~~SLOANE~~
***
Nie mogę w to uwierzyć.
Trzy godziny w samolocie. Godzina utknięcia na tym nędznym lotnisku w Asheville. A wszystko po to, żeby znaleźć Finna językiem w gardle Delilah Crestfield?
Finn ma czelność wyglądać na winnego.
– Sloane, tak mi przykro, że musiałaś to zobaczyć…
– Przykro? – przerywam mu, a mój głos drży z wściekłości. – Oczekuję od ciebie odrobiny szacunku dla samego siebie, Finn. Ta kobieta wychodzi za mąż za dwa dni, a ty się z nią obściskujesz?
– Wolałabyś, żeby obściskiwał ciebie? – pyta Delilah.
– Nie rób tak – warknął Finn w jej stronę.
– Dlaczego nie? Jest nieszczęśliwa, bo nikt jej nie chce. Dlatego spędza życie, próbując kontrolować twoje. Jesteś wystarczająco dorosły, żeby robić, co chcesz.
– Wystarczająco dorośli? Oboje zachowujecie się jak dzieci – mówię. – Jaki jest plan, Finn? Skradać się za plecami jej narzeczonego? Przelecieć ją w apartamencie dla nowożeńców, podczas gdy biedny Hunter będzie nieprzytomny?
Delilah śmieje się, jakby to wszystko było jakimś pokręconym żartem. Jej pierścionek zaręczynowy błyszczy w świetle, coś ewidentnie drogiego, co tylko jeszcze bardziej podgrzewa moją krew.
– Delilah zostawia Huntera – mówi Finn, wyglądając na pewnego siebie.
Ale Delilah marszczy brwi. – Nie, nie zostawiam. Skąd ci to przyszło do głowy?
– Przecież się całowaliśmy.
– No i co z tego? To nie znaczy, że powinnam odwołać ślub.
– Właśnie to to znaczy, Lila.
– Mówisz poważnie? Ślub się odbędzie, Finn.
Widzę, jak nadzieja ulatnia się z twarzy Finna w czasie rzeczywistym, zastąpiona przez ból.
To go zabija. I to mnie wścieka. Kiedy on się wreszcie nauczy?
– Zabieraj swoje manipulacyjne, zdradzieckie dupsko stąd – wypluwam w jej stronę.
Delilah uśmiecha się. – A co mi zrobisz?
– Lubisz to, prawda? Lubisz go torturować. Lubisz się przed nim wymachiwać, wiedząc, że jest w tobie zbyt zakochany, żeby zobaczyć, w jaką chorą, manipulacyjną grę grasz.
Delilah przewraca oczami. – Co zamierzasz z tym zrobić? Zbesztać mnie na śmierć? Jezu. Nawet Finn ma już dość twojego strofowania, Sloane.
– Zamknij mordę – warczę, robiąc krok w jej stronę. – Wynoś się.
– Kochanie, to on mnie tu zaprosił. Może gdybyś była tak gorąca i tak dobra w łóżku jak ja, to by na ciebie spojrzał.
Rzucam się na nią.
Ale Knox mnie łapie.
Całkowicie zapomniałam, że tu jest. Jego ramiona owijają się wokół mojej talii jak stalowe obręcze, przyciągając mnie do jego klatki piersiowej i odciągając od mojego celu.
– Puść mnie, Knox – mówię.
– Nie mogę tego zrobić, Sloane.
Wierzgam się, a furia dodaje mi siły. – Zaraz stanę się bardzo agresywna.
– Spuść z tonu, Kotku. Daj im spokój.
Kotku? – Dlaczego miałabym to zrobić? – pytam.
– Bo muszą sami sobie wszystko wyjaśnić. Twoja obecność tylko pogorszy sprawę. Dajmy im trochę prywatności.
Chcę się kłócić. Chcę krzyczeć. Ale on ma rację. I nienawidzę tego, że ma rację.
Więc pozwalam mu się odciągnąć.
Słyszę za sobą głos Finna, cichy i załamany, jak błaga Delilah, żeby nie odchodziła. Chce mi się od tego wymiotować.
Zanim docieramy do salonu, czuję się, jakbym płonęła od środka. Opadam na kanapę, kipiąc z wściekłości.
Knox siada obok mnie, wyciągając się.
– Zawsze jesteś taka dramatyczna? – pyta. – Tak na marginesie, to było boleśnie oczywiste.
– Co było oczywiste?
– Że jesteś zakochana w Finnie.
Moje serce podskakuje. Jak on to rozgryzł? – Nie jestem w nim zakochana – mówię.
– Owszem, jesteś – mówi Knox leniwie. – Nawet Finn o tym wie.
– O czym ty mówisz? Powiedział ci coś?
Knox wzrusza ramionami, przyglądając mi się tymi ciemnymi, wiedzącymi oczami. – Czy musi? Dopiero się dzisiaj poznaliśmy, a ja to wyczułem. On zna cię od lat. Sam sobie policz.
Wstaję i zaczynam chodzić w kółko, a moje ręce drżą, gdy próbuję to wszystko przetrawić. Nagle pokój wydaje się zbyt mały, powietrze zbyt rzadkie. – Cóż, mylisz się, jeśli chodzi o to, co myślisz, że wiesz. Nie jestem zakochana w Finnie.
– Jasne.
– Nie jestem, Knox.
– Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, Kotku.
