Po chwili zjawił się Jeremy. Nie dlatego jednak, że Madeline chciała go widzieć. Przybył, by ją gwałtownie skrytykować.
W pokoju przesłuchań panował półmrok. Wystarczało to jednak, by Madeline dostrzegła złośliwość i nikczemność malujące się na twarzy mężczyzny.
Madeline stała twardo. – Nie pchnęłam Meredith. Sama upadła, celowo. Jeremy, proszę, uwierz mi!
Na jej słowa Jeremy wyciągnął rękę. Zi
















