Widok smukłej, muskularnej sylwetki Linca w dopasowanym szarym garniturze, jego obłędnie przystojnej, opierającej się starzeniu twarzy z tymi ciemnymi, przeszywającymi oczami barwy onyksu, przypomniał mi, jak łatwo moje ciało mu ulega.
Jego cichy, skuteczny urok przypomniał mi, dlaczego uciekłam. Dlaczego tamto lato było dla mnie naprawdę trudne. Walka z tym zakazanym pociągiem do mojego ojczyma w średnim wieku, który ma czterdzieści jeden lat, podczas gdy ja mam zaledwie dwadzieścia jeden.
On jest dosłownie wystarczająco stary, żeby być moim ojcem. A jednak mnie do niego ciągnie. I jestem bezsilna, gdy przykuje mnie tymi oczami. Jestem słaba. Moje ciało poddaje się bez większego oporu.
– Połóż je na biurku – mówi, wciąż wpatrując się we mnie swoimi ciemnymi oczami, odwrócony plecami do kobiety zamarłej w drzwiach, która patrzy na mnie z taką jadem, że aż mnie to przeraża. Oddalam się.
Muszę od niego uciec. Ale wiem, że to daremne. Linc by mnie znalazł. To przyciąganie między nami wydaje się teraz nieuniknione. Cichy oddech odmierzający czas, dzwoni jak trzecie uderzenie serca między nami.
Powrót był błędem. Linc Tanner nie jest mężczyzną, którego się zapomina. Albo od którego się odchodzi. Nadal czuję to samo, co trzy lata temu, jeśli nie mocniej. A teraz jest o jedną wymówkę mniej, dlaczego nie powinniśmy ulec tej mrocznej żądzy.
– Ehm, przepraszam, szefie, to wymaga pańskiego podpisu, żebym mogła to odesłać…
– Charlotte, połóż to cholerne na biurko! – Podniesiony głos Linca zaskakuje mnie i kobietę, która szybko upuszcza akta i wybiega. Linc nie odwraca ode mnie wzroku. Wpatruje się we mnie, obserwując mnie jak myśliwy polujący na swoją zdobycz.
Próbuję przełknąć ślinę, ale w ustach mam sucho. Naga żądza jest obecna w głębi tych lśniących ciemnych oczu i muszę ścisnąć uda, żeby odzyskać kontrolę nad zmysłami. To jest złe pod każdym względem. A jednak takie dobre. Takie konieczne.
To oficjalne, straciłam rozum.
Jak do cholery mamy spać w tym samym domu tej nocy, żeby nie wydarzyło się między nami coś zakazanego? Prawie to widzę i to przyspiesza mój puls.
Patrzę na niego, stojącego kilka kroków ode mnie. Mój wzrok wędruje na południe, do widocznego wybrzuszenia w jego spodniach, i szybko odwracam wzrok, ale nie zanim on zauważy, że patrzę. Gorąco wlewa się na moją twarz, sprawiając, że mocniej się rumienię.
Czuję mrowienie w kończynach, a to uczucie przemieszcza się do skupionego punktu w mojej łechtaczce, powodując jej pulsowanie i podskakiwanie. Ściskam mocniej uda, przygryzając dolną wargę, gdy poranne słońce rozlewa się po jego rysach, uwydatniając go jak greckiego boga witalności i erotyzmu.
– Umm. Powinnam iść – mówię, gdy docieram do drzwi. Gdzie ja idę? Nie mam pojęcia, ale wiem, że muszę uciec z tego biura już teraz, zanim zacznę wspinać się na mojego ojczyma jak na drzewo tutaj, w jego biurze.
Wiem, że naga żądza w jego oczach odzwierciedla moją. Jestem równie podniecona. Równie skłonna do brawury. Ostrożność została rzucona na wiatr, gdy tylko zgodziłam się wrócić.
– Okej – Jego zwykle gładki baryton wychodzi ochrypły, robi przerwę i odchrząkuje, zaczyna iść w moją stronę i moje serce przyspiesza, ale potem skręca w lewo, w stronę swojego biurka i powstrzymuję swoje rozczarowanie.
– Zwiedź firmę. Wybierz dział, w którym chcesz odbyć staż. Potem możemy iść na kolację – Jego usta są zaciśnięte w linię, gdy siada przy biurku, jakby przed chwilą nie miał mnie pocałować.