– Przestań tak do mnie mówić.
– Jak? Kotku?
Zanim zdążę rzucić w niego czymś – obelgą, wazonem – Delilah zbiega po schodach, biegnąc do drzwi wejściowych. Finn goni za nią jak pieprzony frajer. Oboje wybiegają, a drzwi zatrzaskują się za nimi, a dźwięk odbija się echem po całym domu.
Nawet nie robię przerwy, żeby odetchnąć. Ruszam za nimi, ale Knox – będąc tym wichrzycielem, którym jest – znowu łapie mnie w talii.
– Co masz ze mną za problem? – syczę, odwracając się do niego.
– Nie chcę, żebyś robiła jakieś głupoty w domu moich rodziców.
– Zależy mi na moim przyjacielu. Ty najwyraźniej nie dbasz o swojego, bo powinieneś teraz dzwonić do Huntera, żeby powiedzieć mu, że jego narzeczona go zdradza.
Knox parska. – Myślisz, że Hunter o tym nie wie? Zdradza go od miesięcy.
Moja buzia otwiera się ze zdumienia. – Mówisz poważnie?
Jak ona to robi? Jak ona ma taką władzę nad tymi mężczyznami?
Knox popycha mnie w stronę okna, mocno trzymając mnie w talii. Czuję każdy centymetr jego ciała przyciśnięty do mojego. Ciepło. Mięśnie. Jego zapach. Wszystko to mnie otacza, uniemożliwiając mi jasne myślenie. To dziwne uczucie, tak dziwne, że nawet nie wiem, jak je nazwać. Mogę tylko powiedzieć, że jestem boleśnie świadoma obecności Knoxa. To tak, jakby był wszędzie naraz. A może reaguję w ten sposób, bo minęło tak dużo czasu, odkąd ostatni raz dotykał mnie mężczyzna.
Staram się skupić na scenie za szybą. Finn i Delilah są przy basenie, kłócąc się. Pięści Finna są zaciśnięte po bokach, a szczęka napięta z frustracji. Z drugiej strony Delilah wygląda spokojnie. Nie słyszę, co mówią, ale nie muszę. Widziałam tę scenę już zbyt wiele razy – Finn błaga, Delilah go zwodzi. W moim żołądku tworzy się gorzki węzeł.
– Jeśli chcesz ich szpiegować, Kotku – mówi Knox, a jego usta są blisko mojego ucha – możesz stąd dobrze widzieć. W ten sposób nie będziesz ingerować w ich sprawy. Możemy nawet plotkować o nich, jeśli chcesz. Powiedz mi teraz, Sloane, o co twoim zdaniem się kłócą?
Staram się nie zwracać uwagi na to, jak bardzo łaskocze mnie jego oddech, jak wywołuje gęsią skórkę na mojej szyi.
– Pewnie o to, że zostawia go na dobre – mówię.
– Mylisz się. Ona nigdy go nie zostawi. A on nigdy jej nie puści. Są bratnimi duszami. Toksycznymi. Ale tak już jest. Cykl nigdy się nie kończy.
W jego tonie jest coś niemal rezygnującego, jakby oglądał ten dramat już zbyt wiele razy, żeby zliczyć. W przeciwieństwie do niego, nie jestem jeszcze gotowa, by zrezygnować z mojego najlepszego przyjaciela.
– Wiadomość z ostatniej chwili, Amorku – mówię – ona wychodzi za mąż za kogoś innego. Twoja teoria o bratnich duszach nie jest do końca faktem.
– Myślisz, że ten ślub się odbędzie?
– Oczywiście, że tak.
– Nie odbędzie się.
Parskam, odwracając się do niego. – Co masz na myśli? Zamierzasz go sabotować?
– Nie muszę. Po prostu tacy są. Rozstają się, godzą. To ich toksyczny mały cykl.
– Jesteś chory, Knox. Czy naprawdę masz nadzieję, że narzeczona twojego przyjaciela złamie mu serce?
– Nic nie sprawiłoby mi większej radości niż zobaczyć Delilah z powrotem z Finnem. – Jego ton jest tak swobodny, tak nonszalancki. Chcę zetrzeć ten zadowolony uśmieszek z jego twarzy. – Hunter to dobry człowiek. Nie zasługuje na to, żeby przez to przechodzić.
– A twój brat? Czy on na to zasługuje? Czy zasługuje na to, żeby być nieustannie torturowanym przez tę kobietę?
– Jak myślisz, jaka jest moja odpowiedź na to pytanie, Sloane?
– Oczekuję, że będziesz się zachowywał, jakby ci zależało.
– Myślisz, że mi nie zależy? – pyta.
– Zależy ci? Gdyby tak było, wygoniłbyś Delilah z tego domu już teraz.
– Dlaczego miałbym to robić?
– Bo to twój brat.
– Brat, który jest ewidentnie zakochany.
Nie mogę w to uwierzyć. – Ty to nazywasz miłością? Ona go wykorzystuje. Jak to jest miłość? Może nigdy wcześniej nie byłeś zakochany, więc nie wiesz, jak to wygląda. Mogę ci z całego serca powiedzieć, że to tak nie wygląda.
– A jak to wygląda, Sloane? Tak samo jak uczucia, które żywisz do Finna? Bo to wygląda naprawdę nieszczęśliwie.
















