Pierwszy Rozdział
Amelia
– Daj mi syna – warknął Lachlan do mojego ucha, wbijając się we mnie coraz mocniej. Jego biodra pracowały z niepohamowaną siłą, a jego twardość wbijała się głębiej.
Wydałam okrzyk bólu i rozkoszy jednocześnie, gdy moje ciało wspinało się coraz wyżej, by w końcu dotrzeć do szczytu.
– O Boże – jęknęłam, wbijając paznokcie w jego plecy, trzymając się go ze wszystkich sił.
Doszłam z zdławionym szlochem, a Lachlan chwilę później, wycedzając swoje codzienne zaklęcie do mojego ucha w momencie kulminacji.
– Daj mi syna.
Słyszałam te słowa każdego dnia mojego życia przez ostatnie trzy lata i miałam ich dość. Za każdym razem przysięgałam sobie, że będę silniejsza i te słowa nie będą mnie dotykać, ale za każdym razem ponosiłam klęskę.
Tak jak teraz, czułam kolejne pęknięcie w moim sercu, gdy mężczyzna, którego kochałam; mężczyzna, w którym byłam beznadziejnie zakochana; mój mąż, odsunął się ode mnie jakbym była zaraźliwa, posłał mi jadowite spojrzenie i wyszedł do swojego pokoju.
Mój mąż i ja nie dzieliliśmy łóżka dla niczego więcej niż seks od czasu naszego ślubu trzy lata temu. W rzeczywistości byłam dla niego niewiele więcej niż chodzącym organem rozrodczym.
Jedyne, czego chciał i czego kiedykolwiek będzie chciał ode mnie, to spadkobierca dla ogromnego imperium Mallorych, po czym zostanę odrzucona tak skutecznie, jak zużyta chusteczka.
Nie po raz pierwszy w życiu wtuliłam twarz w poduszkę i zapłakałam, a przyjemność mojego orgazmu zniknęła tak szybko, jak się pojawiła.
Nie usłyszałam, jak drzwi się otwierają, ale poczułam obecność męża w pokoju. Podniosłam gwałtownie głowę z łóżka, by spojrzeć na niego przez mokre oczy. Miał na sobie tylko ręcznik zawiązany wokół bioder.
Lachlan Mallory, mój mąż, był oszałamiającym mężczyzną. Wciąż pamiętam moje uniesienie, gdy poprosił mnie o rękę. Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie i byłam wtedy obiektem zazdrości wszystkich moich przyjaciółek.
Mój mąż miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, gęste ciemnobrązowe włosy, które w tej chwili były seksownie zmierzwione po naszych łóżkowych igraszkach. Miał intensywne, ciemnobrązowe oczy i delikatnie zarysowane ciemne brwi, wysokie kości policzkowe, pełne, różowe usta i ostrą linię szczęki.
Jego ciało było również dziełem sztuki, z szerokimi ramionami, umięśnioną sylwetką i widocznym rzędem mięśni brzucha. To wystarczyło, by ślinka mi pociekła, ale powstrzymałam się od gapienia się na niego, bo tylko wykorzystałby to, by mnie wyśmiać.
– C-co tutaj robisz? – zapytałam cichym i nieśmiałym głosem.
Po latach znęcania się ze strony mojej macochy, a teraz męża, czułam się słaba i niezwykle bezbronna. Mimo że Lachlan nigdy nie posunąłby się do tego, by podnieść na mnie rękę, wiedziałam, że mnie nienawidzi i było to oczywiste za każdym razem, gdy na mnie patrzył i mówił do mnie.
Zaśmiał się szyderczo: – To jest mój dom. Mam prawo być, gdzie chcę, prawda?
– Oczywiście, że tak – powiedziałam pospiesznie – Nigdy nie miałam zamiaru niczego insynuować, to znaczy ja…
– Zamknij się, do cholery! – warknął – Mam dość słuchania twojego jękliwego, żałosnego głosu.
Z opuszczoną głową poczułam się upokorzona.
– Ubierz się, moja rodzina zaprosiła ciebie i mnie na obiad.
Lachlan zawsze uważał, by nigdy nie używać słowa „my”, gdy mówił. Chciał jasno dać do zrozumienia, że nie ma żadnego „my”. Mój żołądek skręcił się nieprzyjemnie.
Nienawidziłam obiadów z jego rodziną, bo jego matka była kopią mojej macochy.
– Muszę o-opuścić – wybełkotałam – Byłeś trochę brutalny i naprawdę mnie wszystko boli.
Spojrzał na mnie z irytacją: – Nie udawaj, że nie kochasz wszystkiego, co robię z tobą w łóżku. W końcu nigdy nie zawodzisz z orgazmem.
Poczułam, jak na moją twarz wypływa gorąco, bo nie kłamał. Nieważne, jak okrutny był, nieważne, jakich poniżających słów próbował użyć, by mnie upokorzyć, i tak ostatecznie czerpałam przyjemność z seksu z moim mężem i dochodziłam za każdym razem: – N-nie o to m-mi ch-chodzi…
– Twoje cholerne jąkanie mnie wkurza. Jesteś tak żałosna, że nie możesz nawet spojrzeć mi w twarz i mówić – powiedział z drwiną – Jak skończyłem z tak bezużyteczną kobietą.
Świeże łzy napłynęły mi do oczu, a widząc to, przewrócił tylko oczami: – Jedyne, co potrafisz robić, to płakać. Nie potrafisz nawet zrobić tak podstawowej rzeczy, którą każda kobieta potrafi zrobić bez wysiłku. Jedyne, czego od ciebie chcę, to syn, ale chyba to zbyt wiele, żeby oczekiwać od takiego bezwartościowego śmiecia jak ty.
– Przestań być taki okrutny. Nigdy nie zrobiłam nic, żeby na to zasłużyć. Na nic z tego! – wykrzyknęłam – Zawsze robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby jak najlepiej wykorzystać złą sytuację. Staram się jak mogę.
– Twoje starania po prostu nie są wystarczająco dobre – machnął ręką w powietrzu – Mam dość rozmów z tobą. Mam dość nawet patrzenia na ciebie. Ubierz się i bądź gotowa i czekaj w holu za piętnaście minut. Jeśli każesz mi czekać, pójdziesz tam pieszo. Nie wystawiaj mnie na próbę, Amelio.
Po tych wyplutych słowach wyszedł z pokoju, zostawiając mnie roztrzęsioną i nieszczęśliwą, jak zwykle.
Czując mdłości, wstałam na drżących nogach i pobiegłam do łazienki, zdołając dotrzeć do muszli klozetowej, zanim całe jedzenie, które wcześniej zjadłam, wróciło gwałtownie i wydostało się z mojego gardła.
Czułam się okropnie, ale wiedziałam, że nie mogę wystawiać Lachlana na próbę, sprzeciwiając się mu. To nie było małżeństwo, to było więzienie. Przeszłam z bycia więźniem mojej macochy do bycia więźniem mojego męża.
Wyczołgując się z łazienki, otworzyłam tajną skrytkę w mojej komodzie i wyciągnęłam kartkę papieru.
Kartkę papieru, która była kluczem do mojej wolności.






