indy, muszę odebrać Elijaha z lotniska” – powiedziała, zbiegając po schodach po dwa stopnie na raz i pomijając ostatnie cztery. Jej stopy uderzyły o ciemną drewnianą podłogę z głuchym odgłosem. „Scarlett… uspokój się” – powiedziała Jessica, wychodząc z kuchni, która bardziej przypominała pałacową salę. Miała na sobie fartuch, a jej czarne włosy były upięte w niechlujny kok. Z plam mąki Scarlett wywnioskowała, że musiała pracować nad kolejnym zamówieniem na ciasto. Mimo bycia wilkołakiem, Jessica była znaną i rozchwytywaną cukierniczką w Stratfordzie nad Avonem. To coś, co ją zajmowało i odciągało myśli od pewnych spraw. Mimo bycia Luną w Watasze Krwawego Księżyca, Jessica nie była w pełni akceptowana przez jej członków. Minęło wiele lat, odkąd dołączyli do ich watahy – po tym, jak pierwsza Luna zginęła w ataku zbuntowanych wilków, co zdruzgotało watahę. Kiedy Jessica wkroczyła w życie złamanego alfy, wataha miała mieszane uczucia, niektórzy cieszyli się, że ich alfa nie oszaleje po stracie swojej Luny, a inni nie byli pewni, czy ktokolwiek może zastąpić partnerkę ich alfy, uważając jej wejście w jego życie za brak szacunku dla poprzedniej Luny. „Zdecyduj się! Chcesz, żebym się spieszyła, czy nie?” Powiedziała Scarlett, nie czekając na odpowiedź, wybiegając z domu, przecinając zielony trawnik i wsiadając do swojego białego Forda Fiesty. Scarlett mieszkała w pobliżu pięknego miasta Stratford nad Avonem, a teren ich watahy otaczały lasy. To małe miejsce, ale z dużą ilością otwartych przestrzeni, idealne dla ich watahy – Krwawego Księżyca. Większość członków watahy mieszkała na terenie watahy, ale niektórzy mieszkali w mieście wśród ludzi i przyjeżdżali do lasu na przebieżki lub spotkania watahy. Alfa, Jackson Westwood, był jej ojczymem i właścicielem tego terenu. Prowadził własne firmy, które pomagały finansowo wspierać watahę. Mimo że jego wataha liczyła tylko około 500 członków, był silnym i sprawiedliwym alfą. Słońce było wysoko na niebie, więc lekko opuściła szybę, włączając muzykę EDM. Stukała świeżo pomalowanymi paznokciami w kierownicę. Dojazd do Birmingham, najbliższego lotniska od ich miasteczka, trwał około 50 minut i była wdzięczna za ten czas na mentalne przygotowanie się na ponowne spotkanie z nim… Westchnęła, opierając się na siedzeniu, Elijah Westwood. Syn jej ojczyma, przyszły Alfa Watachy Krwawego Księżyca. Nie widziała go od dwóch lat, dwa lata temu, latem, odwiedził ich, wracając z intensywnego szkolenia dla alf w całym kraju, wtedy właśnie zdała sobie sprawę, że podkochuje się we własnym przyrodnim bracie. Sama myśl wywołała u niej wewnętrzny grymas. Myśl, której nie odważyłaby się wypowiedzieć na głos. Teraz czuła się nerwowo, zastanawiając się, czy te uczucia zniknęły, miała nadzieję, że tak, nie chcąc, żeby między nimi zrobiło się niezręcznie. Chociaż Elijah nie był dla niej najmilszy, zawsze dokuczał, droczył się lub próbował ją zawstydzić. Była bardzo szczęśliwa, kiedy pięć lat temu po raz pierwszy wyjechał z miasta, myśląc „i dobrze”. Ale kiedy wrócił dwa lata temu, zobaczyła go zupełnie inaczej. Teraz, po ukończeniu szkolenia i powrocie do domu na stałe, wkrótce zostanie alfą, a Jackson ustąpi. Zawsze wiedziała, że Elijah jest bardzo przystojnym młodym mężczyzną. Miał pyszne czekoladowe loki z naturalnymi pasemkami rozjaśnionymi słońcem i te przeszywające niebieskie oczy… „Kurwa…” wymamrotała. Nie