"Manuelu, ja..." W momencie, gdy Ashley zobaczyła Manuela Harveya, najmłodszego z jej starszych braci, jej oczy wypełniły się łzami i zaczęły spływać po policzkach. Podbiegła do Manuela i mocno go objęła, wypłakując się na dobre.
"Co się stało, Ashley? No już, nie płacz. Selina, znowu coś jej narozrabiałaś?" Manuel posłał Selinie spojrzenie, które mogłoby wzniecić pożar.
"Nie, Manuelu, to nie tak. To nie jej wina, ja po prostu... To nie chodzi o Selinę..."
"Dobrze... Tylko żebyś wiedziała, jeśli Selina kiedykolwiek sprawi ci kłopoty, powiedz mi, okej? Nie ujdzie jej to na sucho." Manuel nie krył pogardy dla Seliny.
Nigdy nie rozumiał, dlaczego jego rodzice zawracali sobie głowę, sprowadzając Selinę do domu. Gdyby okazała się jakąś wyrafinowaną, inteligentną damą, może by to zniósł. Ale nie, sprowadzili zero, zwyczajną, suchą kromkę chleba prosto ze wsi. Za każdym razem, gdy widział Selinę, czuł się, jakby pokój wypełniał się smrodem. Jej ubrania były tanie, a ona nieśmiała, jakby ciągle się czegoś bała. Wolałby jej nawtykać, niż pozwolić, by nazwisko Harvey wyglądało źle. Ashley, za to? Była jak ich mała księżniczka – bystra, inteligentna, słodka, a chłopcy w rodzinie ją uwielbiali.
Zazwyczaj Selina po prostu kurczyła się w sobie, wpatrując się w podłogę, powstrzymując łzy i starając się nie pociągać nosem. Manuel dał jasno do zrozumienia – nie znosił łez, zwłaszcza od Seliny. Kiedy płakała, wpadał w złość. Ale tym razem było inaczej; Selina weszła po schodach bez cienia troski, bez ani jednej łzy.
Manuel na chwilę się zdezorientował, ale szybko się otrząsnął. Ashley go potrzebowała.
Wtedy weszła Sara. "Czy ktoś widział Selinę?"
"Nie wiem. Mamo, co się dzieje? Ashley wcześniej ryczała."
Zanim Sara zdążyła odpowiedzieć, Selina zeszła na dół z torbami.
"Co ty, u licha, robisz, Selino?" Sara była wyraźnie zaskoczona.
"Nie będę owijać w bawełnę, pani Harvey. Wyprowadzam się i zmieniam miejsce zamieszkania. Załatwmy szybko formalności. Od teraz kończę z nazwiskiem Harvey."
Sara była oszołomiona, ale odparła: "Tak po prostu, chcesz odejść? Co ludzie powiedzą? Nie odejdziesz, dopóki nie wyjdziesz za mąż!"
"Dobrze. Wrócę jutro z moim mężem." Z tymi słowami Selina wyszła, ciągnąc za sobą walizkę, pozostawiając wszystkich w osłupieniu.
Otrząsając się, Manuel powiedział: "Zaraz... Mamo, Selina mówi poważnie? Ona nas opuszcza? Wygląda na to, że ją wyrzucamy, a ona jest zamężna?"
"To nie fair, Selina. Nie możesz po prostu wyjść..." Nagle Ashley wyswobodziła się z uścisku Manuela i pobiegła za Seliną.
"Ashley, gdzie idziesz?" Manuel ją zatrzymał.
Twarz Ashley była mokra od łez: "Ale Selina wydaje się taka smutna. Manuelu, w końcu jest naszą rodziną."
"Ta kobieta zawsze wywołuje dramaty! Mamo, co robimy—"
"Dosyć tego. Chcę zobaczyć tego jej 'męża' jutro. Jakby mogła złowić kogoś przyzwoitego," prychnęła Sara.
