Jej oddech się zmienił – teraz jest łagodniejszy, głębszy. Taki, który pojawia się, kiedy jest podniecona i próbuje udawać, że nie jest. Widzę ją idealnie. Plecy oparte o ścianę, usta zaciśnięte w ten na poły zirytowany, na poły podniecony sposób, jaki ma, kiedy wchodzę jej pod skórę. Pewnie nadal ubrana w to biurowe coś, co miała dziś na sobie w pracy, ale już myśli o tym, żeby to z siebie zedrze
















