logo

FicSpire

Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]

Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]

Autor: MMOLLY

Rozdział 003
Autor: MMOLLY
5 sie 2025
To jest irytujące, te wszystkie skomplikowane uczucia, które we mnie wywołuje. Nasza relacja nie była typową więzią matki i córki. Bo ona w żadnym wypadku nie była typową matką. Kathryn Dimitri była socjalistką do szpiku kości. Olśniewająca, głośna, uwielbiała chodzić na przyjęcia, bale, każdą okazję, żeby się zabawić i napić szampana, flirtując z tłumem mężczyzn, którzy zawsze kręcili się wokół niej. Zawsze bolało, gdy ludzie zauważali, jak bardzo się różnimy. Zawsze patrzyli na jej elegancką, kasztanową, wyrazistą urodę i moją stonowaną blond śliczność i dochodzili do wniosku, że wypadłam blado w porównaniu z nią, tak samo jak moja skóra. Matka zawsze odrzucała głowę do tyłu z rozkosznym śmiechem, gdy ci mężczyźni prawili jej komplementy moim kosztem. To był jeden z powodów, dla których nienawidziłam spędzać czasu w domu. Z nią. Zawsze sprawiała, że czułam się jak niechciany dodatek do jej osoby. Dodatek, który nigdy jej nie dorównywał. Czasami myślę sobie, że moje zauroczenie Lincem było buntem. Tchórzliwym, bo nigdy nie wcieliłam w życie żadnej z moich fantazji, ale mimo to buntem, i to było dobre uczucie. Kiedy zaledwie trzy miesiące po rozpoczęciu studiów, ciesząc się wolnością od niej i tej dusznej rezydencji, gdzie musiałam ukrywać moją płonącą twarz, kiedy tylko Linc był w pokoju, odebrałam telefon, że zginęła w wypadku samochodowym aż w Paryżu, w drodze na kolejne z jej wystawnych przyjęć, poczułam falę żalu tak ogromną, tak wszechogarniającą i całkowicie dezorientującą, że mój świat się zatrzymał. Przez pogrzeb przeszłam w stłumionym oszołomieniu. Ledwo pamiętam, jak Linc mnie obejmował, gdy w końcu się załamałam i rozpłakałam trzeciej nocy, kiedy chciałam wrócić na studia. Chciałam uciec. Ten uspokajający sposób, w jaki mnie trzymał. Delikatnie. Jakbym była zbyt krucha i mogła rozpaść się na kawałki na jego ogromnym ciele. Wsiadłam do samolotu i wróciłam na studia, i nadal czułam na sobie jego zapach. Nie prałam sukienki, którą miałam na sobie, przez tygodnie. "Ona chciała, żebyś odbyła staż w mojej firmie. Chciała, żebym miał cię na oku. Żeby się tobą zaopiekować i zabezpieczyć twoją przyszłość. Lubisz udawać twardą, ale tak naprawdę nie masz nikogo innego na tym świecie, a to sprawia, że czuję do ciebie empatię. Możesz postrzegać mnie jako tego wielkiego, złego potwora, ojczyma, i nie obchodzi mnie to, ale obchodzisz mnie ty, i nie będę siedział z założonymi rękami i patrzył, jak się męczysz, kiedy mogę coś z tym zrobić. Amelio, proszę. To byłoby tylko na trzy miesiące. Przyjedź do Nowego Jorku. Wróć do domu", mówi Linc, a szczerość w jego głosie przeszywa mnie. Odwracam wzrok, powstrzymując wściekłe łzy, czując, jak złość ustępuje temu ciepłemu uczuciu, którego nienawidzę do niego czuć, bo wydaje się to złe. "Ames..." mówi delikatnie, kiedy nie odpowiadam. Jestem zbyt zajęta powstrzymywaniem gulki w gardle. Wie, że trafił w czuły punkt, bo ma rację. Jestem naprawdę sama na tym świecie. Wszystkie koneksje i krąg przyjaciół mojej matki, a nawet rodziny, nikogo nie obchodziłam