Stephanie Giovanni została porzucona jako niemowlę przez swoją nianię – ponieważ ta chciała lepszego życia dla własnej córki. Osiemnaście lat później, zgadnij co? W końcu ją odnaleziono – ale to nie jest bajkowe ponowne spotkanie, na jakie liczyła. Narzeczony wbija jej nóż w plecy, a rodzice nagle zaczynają zachwycać się fałszywą dziedziczką, która ukradła jej życie. Zdeterminowana, by odzyskać to, co słusznie jej się należy, Stephanie czeka poważna walka, ponieważ oni próbują ukraść jej bogactwo i zmusić ją do uległości. W ostatecznym akcie desperacji wyciąga kartę, której nie dotykała od lat… i sprawy przybierają szalony obrót. Następnego dnia do miasta wjeżdża tajemniczy boss mafii, wywołując zamieszanie w wyższych sferach. Były narzeczony Stephanie, zdesperowany, by wziąć udział w gorącym projekcie, spieszy się na spotkanie z nim. Czego się nie spodziewa? Zastania Stephanie płaczącej w ramionach bossa, szlochającej: "Traktowali mnie jak śmiecia." A boss? Jest cały miękki i opiekuńczy, mówiąc: "Nie martw się, ja się tym zajmę. Zadbamy o to, żeby zapłacili..."