– Kolację? – wychrypiałam, wciąż widocznie wstrząśnięta tym, co się między nami prawie wydarzyło. Nadal czuję ciężar jego silnego ramienia mocno zaciśniętego wokół mojej talii. Zaborczość jego uścisku. Sposób, w jaki jego oczy zwęziły się na moich ustach, zanim nachylił się do mnie po pocałunek. To wszystko sprawia, że czuję się oszołomiona.
– Tak. Zrobiłem rezerwację – mówi, podnosząc wzrok, by spotkać się z moim spojrzeniem, utrzymuję jego wzrok.
– Nie mam na to ochoty – mówię, odwracając wzrok jako pierwsza, gdy jego oczy wwiercają się we mnie. Pewnego dnia wygram nasze spontaniczne, ciche konkursy w patrzeniu.
– Co? Daj zgadnąć, nie jesteś głodna? – pyta z lekkim chichotem. To przywołuje wspomnienia tamtego lata sprzed trzech lat, kiedy to odmawiałam jedzenia, żeby trzymać się z dala od niego i mojej matki. Tylko po to, żeby zakradać się z powrotem do kuchni o północy i plądrować lodówkę w poszukiwaniu resztek.
Linc złapał mnie kilka razy i to zakłopotanie nadal wydaje się takie ciężkie teraz, gdy on mnie obserwuje. W jego oczach lśni figlarna rozbawienie.
– Odwal się – warknęłam. Nie znoszę jego droczenia się w takich chwilach. Nienawidzę, że zna mnie aż tak dobrze.
– No, no, Ames kochanie. Nie podoba mi się ten ton – mówi, ale jego głos jest nadal drażniący i lekki. Nie mogę uwierzyć, że przed chwilą prawie się pocałowaliśmy, a on tu sobie żartuje. On mnie dezorientuje. I jakoś to wydaje się być urokiem. Poza tym, że jest moim pieprzonym ojczymem.
– Nieważne. Nie idę z tobą na kolację – Krzyżuję ramiona na piersiach, jego wzrok podąża za tym ruchem i gorąco wlewa się na moje policzki. Między nami zapada chwila. Impas.
– Dobrze, zjemy w domu. Zadzwonię do mojego osobistego kucharza – mówi w końcu. Nie mogę się z tym kłócić, więc po prostu przytakuję w pasywnej zgodzie i popycham drzwi za swoimi plecami, żeby uciec z biura. Uciec przed jego niemożliwym urokiem.
♠︎♠︎♠︎
– Więc, w którym dziale zamierzasz odbyć staż? – mówi Linc, wycierając usta serwetką w kształcie trójkąta. Asystenci szefa kuchni sprzątają ze stołu, kiwam im głową w podziękowaniu za wspaniałe domowe doświadczenie kulinarne. Linc nawet ich nie zauważa.
– Więc, w którym dziale zamierzasz odbyć staż? – mówi Linc, wycierając usta serwetką w kształcie trójkąta. Asystenci szefa kuchni sprzątają ze stołu, kiwam im głową w podziękowaniu za wspaniałe domowe doświadczenie kulinarne. Linc nawet ich nie zauważa.
– Jeszcze nie wiem – mówię, bo naprawdę nie wiem. Jego firma jest taka duża. Taka wieloaspektowa. Mam tak wiele opcji, ale zawęziłam to do działu projektowania kreatywnego lub inżynierii, ponieważ studiowałam oba kierunki na studiach.
– Okej. Nie spiesz się – mówi. Nie pozwalam sobie odczuć wpływu jego gładkiego barytonu, gdy spływa na mnie przez stół.
– Tak. – Powinnam prawdopodobnie dodać podziękowania, ale tego nie robię. Personel kończy sprzątać ze stołu i natychmiast wychodzi, zostawiając nas samych z naszą niezręcznością. Przełykam ślinę.
Delikatne światło górnego żyrandola pada bezpośrednio na moją twarz i czuję, że on mnie uważnie obserwuje. Jego oczy, te marzycielskie, ale drapieżne oczy obserwują każdy mój ruch.
Dosłownie czułam się tak, jakby patrzył na mnie, żeby mnie zdemaskować, żeby ujawnić moje najgłębsze sekrety, sekrety, za których ukrycie byłabym gotowa zabić, ale z Lincem, wystarczy jeden jego ruch, jego usta na mnie i jego ręka między moimi nogami, a cała moja istota otworzy się przed nim z własnej woli, a kiedy jego ogień mnie spali, moje sekrety zostaną ujawnione.
![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)















