Triffany nigdy nie spodziewała się, że jej życie zmieni się po nieprzyjemnym spotkaniu z nieznajomym, którego nigdy nie poznała. To nie było życie, o którym marzyła, zmuszona do małżeństwa, na które się nie zgodziła. Czy wszystko dobrze się dla niej ułoży po ślubie z bogatym mężczyzną, który jej nie kocha?

Pierwszy Rozdział

"Cholera." Triffany usiadła przy biurku w swoim pokoju i zaczęła przeglądać laptopa z rozczarowaniem na twarzy. "Tym razem bez nadziei?" - zapytał ją Tanner, jej młodszy brat, który siedział za nią. Triffany potrząsnęła głową, nie patrząc na niego. "Co teraz zrobisz?" Jego mały głos brzmiał cicho. "Sama jestem zdezorientowana." Dotknęła czoła, obracając krzesło, by na niego spojrzeć. Właśnie wtedy weszła jej matka z szklanką wody i kilkoma witaminami. "Triffany, masz tu witaminy," powiedziała Laura, zatrzymała się i spojrzała na zmartwioną twarz córki. "Wciąż te same wiadomości?" "Tak, mamo... Nie dostanę żadnej pracy, dziesięć aplikacji i żadnych dobrych wieści." Triffany ciężko westchnęła. "Nie martw się, wkrótce jakąś dostaniesz." Tanner ją pocieszył. "Jak długo to 'wkrótce' potrwa?" - zapytała Triffany, szukając odpowiedzi w ich oczach, ale oboje milczeli. "Chyba długo." Oparła głowę na biurku. Właśnie wtedy pojawił się e-mail, na co Tanner wskazał jej laptopa. "Triffany, zobacz, dostałaś kolejnego e-maila." Triffany natychmiast podniosła głowę i spojrzała na mamę i brata, a następnie delikatnie podeszła do laptopa. "Sprawdzę, lepiej, żeby to były dobre wieści." Otworzyła wiadomość i przeczytała ją. To było kolejne nieudane zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. "Mamo, nie będę już wysyłać żadnych aplikacji, po prostu zostanę bezrobotna i pewnego dnia wyjdę za mąż za bogatego mężczyznę, który będzie mnie kochał i traktował jak królową" - wypaliła. Laura niemal natychmiast uderzyła ją w plecy. "Czy to wszystko, co masz do powiedzenia?" Triffany jęknęła z bólu. "Mam nadzieję, że boli. Jak możesz tak mówić?" "Dlaczego nie? Spędziłam cztery lata na studiach na uniwersytecie, a teraz żadna firma nie chce mnie zatrudnić... Co innego mam powiedzieć?" "Z tego, co odkryłem, mężczyźni w dzisiejszych czasach nie lubią bezrobotnych kobiet, kochają eleganckie dziewczyny" - powiedział Tanner swojej siostrze. Laura spojrzała na swojego małego synka z zaskoczeniem. "Jesteś jeszcze małym dziesięcioletnim chłopcem, co możesz wiedzieć, jeszcze długa droga przed tobą." Triffany nie mogła się z nim zgodzić. "Mamo, czy nie mam racji?" - zapytał Tanner swoją zdumioną matkę. "Kto cię tego nauczył?" "Mam mózg, mamo." Tanner uśmiechnął się. "Jestem pewna, że tak." Laura dotknęła jego włosów. "W przeciwieństwie do twojej siostry." "Mamo!" - zawołała Triffany, zdenerwowana, że Laura mogła coś takiego powiedzieć, a Tanner wybuchnął śmiechem. "Tanner, ty też, ty to popierasz." Westchnęła. "Rozmowa z wami obojgiem jest po prostu tak irytująca, proszę, wyjdźcie teraz z mojego pokoju, potrzebuję spokoju" - powiedziała im Triffany. "Mamo, myślę, że ona musi się zastanowić, jak spędziła swoje cztery lata na uniwersytecie i spróbować dopasować to do swojej obecnej sytuacji" - powiedział Tanner, kierując się do drzwi, podczas gdy Triffany nim pogardzała. "Mamo, lepiej już pójdę, bo zaraz wybuchnie." Powiedział w końcu, wybiegając z jej pokoju. "Mamo, jak on może być tak irytujący. To mi nie pomaga" - powiedziała Triffany ze zmarszczonym czołem. "Weź witaminę i odpocznij, ja będę na dole, nie myśl za dużo." Laura pogładziła ją po ramieniu przed wyjściem z pokoju. Triffany wzięła witaminy i położyła się na łóżku. "Nienawidzę tych wszystkich firm, czy one myślą, że potrzebuję pracy?" Zatrzymała się i westchnęła. "Potrzebuję pracy, ale nie w waszej firmie, odrzucacie moje aplikacje. Nawet nie jestem zainteresowana