pozwól sobie na takie myśli, Scarlett… Nie teraz. Nigdy. ---------------------------------- Lotnisko było pełne ludzi wychodzących i wchodzących, taksówek i samochodów zaparkowanych dookoła. Z trudem znalazła miejsce parkingowe, zanim wcisnęła się w bardzo ciasne miejsce, po czym zdała sobie sprawę, że nie może otworzyć drzwi po swojej stronie. Jęknęła sfrustrowana, wspięła się na siedzenie pasażera i wysiadła. Oblala cztery egzaminy, zanim zdała, a parkowanie tyłem nadal nie było jej mocną stroną… Wchodząc na lotnisko, zeskanowała tablicę z informacjami o lotach. Samolot wylądował trzydzieści minut temu. Nadęła się, krzyżując ramiona, mając nadzieję, że nie jest za późno. Odbiór bagażu zajmuje trochę czasu, prawda? „W końcu… Czemu mnie to nie dziwi?” Dochodzący zza niej przeciągły głos sprawił, że obróciła się, wpadając na kogoś. „Ała, kurwa! Zabolało!” Jęknęła Scarlett. Masując pierś, podniosła wzrok, żeby zmierzyć wzrokiem tego twardego jak cegła mężczyznę, na którego właśnie wpadła, zamierając, gdy spojrzała w pewną siebie twarz swojego przyrodniego brata. Zapach zimowych przypraw, wanilii i białego piżma ogarnął jej zmysły. „Potrzebujesz pomocy w masażu?” Zapytał, jego oczy powędrowały w dół do jej piersi, zarumieniła się, piorunując go wzrokiem. „Zamknij się, Elijah” – odpowiedziała, przewracając oczami. „Co się stało? Czy starszy brat nie może zaopiekować się swoją drogą małą siostrzyczką?” Zakpił. Jego słowa rozpaliły w niej zakazaną przyjemność. „Obiecuję, że się tobą dobrze zaopiekuję… Wystarczy, że powiesz słowo, Ruda…” Jego oddech łaskotał ją w ucho, jej serce waliło w piersi. Odepchnęła go od siebie, starając się nie zauważyć, jak jego klatka piersiowa wyczuwała się pod jej palcami. Wyglądał niesamowicie, bardziej seksownie niż zapamiętała, czy urósł trochę więcej? Przewyższając ją o głowę, był zdecydowanie bardziej muskularny niż wcześniej. Jego skóra była opalona, ​​a lekki zarost pokrywał jego szczękę. Ubrany w podarte dżinsy, biały T-shirt, skórzaną kurtkę i sportowe buty Nike wyglądał bez wysiłku dobrze. Był typowym samcem alfa – powalająco przystojny. „Przestań być dupkiem, widać, że się nie zmieniłeś” – powiedziała, piorunując go wzrokiem. Spojrzał na nią, ona pachniała… pysznie. „Za to ty się bardzo zmieniłaś… Zaczynałem myśleć, że zdjęcia na Instagramie mogły być podrasowane i edytowane… Najwyraźniej nie…” – powiedział, wodząc wzrokiem po jej 158-centymetrowej sylwetce i podziwiając jej krągłości. Była raczej drobna jak na wilczycę, ale jemu się to podobało. Starając się nie zatrzymywać wzroku na tym, jak jej czarny top naciągał się na biuście, w połączeniu z niebieskimi obcisłymi dżinsami i czarnymi botkami na obcasie wyglądała bez wysiłku seksownie. Nie wyglądała już jak młoda dziewczyna – teraz wyrosła na gorącą, seksowną kobietę. (To było pewne, nie był ślepy, żeby temu zaprzeczyć). Nie był ślepy i bez względu na to, kim była, nie mógł temu zaprzeczyć. „Jeśli skończyłeś być irytujący, to idziemy? Nie mam całego dnia” – powiedziała, prowadząc go na zewnątrz. Elijah uśmiechnął się pod nosem, idąc za nią, jego wzrok spoczął na jej tyłku, naprawdę ładnie się wypełniła. Na jej Instagramie były tylko selfie lub zdjęcia jedzenia. Lato na pewno będzie zabawne… Wkrótce dotarli do samochodu, odblokowała go, otwierając bagażnik, wrzucił do niego walizkę i torbę podróżną, obchodząc