Zjawiłam się w firmie o ósmej rano. Pani Taylor powitała mnie serdecznie, przedstawiła wszystkim, a wszyscy byli bardzo mili. Szefa nie było – był w podróży i miał wrócić pod koniec tygodnia. Biuro było piękne, bardzo nowoczesne, urządzone w bieli ze stalą nierdzewną i zielonymi akcentami, łączące profesjonalizm z przytulnością. Było eleganckie i bardzo mi się podobało. Szczególnie się cieszyłam, że wybrałam czarny kostium z ciemnozieloną jedwabną bluzką pod spodem i czarne szpilki. Od teraz będę musiała ubierać się elegancko każdego dnia, w końcu miałam pracować bezpośrednio z prezesem firmy.
W połowie poranka dostałam wiadomość od Mel, że udało jej się umówić na spotkanie z dyrektorką przedszkola w pobliżu naszego mieszkania w porze lunchu. Wyjaśniłam sytuację pani Taylor i zapytałam, czy mogłabym wyjść w tym czasie, zapewniając ją, że wrócę na czas.
– Czyli ma pani dziecko. Ile ma lat? – zapytała z uśmiechem.
– Ma dwa lata. To bardzo bystry chłopczyk. Nie był planowany, ale jest powodem mojego życia!
– Jak ma na imię?
– Peter.
– Peter. Silne imię. Nie jest pani zamężna, wiem o tym, ale co z ojcem pani syna, czy jesteście razem? – Serce mi zamarło – jak miałam jej wyjaśnić, że nie wiem, kto jest ojcem? Ale nie kłamię, więc zmierzę się z prawdą. Powiedziałam jej, że ojciec Petera to ktoś, kogo poznałam na imprezie i nigdy więcej nie widziałam. Spojrzała na mnie poważnie, ale w jej oczach nie było osądu. Potem powiedziała:
– Szanuję panią, Catherine. Nie jest łatwo być samotną matką, a bardzo trudno mówić takie prawdy, wiedząc, że mogą wywołać u innych osąd. Dziękuję za zaufanie i szczerość. Proszę iść załatwić sprawy przedszkolne dla syna, dokończymy po południu – nie ma potrzeby się spieszyć.
Podziękowałam jej i pożegnałam się, ruszając na spotkanie z Mel i Peterem. Mój podziw i szacunek dla pani Taylor tylko wzrosły. To kobieta w średnim wieku, po pięćdziesiątce, z bardzo jasnymi blond włosami i prawie przezroczystymi niebieskimi oczami. Jest piękną i elegancką kobietą, ale przede wszystkim bardzo serdeczną. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Przez resztę poranka przekazywała mi informacje o pracy, a ja wszystko notowałam. W porze lunchu wyszłam z budynku, a Mel już czekała na mnie przy drzwiach z Peterem. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy na lunch, a potem do przedszkola.
Mel i ja byłyśmy zachwycone przedszkolem, a Peter już się zadomowił, biegał z nowymi małymi przyjaciółmi – to taki towarzyski chłopiec. To sprawiło mi ogromną radość! Mój syn był szczęśliwy! Zdecydowałyśmy, że nie będziemy szukać innych przedszkoli, ponieważ to było doskonałe i bardzo blisko domu, zaledwie trzy przecznice dalej. Dopełniłyśmy formalności i ustaliłyśmy wszystkie szczegóły. Dyrektorka zasugerowała, żebyśmy pozwoliły Peterowi zostać do końca dnia, ponieważ dobrze się bawił i mógł zacząć się adaptować. Mel zgodziła się odebrać go pod koniec dnia.
Mel odwiozła mnie z powrotem do firmy i powiedziała, że pojedzie do domu przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej, którą miała później po południu. Wróciłam do biura, przyjeżdżając przed panią Taylor. Usiadłam przy biurku i zaczęłam przeglądać wszystko, co mi już powiedziała. Zadzwonił telefon na biurku i nie byłam pewna, co zrobić, ale ponieważ to miało być moje biurko, odebrałam najbardziej profesjonalnym głosem:
– Miller Group, Biuro Zarządu, dzień dobry, w czym mogę pomóc?
Usłyszałam śmiertelną ciszę po drugiej stronie, a następnie długie westchnienie. Ktoś odezwał się z oczywistym zniecierpliwieniem, mocnym i lekko ochrypłym głosem:
– Połącz z Marianą.
Zaskoczyło mnie to, ale zachowałam spokój i odpowiedziałam:
– Przykro mi, proszę pana, ale pani Taylor jeszcze nie wróciła z lunchu. Czy mogę panu pomóc, czy chciałby pan zostawić wiadomość?
– Kto mówi? – zapytał jeszcze bardziej niecierpliwie.
– Nazywam się Catherine, jestem nową asystentką pana Millera.
– Ale ja pani nie znam – wydawało się, że z każdym słowem staje się coraz bardziej niecierpliwy.
– To mój pierwszy dzień tutaj, proszę pana. Czy chciałby pan zostawić wiadomość?
– Powiedz Marianie, żeby zadzwoniła do mnie, jak tylko postawi nogę w biurze.
– Oczywiście, proszę pana. A jak pan się nazywa?
– Wygląda na to, że jestem twoim szefem! – warknął i się rozłączył.
Wow, co za zestresowany człowiek! Tego nie było w opisie stanowiska. Od razu ścisnęło mnie w gardle. Czy już zrobiłam złe wrażenie na moim szefie? Byłam w tarapatach! Zaczęłam myśleć, że długo nie wytrzymam w tej pracy. Wkrótce potem przybyła pani Taylor i przekazałam jej wiadomość z zaniepokojoną miną. Spojrzała na mnie z uśmiechem, jakby rozumiała moje obawy, i zapytała:
– Był spokojny?
Spojrzałam na nią i nie mogłam się powstrzymać:
– Był na skraju załamania nerwowego. Jestem prawie pewna, że widziałam jego żyłę szyjną wystającą z szyi.
Wybuchnęła śmiechem, a potem powiedziała:
– Wy dwoje będziecie się świetnie dogadywać! Oswoisz bestię, jestem tego pewna.
Nie byłam tego taka pewna. Może nawet nie powinnam rozpakowywać walizek, ten człowiek mnie zje żywcem!
