waszą firmą!" Mówiła sama do siebie. "Moje łóżko jest o wiele wygodniejsze niż te krzesła w waszych biurach." Westchnęła, szepcząc. "Ale potrzebuję pracy!" Carlos Zack, bogaty, znany miliarder, siedział przy zarezerwowanym stoliku w klasycznym hotelu Paige, czekając na swoją dziewczynę Kelsey Devin. Podszedł do niego kelner. "Czy chciałby pan złożyć zamówienie?" "Czekam na kogoś, zamówimy razem" - powiedział Carlos z uśmiechem. "Dobrze, proszę pana." Kelner odszedł na bok. Na drugim końcu hotelu dwie kelnerki szeptały do siebie. "Ciekawe, kim jest ta szczęściara?" "Ja też. Słyszałam, że jest spadkobiercą słynnej posiadłości Glammaly." Powiedziała kelnerka, patrząc na Carlosa na drugim końcu. "Jest bardzo przystojny, w połączeniu z bogactwem... Oby moje życzenie się spełniło, byłabym jego żoną." Uśmiechnęła się. "Nie mów mi, że znowu marzysz na jawie, lepiej się obudź, jesteś tylko kelnerką." Przypomniała jej druga. "Wiem, to nigdy się nie spełni." Westchnęła. "Po prostu kontynuujmy naszą pracę." Powiedziała w końcu, gdy wróciły na swoje stanowiska, aby kontynuować pracę. Carlos sprawdził godzinę na swoim zegarku. "Powinna tu być wkrótce." Właśnie wtedy Kelsey Davin weszła do hotelu w pięknej czerwonej sukience wieczorowej, z kręconymi i upiętymi włosami, miała na sobie makijaż, który sprawiał, że wyglądała niezwykle olśniewająco, zauważyła Carlosa, który do niej pomachał, gdy odsunął dla niej krzesło, aby usiadła, zanim wrócił na swoje. "Więc się spóźniłam, czekasz tu długo?" - zapytała. "Nie, przyjechałem kilka minut temu" - powiedział Carlos, wpatrując się w piękność przed sobą. "Musiałam załatwić kilka spraw w moim biurze" - powiedziała Kelsey, trzymając torebkę na kolanach. "Musisz być bardzo zestresowana." Carlos wziął jej dłonie w swoje, delikatnie je dotykając. "Nocny odpoczynek wystarczy. Złożyłeś już zamówienie?" "Czekałem na ciebie." Dał znak kelnerowi, złożył zamówienie i zostali obsłużeni, drogimi i pysznymi posiłkami. "Czy słyszałaś coś od swoich rodziców?" - zapytał Carlos, gdy jedli. "Tak, zadzwonili natychmiast po dotarciu do Paryża. Musieli się już tam zadomowić." Kelsey wzięła kęs swojego posiłku. "Dobrze, cieszę się." "Jak idzie proces produkcyjny?" - zapytała Kelsey. "Idzie dobrze, ale może wystąpić małe opóźnienie." Carlos sączył wino. "Dlaczego?" "Mój sekretarz zrezygnował, przeniósł się do Stanów, aby kontynuować naukę, więc produkcja jest trochę opóźniona." Powiedział jej z lekko zestresowaną twarzą, samo myślenie o pracy trochę go zmęczyło. "Myślałam, że miałeś rozmowę kwalifikacyjną, aby zatrudnić nowych ludzi do firmy" - powiedziała Kelsey. "Tak, ale jego wynik przyszedł trochę późno, zrezygnował po wysłaniu wyniku. Mam trudności z wymyśleniem, co zrobić, ale wkrótce znajdę rozwiązanie. Dobrze mi, widząc teraz twoją piękną twarz." Powiedział z uśmiechem. "Znowu zaczynasz ze swoimi słodkimi słówkami." Kelsey zarumieniła się. "Cieszę się, że jestem dla ciebie pomocą." "Zjedzmy i odzyskajmy siły na kolejne dni pracy" - powiedział jej Carlos. Oboje uśmiechnęli się i jedli w milczeniu. Gabby Zack, młodsza siostra Carlosa, siedziała przy basenie w rezydencji Carlosa z przyjaciółmi Carlosa, ubrana w bikini, jedząc arbuza podczas plotek. "Więc kto jest chętny na pikantne babskie ploteczki?" - zapytała Gabby, gdy usiadła prosto. "Gabby, słyszeliśmy już mnóstwo" - powiedział jej Eric, jeden z przyjaciół Carlosa. "I najwyższy czas, żebyś zaczęła mieć przyjaciółki" - dodał Blake. "Hej!" Gabby podniosła rękę, aby go uciszyć. "Wtykaj nos w swoje sprawy. Przyjaciółki, taa, jasne, wszystkie są fałszywe, nie potrzebuję żadnych przyjaciół." "Słyszeliśmy to też niezliczoną ilość razy." Garret wtrącił z uśmiechem, uwielbiał ją drażnić. "Gabby, to nie dziewczyny niszczą twoją przyjaźń, tylko ty to