Pierwszy Rozdział

Stojąc przed lustrem, Stefania Giovanni przyglądała się swojemu odbiciu, a jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu. "Oszałamiająca," szepnęła, ledwie słyszalnie. Suknia opinała jej smukłą talię, przechodząc w spódnicę, która przypominała jej coś wyjętego prosto z bajki. Jej twarz, jeszcze bez makijażu, wyglądała równie delikatnie i czarująco w naturalnym świetle. Kierowniczka sklepu poprawiała plisy na sukni. Nie mogła się powstrzymać od komentarza: "Dlaczego pana Ashforda tu nie ma? Kobiety i mężczyźni mają różne gusta, wie pani." Lekki uśmiech pojawił się w kąciku ust Stefanii. Spojrzała na kierowniczkę i wzruszyła ramionami. "Zna pani mężczyzn. Zajęci pracą. Nie mogą się wyrwać." W tej chwili jej telefon zawibrował na pobliskim blacie. Stefania spojrzała na identyfikator dzwoniącego przed odebraniem: "Ella." Po drugiej stronie rozległ się szybki, niemal zdyszany głos Elli Turner. "Stefi, widziałam Olivię i Chrisa!" W momencie, gdy usłyszała te imiona, palce Stefanii zacisnęły się na telefonie, a jej kostki zbielały. Uśmiech, który gościł na jej twarzy, powoli zniknął, zastąpiony chłodem w oczach. Chris Ashford – jej narzeczony – miał wziąć z nią ślub za tydzień. A Olivia Hart, samo usłyszenie jej imienia obrzydzało Stefanię. Stefania spojrzała na kierowniczkę sklepu, która natychmiast skinęła głową ze zrozumieniem. Cichym gestem kierowniczka wyprowadziła personel z pokoju. Gdy pokój opustoszał, Stefania spuściła wzrok na swoje idealnie wypielęgnowane paznokcie. "Gdzie ich widziałaś?" zapytała obojętnie. Głos Elli załamał się z nagłością. "W szpitalu. W oddziale położniczo-ginekologicznym." Stefania uniosła brew, a cichy śmiech wydobył się z jej ust. "Cóż za szczególne miejsce," wymamrotała, a jej wyraz twarzy zmienił się w ledwo skrywany sarkazm. Mężczyzna i kobieta na oddziale położniczo-ginekologicznym? Stefania nie musiała się dwa razy zastanawiać, żeby wiedzieć dlaczego. Ella, wciąż zdenerwowana, naciskała. "Ta Olivia to wyrachowana suka, a Chris to idiota. Nie powinnaś za niego wychodzić!" Podczas gdy Stefania wydawała się spokojna, Ella kipiała z wściekłości. Stefania napiła się wody z kubka na stole, niewzruszona. "Za każdym razem, gdy ona kombinuje, kłopoty spadają na MNIE. Dlaczego TY się tak denerwujesz?" Kiedy wyjeżdżała dwa lata temu, Olivia błagała Stefanię o przebaczenie we łzach. A teraz wróciła i rzuciła się na Chrisa, znowu. "Czy jestem łatwowierna? A może po prostu zbyt miła?" pomyślała Stefania. Ella nie ustępowała. "Wybiera idealny moment – tuż przed twoim i Chrisa ślubem. Ona wyraźnie coś knuje." Oczy Stefanii stały się ostre, a jej uścisk na telefonie się zacieśnił. "Rozłączam się," powiedziała płasko. Głos Elli był szaleńczy. "Co zamierzasz zrobić?" Usta Stefanii wygięły się w cienki uśmiech. "Ktoś źle obliczył. Nauczę ją, jak to się robi." Następnie zakończyła połączenie, a cisza, która nastąpiła, osiadła jak ciężar. Wpatrując się w swoje odbicie w lustrze, Stefania sięgnęła, by dotknąć gorsetu sukni. Nagle, ostrym szarpnięciem, rozerwała suknię na pół, rzucając kawałki na podłogę. Dźwięk rozdzieranego materiału rozniósł się echem po cichym pokoju. Sprzedawczynie wstrzymały oddech w szoku, a ich oczy rozszerzyły się. Ale kiedy zobaczyły chłodną furię w wyrazie twarzy Stefanii, żadna z nich nie odważyła się poruszyć ani odezwać. Po przebraniu się z powrotem we własne ubrania, jej telefon znów zawibrował. Spojrzała na ekran – imię Chrisa. Bez słowa odebrała, a jego głos rozległ się natychmiast, stanowczy i krótki. "Jak skończysz z przymiarkami, przyjdź do biura." Przez ostatnie dwa lata Chris zawsze był delikatny i troskliwy. Teraz, kiedy Olivia wróciła, nagle stał się zimny. Ta nagła zmiana tonu sprawiła, że i tak już chłodny pokój stał się jeszcze zimniejszy. W oczach Stefanii błysnął sarkazm. Nie chciało jej się odpowiadać. Bez wahania się rozłączyła. ***** Pół godziny później... Stefania weszła do biura Chrisa. Stał przy oknach sięgających od podłogi do sufitu, rozmawiając przez telefon. Skąpany w słońcu wyglądał jak uosobienie wyrafinowania i delikatności. Jego idealnie wyrzeźbiony profil był trudny do zignorowania, rodzaj twarzy, od której nie można oderwać wzroku. Jego wygląd był tak rzadki i nieskazitelny, że wydawał się czymś, o czym większość ludzi w Long Harbor City mogła tylko pomarzyć. Zauważywszy jej obecność, Chris szybko wymamrotał do telefonu: "Nie mogę dołączyć do ciebie na lunch dzisiaj. Przepraszam. Do widzenia." Rozłączył się i podszedł do pobliskiej skórzanej kanapy, siadając na niej z cichym skrzypnięciem poduszek. Ciepło z rozmowy telefonicznej wydawało się znikać w jednej chwili, zastąpione lodowatym chłodem, który pociemniał jego wyraz twarzy. Jego wzrok spoczął na Stefanii, a jego głos stał się krótki, gdy rozkazał: "Podejdź tutaj." Stefania utrzymała jego spojrzenie, nie poruszając się ani o cal. Napięcie między nimi było gęste, wisiało ciężko w powietrzu. W przeciwieństwie do zwykłej rutyny, nie usiadła obok niego. Zamiast tego, wybrała usiąść naprzeciwko niego, zachowując dystans, który odzwierciedlał chłód między nimi. Oczy Chrisa zwęziły się, a chłód się pogłębił. Klik – dźwięk zapalniczki rozniósł się echem w ciszy. W powietrzu unosił się słaby zapach benzyny. Poirytowana Stefania zamachała ręką, aby go odpędzić, a jej nos lekko się zmarszczył na ten zapach. Chris, niewzruszony, zaciągnął się papierosem, wypuszczając powoli dym. Następnie, z odrobiną niechęci, odezwał się. "Olivia wróciła." Na ułamek sekundy w jego oczach pojawiło się poczucie winy, ale zniknęło prawie tak szybko, jak się pojawiło. A potem padły słowa, które ją zmroziły. "Nasz ślub... trzeba go przełożyć." Stefania spodziewała się tego po rozmowie z Ellą. Jej głos był zimny, gdy zapytała: "Co masz na myśli?" Ich ślub nie powinien mieć nic wspólnego z Olivią. Chris wypuścił kolejny obłok dymu, a jego ton był spokojny, gdy wyjaśnił: "Ona jest chora. To straszne." Mówiąc to, wręczył jej teczkę, dodając: "List przyjęcia z Uniwersytetu Świętego Piotra. Powinnaś tam studiować." W jego głosie brzmiała niemal protekcjonalna nuta, jakby wydawał jej rozkaz. Stefania spojrzała na teczkę w jego ręku, ale nie sięgnęła po nią. Mały, niemal figlarny uśmiech pojawił się w kąciku jej ust. "Wysyłasz mnie za granicę? Pozbywasz się mnie z drogi?" zapytała, a jej głos ociekał sarkazmem. Twarz Chrisa pociemniała, a jego szczęka się zacisnęła. "Czy to nie jest szkoła, do której zawsze chciałaś iść? Teraz masz szansę..." "Chris Ashford!" przerwała ostro, a jej głos przeciął napięcie jak nóż. Nie czekając, aż skończy, Stefania sięgnęła naprzód, wyrwała mu kopertę z ręki i rozerwała ją. Kawałki koperty rozsypały się po podłodze, a ostatni strzępek przylgnął do jej dłoni. Bez namysłu rzuciła nim prosto w twarz Chrisa. Jego wyraz twarzy się zmienił, a ciepło zniknęło z jego oczu. Stefania nie poświęciła mu więcej spojrzenia. "Przełożyć ślub? Nie zawracaj sobie głowy. Jest odwołany." Pozwoliła słowom zawisnąć w powietrzu, a ich ostateczność przebiła się przez pokój. Przełożyć? Nie mogła się do tego zmusić. Odwołanie będzie łatwiejsze.

Odkryj więcej niesamowitych treści