Na szczęście Olivia nie przewróciła się, bo Kelvin złapał ją w ostatniej chwili. Zauważyła Ethana stojącego niedaleko, obojętnego.
Nie przejmował się jej stanem. Z drugiej strony, mógł potraktować jej zachowanie jako próbę wzbudzenia w nim litości. Biorąc pod uwagę jego nienawiść do niej, nie spodziewała się, że będzie się przejmował.
To Kelvin z troską zapytał: „Pani Miller, czy wszystko w porządku?”
„Dobrze. To pewnie niedocukrzenie.” Olivia szybko wymyśliła wymówkę, po czym ruszyła za Ethanem.
Ogród po nocnych opadach śniegu był pokryty białą warstwą. Gospodyń domowych nigdzie nie było, więc nikt nie odśnieżył.
Krótki spacer od samochodu do domu sprawił, że zadyszała. Walcząc z wiatrem i śniegiem, Olivia pragnęła domowego ciepła.
Ethan stał przy drzwiach z uśmieszkiem na twarzy. „Muszę panią pochwalić. Pani gra aktorska znacznie się poprawiła.”
Dawniej, żeby go zatrzymać przy sobie, Olivia próbowała wszystkiego, włącznie z płaczem i groźbami, do których nigdy nie myślała, że się ucieknie.
Poczuła ironię w uwadze Ethana, ale zamiast się tłumaczyć, zaśmiała się cicho. „Dziękuję.”
Zimno ominęła go, weszła do środka i natychmiast poczuła się lepiej dzięki ciepłu. Zdejmując grubą, pikowaną kurtkę, nalała sobie szklankę wody i delikatnie oparła się o kanapę.
„Więc, rozwód czy nie?”
„Powiem ci, kiedy będę się rozwodzić. Na razie będziesz tu mieszkała.”
Siedziała z spokojnym wyrazem twarzy, bawiąc się zwisającymi pomponami na czapce.
„Ethan, poprosiłeś o rozwód siódmego dnia po moim przedwczesnym porodzie. Twoja pośpiech trochę mnie zdziwił, ale w końcu zrozumiałam, kiedy zobaczyłam to dziecko, które wyglądało jak ty. Chciałeś ode mnie odejść jak najszybciej, żeby założyć rodzinę z Mariną.”
Z drżeniem w głosie Olivia kontynuowała: „Przez rok uparcie odsuwałam na bok twój chłód i zdradę, przypominając sobie, jak dobrze mnie traktowałeś w przeszłości. Myślałam, że trzymanie kobiety to tylko faza, przez którą przechodzisz, i że zawsze będę twoją żoną.
„Nawet myślałam, że masz romans, bo nie jestem wystarczająco dobra. Więc byłam gotowa się dla ciebie zmienić i byłam skłonna przebaczyć twoje błędy. Teraz, gdy o tym myślę, byłam absolutną idiotka. Kiedy ty cieszyłeś się czasem z inną kobietą i swoimi dziećmi, ja beznadziejnie czekałam na ciebie w samotnym domu.
„Zajęło mi rok, żeby zaakceptować rzeczywistość i moją głupotę. Dlatego cię puszczam. Szukaj swojego szczęścia lub załóż nową rodzinę; to mnie nie obchodzi.”
Olivia wstała i zatoczyła się w jego kierunku, łzy spływały jej po policzkach. Zatrzymała się przed nim i przyjrzała się jego spokójowi.
Siedzący wyprostowany i bez wyrazu, emanował majestatyczną powagą, jakby był surowym wychowawcą, który w każdej chwili mógł wpaść w furię.
W przeszłości okazywał chłód tylko wobec obcych i traktował ją z czułością. Zanim się zorientowała, stała się dla niego obcą. Nie było już powodu, żeby się do niego trzymać.
Z opuszczoną głową Olivia powiedziała z rzadką rozpaczą: „Powinniśmy się od siebie uwolnić. Jak to brzmi?”
Po usłyszeniu tej prośby poczuł odrobinę żalu i zauważył wyczerpanie w jej wyrazie twarzy, jak solidna tama, która po latach znoszenia szalejących wód runęła. Rozpadła się na kawałki, rozsypując się i znikając w powodzi.
Poddanie się było znacznie łatwiejsze niż obstawanie przy swoim. Nikt nie wiedział, jak długo znosiła wyzwania, zanim utraciła wiarę.
Olivia jednak miała rację. Ethan chciał rozwodu z zemsty, a także zalegalizować status swoich nieślubnych dzieci.
Ethan był zaskoczony, że nie był tak szczęśliwy, jak się spodziewał, gdy Olivia się go poddała po roku. „Poddajesz się mnie? Śnij dalej! Od dziś zostajesz tutaj. Pamiętaj, jesteś moja na zawsze!”
Łzy Olivii kapały na twarz Ethana, co poruszyło go jej smutkiem. Zirytowany wyciągnął telefon i pokazał jej zdjęcie Keitha w karetce.
„Jeśli będziesz się z nim kontaktować, jego rodzina wkrótce spotka ten sam los. Olivia, lepiej zapomnij o życiu na wolności.”
„Ty draniu! Powinieneś był zaatakować mnie! Dlaczego skrzywdziłeś Keitha?”
Olivia chciała go uderzyć, ale chwycił ją za nadgarstek. Z wściekłym spojrzeniem w oczach warknął: „Na pewno bardzo ci na nim zależy. Nie zapominaj, że wciąż jesteś panią Miller, dopóki się nie rozwiedziemy.”
„Ja…” Zanim Olivia zdążyła cokolwiek powiedzieć, została wciągnięta w ramiona Ethana. Oślepiony gniewem rzucił ją na łóżko.
Na szczęście wylądowała na miękkim, specjalnie zaprojektowanym łóżku, które zamówiła i nie odniosła obrażeń. Mimo to po brutalnym potraktowaniu widziała gwiazdy. Czując się źle, osunęła się na łóżko i ze strachem wpatrywała się w niego.
Nierzecznie poluzował krawat, zdawał się opętany przez demony. Potem podszedł do niej z okrutnym uśmiechem. „Liv, byłeś z nim przez kilka dni, prawda? Czy był z tobą intymny?”
Brzmiał bardziej perwersyjnie, kiedy wymieniał jej pseudonim, którego od jakiegoś czasu nie używał. Po skórze przeszły jej gęsie skórki.
Ethan był jak skuty zły duch, gotowy uwolnić się i rzucić się na nią w każdej chwili.
Potrząsnęła głową i wyjaśniła: „Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Nasz związek nie jest tak brudny, jak sugerujesz.”
„Brudny? Ha!”
Ethan zaśmiał się i pociągnął Olivię za nogi. Walczyła z mdłościami i starała się uwolnić, ale byli jak Dawid i Goliat. Nie wiedziała, że Ethan od kilku dni źle spał, bo szukał jej na wszystkie sposoby.
Pchany nienawiścią, desperacko potrzebował uwolnić swoje tłumione emocje. Zdjął jej buty i skarpetki. Po roku bez seksu między nimi poczuł niekontrolowane pragnienie, które odbijało się w jego oczach.
Olivia znała ten wzrok zbyt dobrze i błagała go drżącym głosem: „Nie, Ethan. Nie możesz…”
