*****
Selina wskoczyła do Ubera, stuknęła w telefon i włączyła znaną aplikację randkową, przeglądając profile. Jeden przykuł jej wzrok: "Mam dość presji, by się ustatkować. Szukam partnera do udawanego małżeństwa, żeby rodzice dali mi spokój. Zgłoś się pod numerami poniżej." Bingo!
Trevon Brady był pogrążony w papierkowej robocie w Insight Group, metodycznie wykonując kolejne zadania. Nieoczekiwany dzwonek telefonu sprawił, że uniósł brwi, ale odebrał. "Halo?"
"Szukasz kogoś do udawanego małżeństwa, tak? Ja też. Załatwmy to dzisiaj." Selina nie traciła czasu, przechodząc od razu do sedna. Musiała udaremnić wszelkie próby rodziny Harvey i zmiana miejsca zamieszkania była koniecznością. Małżeństwo wydawało się dobrym pretekstem. W ten sposób nie zostawi im żadnych luk do wykorzystania.
Trevon wpatrywał się w telefon, gdzie jego przyrodnia siostra napisała mu o zamieszczeniu ogłoszenia o fikcyjnym małżeństwie. Myślał, że żartuje, ale tak nie było. Przypominając sobie nieustanne próby wyswatania go i marudzenie o małżeństwie, zawahał się przed odpowiedzią: "Dobrze, spotkajmy się."
"To randka."
Selina dostrzegła Trevona w zarezerwowanym miejscu w eleganckiej restauracji z stekami, spokojnie popijającego kawę. Ubrany w elegancki czarny garnitur wyglądał, jakby zszedł z okładki magazynu – imponująca linia szczęki i cała reszta, emanująca aurą władzy. Jego wygląd był bez zarzutu, aż po guziki na koszuli i designerski zegarek na nadgarstku, wskazujący na metodycznego i skrytego człowieka.
Trevon zmierzył wzrokiem Selinę. Subtelne, a jednak niezaprzeczalne piękno, takie, które nie potrzebuje makijażu, by przyciągać spojrzenia. Kiedy miał już coś powiedzieć, Selina położyła umowę. "Zostań moim fałszywym mężem. Potrzebuję cię pod ręką. Zapłacę ci 30 tysięcy dolarów miesięcznie za twój czas. Chodźmy teraz do Urzędu Stanu Cywilnego. Masz przy sobie dowód?"
Trevon był zaskoczony jej bezpośredniością.
"Niewystarczająco dobrze? Dorzucę kolejne 30 tysięcy." Dla Seliny pieniądze nie miały znaczenia; ważne było jego słowo. Zarabianie pieniędzy było najmniejszym z jej zmartwień.
"Nie zależy mi na kasie. Moja propozycja jest taka: stój u mojego boku na imprezach, pokazuj się na spotkaniach rodzinnych, a ja ci się odwdzięczę. Będziemy na równi, bez zobowiązań."
"Zgoda."
"Mam prawo jazdy. Musimy zdążyć do Urzędu Stanu Cywilnego przed zamknięciem. Ruszajmy."
Pojechali do Urzędu Stanu Cywilnego w samą porę, by uzyskać akt małżeństwa. Zaraz potem Trevon wysłał Selinie zaproszenie do znajomych na WhatsAppie. "Tak możesz się ze mną skontaktować."
Jego zdjęcie profilowe było prostym czarno-białym obrazkiem; jego nazwa użytkownika to po prostu "Trevon".
Dodała go, a Trevon powiedział chłodno: "Muszę wracać do biura. Wyślę ci później SMS-em adres mojego mieszkania." Potem zniknął, wracając do swojego samochodu i pracy.
Selina spojrzała na ich akt małżeństwa. To było zbyt proste. Przeczytała imię Trevona pod nosem, a jej determinacja była lodowata, gdy planowała jutro całkowicie uwolnić się od rodziny Harvey. Historia nie miała się powtórzyć.
















