MICHAEL
Poczułem to znajome łaskotanie w żołądku, ten niepokojący trzepot skrzydeł motyla, gdy za plecami wyczułem obecność Jacoba.
Dlaczego on zawsze musiał mnie tak zaskakiwać? I jak, u licha, poruszał się tak bezszelestnie? Przecież to były żołnierz, a nie jakiś pieprzony ninja.
– Jacob, hej. Co tu robisz? – wyrwało mi się z nerwowym śmiechem. Zlustrowałem go wzrokiem od stóp do głów. Wyglądał
















