Isabella miała posępną minę, obserwując, jak jej przyjaciele i chłopak tańczą w rytm głośnej muzyki. Dziś ukończyła londyński Imperial College jako prymuska. Jej rodzice nie byli nawet obecni, aby wysłuchać jej przemówienia.
Jej matka wytłumaczyła to tym, że interesy ojca się waliły i dlatego nie mogli przylecieć z Panamy. "Masz dwadzieścia jeden lat, załóż swoje buty dużej dziewczynki i spraw, żebyśmy byli dumni" - powiedziała jej matka. Żałowała, że nie zdają sobie sprawy, jak wiele znaczy dla niej ich obecność.
Rozpłakała się podczas przemówienia, kiedy zauważyła, że wszyscy jej przyjaciele mają rodziny, które przyszły z nimi świętować. Czuła się taka samotna. "Daj spokój, Isa" - powiedział jej chłopak, wciągając ją na parkiet.
"Nie mów mi, że nadal się dąsasz, bo twoi rodzice nie mogli dotrzeć na twoją uroczystość. Musisz się z tym pogodzić. Czas się zabawić."
Isabella uśmiechnęła się i wtopiła w tłum swoich przyjaciół w klubie. "Zrobię to przynajmniej dla Steve'a" - powiedziała sobie.
Po pewnym czasie tańca piła, aż się upiła, podczas gdy niektórzy z jej przyjaciół byli już kompletnie pijani. Jej chłopak Steve zaprowadził ją w kąt i zaczęli się namiętnie całować.
Ponieważ miała na sobie krótką sukienkę, wsunął palce między jej nogi i sięgnął po jej bieliznę. Instynktownie złapała go za ręce, nakłaniając, żeby nie szedł dalej.
"Proszę, Isa" - szepnął jej do ucha. "Jak długo jeszcze każesz mi czekać? Minęły już trzy lata. Czyż się nie starałem?"
Bełkotliwym głosem Isabella odpowiedziała: "Wiem, że się starałeś, ale mówiłam ci od początku, nie chcę uprawiać seksu przed ślubem."
"Znowu zaczynasz z tym konserwatywnym zachowaniem."
"Nie mów tak, Steve, wiesz o obietnicy, którą złożyłam mojej zmarłej babci."
"Do diabła z twoją głupią obietnicą" - krzyknął Steve. "Wiesz co, znikam stąd. Zadzwoń do mnie, kiedy będziesz gotowa pomyśleć o moim szczęściu."
"Proszę, Steve, nie odchodź ode mnie" - powiedziała Isabella głośnym głosem. "Przynajmniej odwieź mnie do domu."
Steve zatrzymał się w miejscu i chociaż był na nią zły, nie mógł znieść myśli, że zostawi ją samą w takim stanie. Gdyby coś jej się stało, nigdy by sobie tego nie wybaczył.
Zaniósł ją do miejsca, gdzie zaparkował samochód, posadził na siedzeniu pasażera i zawiózł do wynajmowanego przez nią mieszkania.
Kiedy dotarł na miejsce, spojrzał na słabą Isabellę i powiedział: "Jesteśmy na miejscu. Możesz wysiadać."
Kiedy wysiadła, spojrzała na niego, czując się źle i zapytała: "Chciałbyś wejść na chwilę?"
"Po co? Przecież i tak nie pozwolisz mi się dotknąć."
Isabella spojrzała na niego smutno i powiedziała: "Dobranoc, kochanie, kocham cię" - zanim zatoczyła się w stronę drzwi.
Gdy patrzył, jak odchodzi, Steve poczuł narastającą złość. Jak mogła twierdzić, że go kocha, a jednocześnie odmawiać mu przyjemności, które kryją się między jej nogami? Naprawdę ją kochał, ale czuł, że ona nie czuje tego samego.
Prawdopodobnie tylko go zwodziła, dopóki nie przestanie go potrzebować. Kiedy zamknęła drzwi, odjechał, obiecując sobie, że odtąd będzie ją traktował chłodno.
Kiedy Isabella weszła do swojego pokoju, poszła prosto do łazienki i wzięła prysznic. Potem wybrała numer Steve'a, żeby sprawdzić, czy dotarł do domu, ale on odrzucił jej połączenie.
Wciąż próbowała do niego dzwonić, ale on ciągle odrzucał. Po chwili otrzymała od niego SMS-a o treści: "Przestań dzwonić, potrzebuję przestrzeni."
Isabella zastanawiała się, czy dobrze zrobiła. Przypomniała sobie, jak wyjeżdżała z domu do Londynu, a jej babcia gorzko płakała, ponieważ były bardzo blisko.
Poprosiła Isabellę, żeby obiecała jej, że zachowa dziewictwo do ślubu. "Gdybym wiedziała, że to będzie takie trudne, nie składałabym tej obietnicy" - powiedziała do siebie.
Isabella nie mogła znieść myśli o złamaniu obietnicy, ponieważ jej babcia już nie żyła. Być może, gdyby żyła, byłaby obecna na mojej uroczystości, pomyślała Isabella ze smutkiem. Czuła się taka samotna. Steve był jej pierwszym i jedynym chłopakiem w college'u. Zawsze był miły i troskliwy, a teraz miała go stracić.
Postanowiła zadzwonić do taty i dowiedzieć się, jak się sprawy mają. Dzwoniła wiele razy, ale on nie odbierał telefonu. Spróbowała zadzwonić do mamy i stało się to samo. Czuła się taka opuszczona. Tak jakby nikt jej nie chciał. Wybuchnęła płaczem i zasnęła z płaczem.
Isabella obudziła się bardzo wcześnie następnego ranka. Spróbowała ponownie zadzwonić do Steve'a i zgodnie z jego słowami, zignorował ją. Westchnęła i postanowiła dać mu czas, żeby się uspokoił.
W końcu zadzwonił jej telefon i pomyślała, że to Steve. Kiedy zobaczyła, że to jej mama, nie chciała odebrać. Była zła na to, jak ją zignorowali w dniu, który był dla niej bardzo ważny.
Kiedy mama wciąż dzwoniła, Isabella postanowiła odebrać. Była zaskoczona, kiedy usłyszała, jak mama bezradnie płacze. "Co się stało, mamo? Dlaczego płaczesz?"
"Isabella, z nami koniec. Straciliśmy wszystko. Twój ojciec ogłosił wczoraj upadłość. Nie chcieliśmy ci mówić, bo to był dla ciebie ważny dzień."
Starając się opanować gwałtownie bijące serce, powiedziała: "W porządku, mamo, uspokój się. To nie koniec świata."
"Isabella, to koniec świata. W tej chwili bank zajął wszystko, co posiadamy. Jesteśmy bezdomni i toczą się procesy przeciwko twojemu ojcu.
Nie mógł tego znieść i zeszłej nocy doznał zatrzymania akcji serca, co spowodowało częściowy udar. Jesteśmy obecnie w szpitalu i twój ojciec nie może poruszać kończynami. Isabella, mam ochotę umrzeć. Nie chcę już żyć."
Isabella zaczęła płakać. "Proszę, nie mów tak, mamo. Zaraz przyjadę. Polecę najbliższym dostępnym lotem. Proszę, wytrzymaj, mamo, błagam cię."
Po zakończeniu rozmowy Isabella ścisnęła pierś, czując nieopisany ból. Wybrała numer Steve'a jeszcze raz, żeby mu o wszystkim powiedzieć, ale on zignorował jej połączenie. Spakowała pospiesznie torbę, wybiegła z domu i udała się na lotnisko.
















