Następnego dnia Madeline obudziła się ze snu. Zanim całkowicie odzyskała przytomność, ktoś rzucił jej pudełko pigułek antykoncepcyjnych.
„Weź to.”
Madeline podniosła głowę i zobaczyła, że Jeremy był już w pełni ubrany. Wyglądał na zimnego i eleganckiego, zupełnie inaczej niż dziki diabeł z poprzedniej nocy.
Na widok pudełka z pigułkami antykoncepcyjnymi serce Madeline zabiło mocniej. Była w ciąży i nie powinna brać tych tabletek. Mogłyby spowodować deformacje u dziecka.
„Dlaczego nie jesz? Mam ci podać?”
Gdy Jeremy zobaczył, że Madeline się nie rusza, lekko się zdenerwował.
„Madeline, mówię ci. Nawet nie myśl o tym, żeby mieć moje dziecko. Jesteś po prostu bezczelną, nic niewartą prostaczką, która gryzie rękę, która ją karmi. Nie zasługujesz na to, żeby mieć moje dziecko!”
Słowa mężczyzny uderzyły Madeline w serce. Było lato, a jednak Madeline poczuła, jak zimny powiew gwałtownie wdziera się w jej duszę. Myślała, że dziecko będzie przełomem w ich związku, ale wyglądało na to, że była zbyt naiwna. Teraz nawet nie miała odwagi powiedzieć mężczyźnie, że jest w ciąży z jego dzieckiem.
Więc pod zimnym, uważnym spojrzeniem Jeremy’ego nie miała wyboru. Wyjęła pigułkę i udała, że ją połknęła. W rzeczywistości schowała ją pod językiem.
Madeline czuła się winna. Bała się, że Jeremy odkryje jej podstęp. W tym momencie zadzwonił jego telefon.
Jeremy spojrzał na identyfikator dzwoniącego i bez wahania odebrał. Natychmiast zmarszczył brwi.
„Co? Meredith próbowała się zabić? Jadę!”
Madeline była wstrząśnięta tą wiadomością. Mer próbowała się zabić?
Zignorowała dyskomfort w swoim ciele i szybko się ogarnęła. Założyła byle jakie ubranie i pobiegła na dół.
Jeremy odpalił samochód i miał już odjeżdżać, ale nagle otworzyły się drzwi od strony pasażera.
„Zabierz swoją brudną rękę. Kto ci pozwolił siadać w moim samochodzie?”
Zimne i bezdusznie słowa mężczyzny sprawiły, że Madeline szybko cofnęła rękę. Czuła się nisko, jak brud, za każdym razem, gdy patrzyła na Jeremy’ego.
„Jeremy, martwię się o Mer. Pozwól mi pojechać z tobą.”
„Martwisz się? Czy nie powinnaś być najszczęśliwsza, gdyby Meredith umarła?”
Spojrzał na nią zimno, z pogardą w oczach. Następnie wcisnął gaz.
Twarz Madeline zbladła. Po kilku sekundach otępienia wezwała taksówkę i ruszyła za samochodem Jeremy'ego.
W Szpitalu Miejskim w centrum miasta Madeline podążała za Jeremy'm do pokoju. Tam z zatroskanym wyrazem twarzy obserwowała, jak Jeremy podchodzi do łóżka. Meredith siedziała na łóżku, blada. Miała mokre oczy i wyglądała na roztrzęsioną. Na szczęście nie była w niebezpieczeństwie. Madeline odetchnęła z ulgą.
Gdy Meredith zobaczyła Jeremy'ego, jej twarz pobladła. Z załamaniem rzuciła się w jego ramiona.
„Jeremy…”
Słodko zawołała jego imię i żaliła mu się, tuląc się do niego. W oczach Madeline Jeremy i Meredith wyglądali jak kochająca się para, a ona była tylko osobą z zewnątrz.
Madeline stłumiła smutek w sercu i ruszyła do przodu.
„Mer…”
„Madeline, niewdzięczna dziewucho! Jak śmiesz przychodzić i widzieć się z Meredith!”
Właśnie gdy Madeline miała podejść, usłyszała rozgniewany krzyk za plecami. Głos był znajomy. To była Rose Tanner, matka Meredith.
Madeline odwróciła się i otrzymała potężnego policzka. W wyniku uderzenia obraz jej zatarł się.
„Bezczelna dziwka! Zaadoptowałyśmy cię z dobroci serca. Karmiłyśmy cię, ubierałyśmy, a ty na koniec okazałaś się niewdzięczną suczą, która poderwała narzeczonego Meredith!”
Nagle Rose zaczęła opowiadać o tym, jak trzy miesiące temu spała z Jeremy'm. Nie planowała jednak tego.
Madeline chciała się wytłumaczyć, ale dostała kolejnego policzka w drugą stronę twarzy. Kącik jej ust zaczął krwawić. Zaczęły jej migać oczy i prawie upadła. Potem Jon Crawford, jej ojciec, krzyknął jej do ucha:
„Madeline, od dziś nie jesteś już Crawford. Nie mamy córki, która jest tak bezczelna, że robi wszystko, żeby osiągnąć swój cel!”
Po tych słowach Jon kopnął Madeline.
















