logo

FicSpire

Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów

Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów

Autor: Aeliana Thorne

Rozdział 2
Autor: Aeliana Thorne
1 gru 2025
Jak tylko wyszli z budynku, Xandar zapytał: – Dlaczego nie spałaś zeszłej nocy? – Służba graniczna. – odpowiedziała prosto. – Jak to się stało, że miałaś służbę graniczną w noc przed podróżą? – Dostępni członkowie byli albo chorzy, albo mieli rodziny pod opieką. Nie chciałam wywracać niczyich harmonogramów do góry nogami z tego powodu, więc ich zastąpiłam. – Wzruszyła ramionami. Jej bezinteresowna odpowiedź emanowała szlachetnością Królowej, jego Królowej. Ale coś wciąż go dręczyło. – Lucianne, dlaczego czułaś się niekomfortowo, gdy twój Alfa przypisał ci zasługi za zeszłoroczny sukces? Dlaczego po prostu nie podziękowałaś i nie przyjęłaś pochwały? Prychnęła i spojrzała mu prosto w oczy, oświadczając: – Nie zrobiłam tego dla pochwał, Wasza Wyso... Xandar. Kiedy Alfa Juan otrzymał prośbę, postawiłam sprawę jasną moim wojownikom, że ostatecznym celem bitew jest zapewnienie bezpieczeństwa niewinnym wilkom. Wbijałam im tę myśl do głów dzień w dzień. Mieli walczyć, by chronić, walczyć z honorem i szlachetnością, a nie dla zadowolenia kogokolwiek na wyższym stanowisku. Słuchał siły w jej głosie, a jego usta wygięły się w uśmiechu, gdy kontynuowała: – Nie przyjęłam pochwały, bo nie zrobiłam tego dla niej. Nie zrobiłam tego też dla ciebie, Xandar. Szanuję cię jako mojego Króla, ale nie walczyłam z Samotnikami dla ciebie. Walczyłam za tych, którzy nie mogli walczyć. Dlatego nie przyjęłam pochwały. Nigdy tego nie zrobię, więc nie próbuj mnie do tego zmuszać. Jego wewnętrzne zwierzę wyło z ogromnej radości i dumy. On i Likan w nim nie mogli wystarczająco podziękować swojej Bogini. Byli całkowicie wniebowzięci, że Bogini Księżyca połączyła ich z... boginią. Szlachetną. Bezinteresowną. Odważną. Piękną. To, co najbardziej wzbudziło jego zainteresowanie, to jej pewne przyznanie, że przedkładała życie niewinnych wilków, których nigdy nie spotkała, nad swojego władcę, którego wszyscy mieli obowiązek zadowalać. Ale jakoś ona wciąż wydawała się nieosiągalna. Czuł, że nie pozwalała sobie zbliżyć się do niego tak bardzo, jak on tego chciał. Do tego dochodziło to zamieszanie z jej gotowością do odrzucenia go lub bycia przez niego odrzuconą. O co w tym chodziło? Dlaczego prosiłaby o coś takiego? Wtedy przypomniał sobie, że wspomniała o swoich „poprzednich partnerach”. Partnerach. Więc była odrzucana więcej niż raz. Ale dlaczego myślała, że on jest taki jak reszta z nich? Nie był wilkiem. Z pewnością Likani byli bardziej znani ze swojej niechęci do zaprzeczania więzi partnerskiej, prawda? Podziwiał jej profil w ciszy, chłonąc widok najpiękniejszej istoty, na jakiej kiedykolwiek spoczęły jego oczy. Miał nadzieję pewnego dnia dowiedzieć się o niej wszystkiego, ale na dobre i na złe był pewien, że nigdy nie pozwoli swojej partnerce odejść. Kiedy dotarli do hotelu, w którym zakwaterowano część wilków, Lucianne była zaskoczona, że Xandar wciąż nalegał na towarzyszenie jej, dopóki nie dotarli do jej pokoju. Patrzył na jej bliznę ze zmarszczonymi brwiami, gdy otwierała drzwi. – Dziękuję za odprowadzenie. Dobrej nocy, Xandar. – Jej słodki głos skierował jego wzrok na jej oczy. Zrobiła tylko jeden krok do swojego pokoju, kiedy Xandar złapał ją za nadgarstek i podniósł jej dłoń do ust. Zesztywniała z szoku, gdy złożył głęboki pocałunek na wierzchu jej dłoni, wysyłając silną falę iskier przez jej ramię, a potem przez całe ciało. Wciąż trzymał jej dłoń, gdy spojrzał jej w oczy i wypowiedział: – Dobranoc, