Po zawarciu umowy z jej fałszywym mężem, Selina stała przed urzędem miasta, czując się nieco zagubiona. Wyciągnęła telefon i zaczęła przeglądać kontakty. Z wahaniem przygryzła wargę i dotknęła numeru.
Po drugiej stronie szybko odezwał się ciepły, ochrypły głos z nutą psotności. "Selina, co się dzieje? Tęsknisz za mną?"
"Lydia." Już sam dźwięk tego głosu sprawił, że głos Seliny stał się zduszony emocjami, a jej oczy wypełniły się łzami.
"Wow, co się stało? Selina, brzmisz, jakbyś miała zaraz płakać. Rodzina Kowalskich ci dokuczyła? Przysięgam, że jeszcze pożałują!"
"Nie, Lidio... Ja... Ja naprawdę muszę cię zobaczyć. Gdzie jesteś?" powiedziała Selina.
"Spokojnie, Selina. Jestem w Sokovis. Czekaj, zaraz ci wyślę adres."
Selina ruszyła prosto do eleganckiego apartamentu w centrum Sokovis i prawie wpadła na uderzającą postać ubraną w piżamę Pikachu. "Selina!" Mocno się objęły.
"Lidio..." To był taki uścisk, który sprawiał, że czuła się jak w domu. Nie jak sen na jawie. Selina nie mogła już dłużej powstrzymywać łez.
Wyraz twarzy Lidii Wallace złagodniał na ten widok. Pamiętała, kiedy ostatni raz Selina tak się załamała; były bez grosza, świeżo po studiach, walczące o wyrobienie sobie nazwiska. "Chodź, chodźmy na górę," powiedziała.
Kiedy już zadomowiły się w mieszkaniu Lidii, a Selina wszystko jej opowiedziała, Lydia była wściekła. "Myślałam, że wygrałaś los na loterii ze swoimi prawdziwymi rodzicami..."
Wszystkie były sierotami, uczyły się fachu razem pod okiem swojego mentora. Kiedy Selina odnalazła swoich biologicznych rodziców, cała ich paczka była zachwycona. Wszystkie wiedziały, jak to jest pragnąć miłości rodziny. Bez surowej miłości ich mentora, kto wie, gdzie by teraz były? Ale nikt nie przewidział, jakim koszmarem okaże się rodzina Kowalskich – sprzedająca ckliwą historię o odnalezieniu dawno zaginionej córki, tylko po to, by ją chłodno traktować. Gdyby Selina to ukrywała, Lydia żyłaby w nieświadomości, wierząc, że wszystko jest w porządku. "Selina to nie tylko jakaś bezdomna, którą przygarnęła rodzina Kowalskich; ona jest rodziną, z krwi i kości. Jak mogli ją tak po prostu odrzucić?" Lydia westchnęła w duchu.
Gdyby Lydia znała choć połowę trudnej przeszłości Seliny, byłaby wściekła do szaleństwa.
"To już koniec, Lidio. Skończyłam z nimi. Kiedy się stamtąd wydostanę, będę wolna. Dałam im wszystko, a teraz odzyskuję swoje życie," oświadczyła Selina.
Selina skłamałaby, gdyby powiedziała, że nie ma w tym goryczy. Ale nie byli warci jej czasu. Zapłaciła wysoką cenę w przeszłości, a dzięki tej drugiej szansie chciała tylko życia na własnych zasadach i trzymać się z dala od rodziny Kowalskich. A jeśli znowu staną jej na drodze, pożałują.
Lydia powiedziała: "W porządku, Selina. Jutro rano załatwiamy twoją rejestrację. Pieprzyć rodzinę Kowalskich. Masz nas – a my stoimy za tobą murem."
"Zgadza się, Lidio. Zapomnij o tej cholernej rodzinie Kowalskich. Mam was wszystkich i to mi wystarczy!" Oczy Seliny rozbłysły prawdziwym ciepłem, gdy wtuliła się w ramiona Lidii.
Lydia była starszą siostrą, gładzącą włosy Seliny jak za dawnych czasów, kiedy były dziećmi na treningu.
W głębi duszy Selina nie mogła być bardziej wdzięczna. Nawet w obliczu prawdziwego oblicza rodziny Kowalskich, nadal miała miłość swoich przyjaciół.
Selina z przeszłości była naiwna, trzymając się czegoś, co tak naprawdę nie było jej. Ale nie tym razem – tym razem nie pozwoli, by cokolwiek wymknęło się jej z rąk.
Gdy zapadła noc, centrum S-City ożyło światłami i energią. Jednym z popularnych miejsc był podziemny klejnot, Starlight Club, znany ze swojego klimatu i ekskluzywności. Ludzie potrzebowali rezerwacji i biletów, żeby się tam dostać, a czasami koniki windowały ceny w górę. Ten klub był placem zabaw dla zamożnej młodzieży miasta.
Starlight Club to nie tylko drinki; to sanktuarium muzyki, słynące ze sprowadzania co wieczór światowej klasy zespołów undergroundowych. Jeśli ktoś orientował się w scenie rockowej, znał Starlight Club – miejsce znane z wysokiej jakości alkoholu, pięknej publiczności i euforycznej atmosfery. Był to magnes dla młodzieży kochającej imprezy.
Elegancki kabriolet BMW podjechał pod Starlight Club, a Lydia wysiadła z Seliną.
Zdejmując okulary przeciwsłoneczne, Lydia przypięła je do koszulki polo. Cała była w stylu rock-chic, z czarną skórzaną kurtką, kozakami do kolan, czarnymi rajstopami i odpowiednim makijażem. Przemieniła się z dziewczyny witającej Selinę w uroczej piżamie w prawdziwą piękność. Fioletowe soczewki kontaktowe dodały jej blasku.
Selina postawiła na skromność: zwykły biały t-shirt, niebieskie dżinsy i śnieżnobiałe trampki. Jej włosy, spięte czarną różą, opadały na ramiona. Jej naturalny wygląd przyciągał wzrok, zwłaszcza te gwiaździste oczy, które zdawały się skrywać tajemnice wszechświata.
Personel klubu sprawdził zaproszenie Lidii i skinieniem głowy powitał je w środku.
Wystrój Starlight Club był nie z tej ziemi, całkiem dosłownie – motyw kosmosu z planetami i gwiazdami na ciemnym suficie tworzył gwiezdny widok. Bar pachniał niesamowicie, mieszając się z mocnym zapachem najlepszych alkoholi.
Publiczność, mieszanka zamożnych mieszkańców miasta, wylegiwała się na pluszowych sofach z Eldorii, popijając drinki i prowadząc ożywione rozmowy.
Lydia spojrzała na Selinę. "Nie musiałaś przychodzić... Czy jutro nie musisz załatwić swoich papierów?"
"Spoko, Lidio. Zamknęłam drzwi przed rodziną Kowalskich i czuję się lżej. Teraz po prostu wymyślam, co dalej. Bycie tutaj z tobą mi wystarcza. Będę ci kibicować z tłumu."
"W porządku," zaśmiała się Lydia. "Poczekaj, aż zobaczysz mnie walącą w te bębny. Zajmij miejsce gdziekolwiek, a to moja karta – baw się dobrze na mój koszt. Ja idę za kulisy. Do zobaczenia po występie."
