robisz" - powiedział Eric z poważną miną. "Eric, ty też mówiłeś to niezliczoną ilość razy." Gabby westchnęła i rozluźniła się na swoim siedzeniu. "Rozmowa z dziewczynami jest po prostu męcząca." Blake potrząsnął głową. "Blake, czy pośrednio mówisz coś obraźliwego dla moich uszu?" Gabby spojrzała na niego gniewnie. "Z całym należytym szacunkiem, przepraszam." Blake przeprosił, mimo że Gabby czasami bywała nieznośna, ale była dla nich jak siostra. Garret, który przeglądał swój telefon, zobaczył zdjęcie dziewczyny i wypalił. "Wow, jest piękna." "Mogę zobaczyć?" - powiedziała mu Gabby, chciała porównać tę dziewczynę, którą Garret wychwalał, z sobą. "Nie... Wiemy, co zwykle robisz, więc nie dzisiaj." "Aish... Rozmowa z wami wszystkimi jest beznadziejna." Prychnęła, rezygnując z walki o zobaczenie zdjęcia. "Właśnie cię wkurzyłem." Garret uśmiechnął się zadowolony, jakby wygrał medal. "Chyba zapomniałeś, jak się zachowuję, kiedy jestem wkurzona." Gabby spojrzała na niego gniewnie. "Garret, nie popychaj jej, proszę, potrzebujemy tu chwili ciszy." Eric roześmiał się. "Eric!" - zawołała Gabby ze zmarszczonym czołem. "Co! Nie patrz na mnie w ten sposób." Eric powiedział przerażony, gdy jego serce zaczęło bić szybciej, ilekroć Gabby jest w takim nastroju, zawsze ma kłopoty z włosami. "Nie martw się, Eric." Gabby uśmiechnęła się. "Nie będę się wyżywać, okej, inaczej mój brat będzie na mnie zły za skrzywdzenie jego przyjaciela." "Myślałem, że znowu chodzi o moje włosy." Eric odetchnął z ulgą. "Nie martw się, nie będę ich już ciągnąć, nienawidzę pouczających słów mojego brata, on strasznie zrzędzi, więc nie mam na to dziś ochoty." Gabby wstała i rozciągnęła ciało. "Wszyscy jesteście po prostu grupą nudnych, głupich dupków. Wychodzę stąd, pływanie zrobi mi więcej dobrego niż siedzenie tutaj." Skierowała się do basenu. "Cieszę się, że w końcu odchodzisz" - zawołał Blake. "Jestem pewna, że tak" - powiedziała Gabby, nie oglądając się za siebie. "Czy potrzebujesz soku, panno?" - zaoferował Eric. "Oszczędź to, Eric." Gabby westchnęła. "Potrzebujesz przyjaciół, Gabby" - dodał Garret. "Garret, ty też musisz opuścić ten kraj" - powiedziała mu Gabby, wchodząc do basenu. "Blake, poszukaj nowego klubu na dzisiejszy wieczór." "Jesteś beznadziejna, Gabby. Poucz się dziś wieczorem i zapomnij o klubach nocnych." Blake powiedział jej z dobrymi intencjami. "Zrób coś pożytecznego ze swoim czasem" - dodał Eric. "Robię to teraz. Noce są na imprezy." Powiedziała Gabby z uśmiechem. "Gabby, żadnych klubów nocnych dla ciebie dziś wieczorem." Carlos, który właśnie wrócił i usłyszał, jak mówi o klubach nocnych, powiedział jej powściągliwym głosem. "Nadchodzi szef." Gabby westchnęła, wchodząc do wody i odpływając. "Dzięki Bogu, że jesteś" - powiedział Eric. Jego przyjaciele usiedli prosto, gdy tylko podszedł blisko nich. "Co cię tak długo zajęło?" - zapytał go Garret. "Byłem z Kelsey" - powiedział Carlos, siadając. "Następnym razem proszę, nie zostawiaj nas z twoją siostrą, ona jest nie do opanowania" - powiedział mu Blake. "Ma 20 lat, ale nadal zachowuje się tak dziecinnie" - powiedział im Carlos z uśmiechem. "Nie dziecinnie, ona jest totalną smarkulą." Eric zmarszczył brwi. "Wiem." Carlos uśmiechnął się. Znał swoją siostrę bardzo dobrze. "Ona potrzebuje przyjaciół" - dodał Garret. "Nie. Trzeba ją wysłać z tego kraju." Powiedział im Carlos. "Słyszałam to" - zawołała Gabby z basenu, gdy wszyscy się roześmiali. "Ciesz się swoim basenem, mała syrenko" - powiedział jej Carlos. "Dzięki, lądowy wilku" - zawołała Gabby, zanim zanurkowała, by popływać jeszcze raz. Carlos uśmiechnął się ponownie, zanim zwrócił się do swoich przyjaciół z poważną miną. "Okej, teraz czas na interesy." Wszyscy usiedli prosto z poważnymi wyrazami twarzy.

Odkryj więcej niesamowitych treści