Chloe spojrzała na Ethana z niedowierzaniem. Nigdy nie wiedziała, że jest żonaty.
„Panie Miller, przebywaliśmy za granicą przez wiele lat i nie jesteśmy świadomi tego, co się tutaj dzieje. Co moja córka ma z panem wspólnego?”
Oczy Ethana były spokojne. Jego wyraz twarzy pozostał obojętny, gdy powiedział: „Nawet gdyby coś między nami było, to już przeszłość. Niedługo finalizuję rozwód”.
Olivia nigdy nie pomyślała, że po tylu latach małżeństwa potraktuje to tak lekko. Dała mu swoje serce, a to wszystko, co otrzymała w zamian.
Nie trzeba dodawać, że była na niego wściekła. Jednak czuła się bardziej rozczarowana niż cokolwiek innego.
To było rozczarowanie odkryciem, jak ślepo traktowała takiego śmiecia jak coś cennego.
Olivia wyjęła pudełko z pierścionkiem i rzuciła nim w twarz Ethana. „Pieprzyć cię, ty draniu! Moim największym żalem jest poślubienie ciebie! Do widzenia w Urzędzie Stanu Cywilnego jutro! Ten, kto się nie pojawi, jest tchórzem!”
Pudełko trafiło go prosto w czoło, zostawiając ślad krwi spływającej po twarzy. Otworzyło się i razem z pierścionkiem spadło na ziemię.
Tym razem Olivia nie obejrzała się. Przekroczyła pierścionek, wychodząc i trzaskając drzwiami.
W ciągu ostatnich dwóch lat wydarzyło się zbyt wiele rzeczy, a to była ostatnia kropla. Nie zdołała zajść daleko, zanim zemdlała przy drodze.
Zaczęło lać z nieba, jakby sam świat jej nienawidził. Olivia pomyślała, że lepiej byłoby po prostu tak umrzeć.
Dla niej nie było nic wartego zapamiętania w takim świecie pełnym intryg i kłamstw.
Kiedy się obudziła, leżała w nieznanym pokoju. Słabe, żółtawe światło z lampy przepędzało ciemność z pokoju. Ciepło tutaj było jak kojąca wiosenna bryza.
„Obudziłaś się.”
Oczy Olivii powoli się otworzyły, by ujrzeć spoglądające na nią oczy Keitha. „Ty mnie uratowałeś?”
„Wracałem do domu, kiedy zobaczyłem cię leżącą bez przytomności przy drodze, więc cię przyprowadziłem. Byłaś cała przemoczona, więc poprosiłem pokojówkę, żeby ci pomogła się przebrać” – powiedział Keith, oczy miał czyste i szczere.
„Dziękuję, Keith” – podziękowała mu Olivia.
„Zrobiłem owsiankę. Najpierw powinnaś wypić ciepłą wodę” – powiedział Keith.
Olivia odrzuciła kołdrę i zaczęła wstawać z łóżka. „Nie trzeba. Jest późno i nie chcę ci sprawiać kłopotów”.
Była słaba. W chwili, gdy jej stopy dotknęły podłogi, jej ciało bezradnie przechyliło się do przodu, powodując upadek na ziemię. Keith pośpiesznie ruszył jej na pomoc, podtrzymując ją ramionami.
Olivia wyczuła lekki zapach jego ubrań. Był podobny do płynu do prania, którego używała w domu.
Ethan też miał taki sam zapach wtedy. Nie mogła powstrzymać łez, gdy o nim pomyślała.
„Jesteś teraz za słaba. Przestań się forsować, jeśli chcesz pożyć jeszcze kilka dni” – ostrzegł ją Keith, ale jego ton był delikatny. „Pomyśl o tym, że robisz to dla swojego ojca”.
Dopiero wtedy w jej matowych i zniechęconych oczach pojawiła się iskierka nadziei. „Przepraszam, że ci zawracam głowę”.
Obserwowała, jak Keith krząta się w kuchni. Prawda była taka, że nie byli sobie aż tak bliscy. Najwyżej dał jej nagrodę, gdy została nominowana na najlepszą studentkę na pierwszym roku.
Wtedy był od niej starszy o cztery lata i odbywał staż w prestiżowej szkole gdzie indziej, więc nie spędzał dużo czasu na uczelni.
Później spotkała go ponownie w szpitalu i zaczęli częściej się kontaktować.
Mimo to, ich relacja nie była na tyle bliska, żeby zawsze mogła się na nim opierać. Po skończonym posiłku i zażyciu leków, wreszcie poczuła się lepiej.
Keith poruszył wtedy temat chemioterapii.
„Medycyna jest dziś zaawansowana, a ty jesteś dopiero w środkowym stadium późnego raka. Nawet niektórzy pacjenci w ostatnim stadium przeżyli, więc musisz mieć wiarę w siebie. Chemioterapia to bardzo skuteczne leczenie”.
Olivia pochyliła głowę. „Studiowałam medycynę. Znam jej zalety i wady”.