po pogrzebie. Mój zmarły tata ma rodzinę w Portugalii, ale nie byliśmy blisko przed jego śmiercią. Kiedy nie ma już mojej mamy, zostałam sama i nie uderzyło to tak mocno, bo zanim umarła, zawsze czułam się samotna, tułając się od szkoły z internatem do college'u, nigdy nie związałyśmy się w żaden szczególny sposób. Zawsze byłam sama w moim małym świecie. Ale w takich momentach, kiedy ktoś taki jak Linc, który mnie znał, znał moją matkę i mnie, przypomina mi, jak bardzo jestem samotna, to łamie mi serce. "Dobrze. Wrócę do Nowego Jorku." Moje serce trzepocze się na moją rezygnację, bo wiem, że nie mogę nic z tym zrobić. Akceptuję to. Chyba muszę wrócić do walki z moim zakazanym pociągiem do mojego ojczyma. Tylko przez trzy miesiące. Mogę to przetrwać bez robienia czegokolwiek, czego mogłabym żałować. Mam nadzieję. ♠︎♠︎♠︎♠︎ Perspektywa Linca Tannera: Złotowłosa, dorosła kobieta siedząca przede mną nie jest tą cichą, nieśmiałą osiemnastoletnią Amelią, którą pamiętam. Jestem zaskoczony, jak bardzo dorosła, te oczy, które mogłyby osłabić dorosłego mężczyznę, te pełne usta, które pragnę posmakować, ale udaje mi się zachować kamienną twarz. Jest oszałamiająca. Kiedy weszła minutę temu, nie mogłem oderwać od niej wzroku, moje chciwe oczy chłonęły każdy szczegół jej kobiecych krągłości. Sprawiło to, że poczułem mrowienie z niewłaściwych powodów. Obecnie patrzy na mnie spode łba ze swojego miejsca na krześle przed moim biurkiem. Wmawiam sobie, że miałem ją na oku przez te wszystkie lata z powodu pewnego rodzaju lojalności wobec Kathryn, ale w rzeczywistości po prostu nie mogłem znieść niewiedzy, jak się ma Amelia, nie mogłem znieść myśli o tym, że jest w ramionach innego mężczyzny, jęczy i wykrzykuje jego imię zamiast mojego. Jest odważną, silną dziewczyną, ale nie mogłem jej tak po prostu puścić. Moje ciało nie mogło jej puścić. Sprawiała, że moje serce bolało, mój kutas bolał. Jestem z niej cholernie dumny, nawet myśląc o niej tam, całkiem samej. Przypomina mi siebie w tym samym wieku, walczącego pod każdym względem, żeby wyrobić sobie nazwisko. "Dlaczego przyjechałaś tutaj bezpośrednio?" Pytam, przełamując lody między nami. Minęły trzy lata i nawet nie wymieniliśmy uśmiechu. Jest w stosunku do mnie ostrożna, a ja stąpam po kruchym lodzie, starając się jej nie zdenerwować. "Pomyślałam, że powinniśmy od razu się za to zabrać", mówi Amelia. Miękkość jej głosu zniknęła, zastąpiona ostrą krawędzią, która jest pewna siebie i tak kobieca. Potrząsam głową, żeby odpędzić wszelkie mylące myśli. "Och, daj spokój, Amelio. Prosiłem, żeby odwieźli cię szoferem do domu." Myślałem, że doceni odpoczynek. Ale oto ona, patrzy na mnie spode łba. "Czy mieszkasz sam?" Pyta, zaskakując mnie. "Tak", mówię ostrożnie. Jej śmiałość i sposób, w jaki patrzy mi w oczy, sprawiają, że czuję się nieswojo. Nie pamiętam, żeby była taka pewna siebie. Kiedyś uważałem jej skrajną nieśmiałość za zabawną. Ciekawą. Teraz uważam jej pewność siebie za bardzo atrakcyjną. Erotyczną. Sprawia, że mój kutas pulsuje wściekle. Kurwa! Linc. Do cholery! Kontroluj się.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 003 – Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma] | Czytaj powieści online na FicSpire