samochód na siedzenie pasażera. „Poczekaj, najpierw ja wsiądę” – powiedziała. Uniósł brew. „Co? Rozwaliłaś drugie drzwi?” „Nie, miejsce parkingowe było ciasne” – powiedziała, wślizgując się i przesiadając na siedzenie kierowcy, zanim zdążył wsiąść. Bogaty, biały kwiatowy zapach wypełnił samochód, jej. „Miejsce parkingowe było w porządku, źle zaparkowałaś” – zauważył, gdy odpalała samochód. „Zapnij pasy” – powiedziała Scarlett, ignorując jego uwagę. „Martwisz się o mnie?” Dręczył ją, uśmiechając się, gdy go piorunowała wzrokiem. „Nie, ale to mój samochód, więc moje zasady” – powiedziała, wycofując z miejsca, bardzo świadoma jego obserwacji. Zignorował ją, odmawiając zapięcia pasa, grzebiąc w jej playliście. Oparł się, gdy zaczęło grać „Or Nah” Soma. Patrzyła na drogę, starając się nie skupiać na słowach piosenki. Słowa były trochę zbyt mocne, a z Elijah w samochodzie… Obraz w jej głowie nie był przyzwoity… „Więc dlaczego to ciebie przysłali po mnie?” Zapytał, spoglądając na zadziorną rudowłosą. „W ostatniej chwili pojawiło się spotkanie z jakimś alfą i znasz tatę, praca jest najważniejsza” – odpowiedziała, marszcząc brwi Elijaha. Drażniło go, gdy nazywała jego tatę „tatą”. „Ma to sens” – powiedział, nie dając po sobie poznać irytacji. „Dlaczego po prostu nie pobiegłeś reszty drogi?” Zapytała. Jej wilk zdawał się z nią zgadzać. Chociaż posiadanie wilka nie oznaczało posiadania drugiego głosu w głowie, można było wyczuć jego emocje i wyczuć jego opinie. Jak drugie sumienie. „Bagaż, kochanie” – powiedział zaczepnie, zyskując marszczenie brwi młodej kobiety. „A co z Jessicą, zajęta pieczeniem?” „Tak, myślałam, że nic nie ma dzisiaj, ale przyszło jakieś zamówienie w ostatniej chwili i jak to mówią, jaki był sens kupowania mi samochodu, skoro nie mogę się do niczego przydać?” Elijah uśmiechnął się pod nosem. „Zgadzam się, darmozjadzie” – powiedział, szturchając ją w bok głowy, zmuszając ją do ponownego piorunowania go wzrokiem. „Nie jestem darmozjadem, pomagam w restauracji w weekendy… i pracuję też w salonie…” – powiedziała, a jej spojrzenie złagodniało. W przeciwieństwie do Elijaha, bystrego, inteligentnego – dumy rodziny. Była rozczarowaniem, robiąc kurs kosmetyczny w college'u, po czym złożyła podanie do lokalnego salonu dla ludzi. Co nie spodobało się jej rodzicom, którzy chcieli, żeby zdobyła dyplom, jak Elijah, który oprócz obowiązków alfy miał dyplom biznesowy. „Spoko. Podobają mi się włosy, pasują ci” – powiedział. Dorastając, zmieniała kolory od fioletów po błękity i róże, ale ten był najbardziej czerwony, jaki widział, i wyglądał na niej całkiem nieźle. „Dzięki” – powiedziała podejrzliwie. „To jesteś głodny? Może zatrzymamy się na stacji benzynowej?” „Jasne, zatrzymajmy się, jestem kurwa wygłodniały, wiesz, jedzenie w samolocie jest niejadalne” – powiedział, odsuwając siedzenie jak najdalej do tyłu i lekko rozciągając długie nogi. „Nie jest tak źle” – powiedziała rozbawiona. Wypatrywała znaku, który informowałby o zbliżającej się stacji benzynowej. *Uwaga autora: Dziękuję za przeczytanie, jeśli podobał ci się ten rozdział, zostaw mi komentarz, aby wesprzeć historię!*

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 78

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

78 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Powrót do domu – Jej Zakazany Alfa | Czytaj powieści online na FicSpire