Keith kontynuował, udzielając jej rad. „Szansa na remisję po tym jest duża. Nawet jeśli skutki uboczne są poważne, możesz to zrobić z determinacją—"
Olivia podniosła głowę, patrząc na niego ze łzami w oczach. Wykorzystywała każdą cząstkę swojej siły, aby powstrzymać łzy, gdy szeptała drżącymi ustami: „Ale ja już nie mogę…"
Keith chciał ją pocieszyć, ale słowa utkwiły mu w gardle. Patrzył na jej zaczerwienione oczy i czuł, jak umiera w środku.
Po chwili zapytał: „Czy naprawdę nie ma już nikogo na tym świecie, o kogo ci zależy?”
Zaskoczona, Olivia po chwili odpowiedziała: „Jedyną osobą, o którą się troszczę, jest mój tata”.
„Wtedy powinnaś żyć, choćby dla niego”.
Olivia gorzko się uśmiechnęła. „Dzięki. Czuję się już lepiej. Pójdę”.
Wtedy Keith zdał sobie sprawę, że brakuje pierścionka, który zawsze nosiła na palcu. Zaczęto mówić, ale przełknął słowa.
W końcu zapytał: „Dokąd idziesz? Podwiozę cię”.
„Nie, dzięki. Zawołałam taksówkę. Już jedzie”.
Odrzuciła jego pomoc tak szybko, że nic nie mógł zrobić, tylko się zgodzić. Mimo to myślał, że powinien się nią martwić. Jej twarz była pełna smutku, gdy rozmawiali przed chwilą. Obawiał się, że odbierze sobie życie, więc podążał za taksówką, którą jechała.
Taksówka podjechała i zatrzymała się nad rzeką. Olivia stała samotnie i wpatrywała się w wodę. Chociaż przestało padać, pogoda wciąż była zimna. Keith chciał powstrzymać ją przed zrobieniem czegoś pochopnego, ale zobaczył, że obok niej zatrzymał się czarny minivan.
Drzwi samochodu otworzyły się i wyszedł mężczyzna, którego twarz zawsze pojawiała się w magazynach finansowych.
Keith był w szoku. Czy ten mężczyzna może być mężem Olivii?
Wiatr rozwiewał włosy Olivii, podkreślając udrękę na jej i tak już bladej twarzy. Ethan podświadomie chciał podnieść rękę i wsunąć pasmo włosów za jej ucho.
Jednak szybko się cofnął i zapytał: „O co chodzi?”
Olivia spojrzała na niego, oczy miała chłodne i obojętne. Wyglądała, jakby chciała się upewnić, że osoba stojąca przed nią to rzeczywiście on.
„Czy to ty stałeś za bankructwem mojej rodziny?” – zapytała.
Nie owijała w bawełnę, więc on też przechodził od razu do rzeczy i odpowiedział: „Tak”.
„Czy dzieci są twoje?” To było jej drugie pytanie. Nie mrugnęła nawet okiem. Mogła przesadzać.
Nigdy jednak nie planował tego zaprzeczać. „Tak” – powiedział ze swoim zwyczajowym nonszalancją.
Olivia podeszła do niego i uderzyła go w twarz. „Ethan Miller, ty draniu!”
Łatwo chwycił jej nadgarstek jedną ręką i drugą otarł łzy na jej policzkach. „Boli?” – zapytał.
„Ty kretynie! Jak mogłeś tak mnie traktować? Co moja rodzina zrobiła, żeby na to zasłużyć?”
Wyraz twarzy Ethana pozostał tak samo spokojny i obojętny, gdy powiedział: „Dlaczego nie zapytasz swojego ojca, co zrobił?”
Olivia przełknęła ślinę, zanim go zapytała. „Czy kiedykolwiek mnie kochałeś, Ethan?”
W jego nieprzeniknionym spojrzeniu nie było nawet zmarszczki. Powoli powiedział: „Nigdy. Od początku byłaś tylko pionkiem”.
Jej łzy spływały po policzkach i spadały na grzbiet jego dłoni. Wiatr wiał, zabierając wszelkie pozostałe ciepło.
„Nienawidzisz mnie, prawda?”
„Tak. To Fordhomowie mi to zawdzięczają! Powinnaś obwiniać siebie za to, że jesteś córką Jeffa Fordhama! Sprawię, że będziesz cierpieć każdego dnia, aby zapłacić za to, co zrobiłaś mojej siostrze!”
„Czy twoja siostra nie zaginęła dawno temu? Co to ma wspólnego z moją rodziną?”
Spojrzał na nią z pogardą, jakby był władcą wydającym wyrok.
„Czy wiesz, że moja siostra była torturowana, podczas gdy ty cieszyłaś się uczuciami ludzi wokół ciebie? Zgadnij. Nie powiem ci prawdy. Chcę, żebyś cierpiała i żyła w nieszczęściu, nigdy nie wiedząc, co się stało! Poczujesz, co przeżyła moja siostra!”
Ethan wsiadł do samochodu po tym, jak powiedział: „Będę czekał w Urzędzie Stanu Cywilnego o dziewiątej jutro”.
Olivia rzuciła się do jego samochodu i zaczęła walić w drzwi. „Powiedz mi, co stało się z twoją siostrą?”
Jednak kierowca wcisnął pedał gazu i samochód zniknął z oczu, powodując utratę równowagi i upadek Olivii na ziemię.
















