Sara Harvey relaksowała się na pluszowej sofie w strefie VIP butiku Chanel, masując czoło.
Rodzina Harveyów niedawno odnalazła swoją zaginioną córkę, Selinę, po dwudziestu jeden latach, i na początku Sara była całkiem podekscytowana tym ponownym spotkaniem. Ale kiedy zaczęła spędzać czas z Seliną, zdała sobie sprawę, że jej córka jest bardziej niezręczna niż ryba wyjęta z wody, zwłaszcza w porównaniu z Ashley. Wychowana w rezydencji Harveyów, wykształcona w najlepszych instytucjach i wyrobiona w sztuce, Ashley była uosobieniem klasy.
Im częściej Sara widziała je obok siebie, tym bardziej Selina wydawała się nie na miejscu. Jej maniery w domu krzyczały o braku ogłady, sprawiając wrażenie raczej podstępnej służącej niż kogoś godnego miana Harvey. A w związku z jej zbliżającym się małżeństwem z rodziną Clarków, wybryki Seliny po prostu nie wchodziły w grę.
– Mamo, zakupy skończone – słodki głos Ashley wyrwał Sarę z zamyślenia.
Twarz Sary rozjaśniła się na widok Ashley. – To wspaniale… Selino, dlaczego wciąż jesteś tak ubrana? Do kosza z tym. Wskakuj w nowego Chanela, którego dostałaś.
Sara nie mogła znieść tego, jak ten wygląd Seliny z przeceny, składający się z podstawowej białej koszulki, dżinsów i trampek, kłócił się z wizerunkiem Harveyów. Nie mieli nic przeciwko mniej szczęśliwym, ale jako Harvey, jej strój był niedopuszczalny, zwłaszcza obok Ashley, obrazu perfekcji. Widząc obie dziewczyny, Sara czuła się zawiedziona Seliną.
Ashley dodała: – Mamo, mówiłam Selinie, że będzie wyglądać fantastycznie w Chanelu.
Selina wtrąciła: – Dobrze mi tak, jak jest. Nie ma potrzeby robić z tego wielkiej sprawy.
– Dobrze? Co jest w tym dobrego? Twoja siostra się o ciebie troszczy.
Selina przerwała: – Ach, przeszkadza? To z tym żyj.
Sara rozdziawiła usta. – Słucham? Co to za postawa?
"Czy to ta sama Selina, która potakuje i chce się przypodobać? Teraz pokazuje mi – swojej matce – zimne ramię!" – pomyślała Sara.
– Jestem zmęczona. Wychodzę, i och, mam wiadomość do przekazania.
Selina ruszyła przed siebie, z ręką w kieszeni, mając dość całego tego dramatu Harveyów. Samo przebywanie w pobliżu nich wywoływało u niej mdłości.
Ale ledwo doszła do wyjścia, rozległ się alarm bramki bezpieczeństwa – bip! Przyczyną była Selina.
Podeszła sprzedawczyni. – Proszę pani, zajrzyjmy do pani torby.
Sara warknęła: – Selina, znowu złapana na kradzieży?
Po tym, jak Selina wróciła do rodziny Harveyów, dwukrotnie coś zginęło. Nie znaleziono skradzionych rzeczy przy Selinie, ale podejrzenia padły na nią; ich służący, z najlepszymi referencjami, nie popełnili błędu od lat.
Za pierwszym razem rodzina Harveyów miała wątpliwości. Za drugim? Znaleźli odłamki diamentów w spodniach Seliny – części brakującej biżuterii.
Selina stanowczo twierdziła, że nie kradła, ale rodzina Harveyów zaczęła w to wątpić. Zniknęła na 21 lat i wychowała się na odludziu, więc pomyśleli, że mogła nabrać złych nawyków, takich jak kradzież. Byli skłonni przymknąć oko na pewne problemy w domu, myśląc, że potrzebuje czasu na adaptację. Ale kradzież w Chanel? To było po prostu zbyt żenujące dla Sary i całej rodziny Harveyów.
Sara była wściekła. – Oddaj to, co ukradłaś, i przeproś!
– Spokojnie, mamo. Nawet nie wiemy, czy jest jakiś problem. Może alarm się zepsuł. To nie w stylu Seliny, żeby kraść – powiedziała Ashley.
– Ashley, skończ z tą litością. Jesteś zbyt naiwna. Znowu i znowu pozwalasz Selinie na wszystko.
– Mamo… – Ashley przygryzła wargę, wyglądając jak sarna złapana w światła reflektorów, zerkając na Selinę wielkimi, smutnymi oczami.
Selina tylko na nią patrzyła, z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Sara wycelowała palcem w Selinę. – Nie zamierzasz przeprosić? Na co czekasz?
Personel sklepu siedział jak na szpilkach, wymieniając spojrzenia. Robili tylko swoją pracę i założyli, że nie ma mowy, żeby Selina, osoba towarzysząca Sarze, coś wzięła. Z pewnością nie spodziewali się takiej awantury – Sara atakuje Selinę i żąda, żeby przeprosiła. Patrząc na prosty strój Seliny, personel zaczął się zastanawiać: "Czy tu chodzi o coś więcej?".
– Jeśli okaże się, że niczego nie wzięłam, pani Harvey, przeprosi mnie pani za oskarżenie? – Głos Seliny przeciął napięcie. Pod spokojem czaiła się burza.
Selina nie mogła w to uwierzyć – tylko dlatego, że test DNA wykazał idealne dopasowanie. Ta kobieta, która nazwała ją złodziejką, która nigdy jej nie broniła i która chciała wysłać ją do szpitala psychiatrycznego na elektrowstrząsy, była jej prawdziwą matką.
– Twierdzisz, że niczego nie ukradłaś? To dlaczego alarm włączył się, gdy tylko przeszłaś obok? – Oczy Sary ciskały strzałami wątpliwości.
Selina powiedziała chłodnym tonem: – Proszę bardzo, przeszukaj mnie. Jeśli nic nie znajdziesz, chcę przeprosin, Saro.
– Jak śmiesz! Jestem twoją matką!
– Nigdy nie prosiłam o taką matkę jak ty. Boisz się przyznać, że możesz się mylić? – zapytała Selina.
Sara poczuła lodowate spojrzenie Seliny. Niezachwiana pewność w oczach Seliny sprawiła, że poczuła się nieswojo, pomimo doświadczenia w kontaktach z wieloma ludźmi jako żona prezesa Harvey Group. Zaczęła wątpić, czy nie doszło do pomyłki.
Głos Ashley zadrżał, gdy się wtrąciła: – Mamo, uspokójmy się. Może doszło do błędu z maszyną. Jeśli sprawdzimy Selinę, poznamy prawdę.
– Ashley, zamknij się. To nie twoja sprawa – wysyczała Selina.
– Selino… – Ashley skuliła się za Sarą, z zaczerwienionymi oczami, bliska płaczu. – Mamo… – zawołała.
Sara była jak rozwścieczona niedźwiedzica, gdy zobaczyła Ashley tak zdenerwowaną. – Selino! Oszalałaś? Ashley jest twoją siostrą! Jak możesz być dla niej taka okrutna?
















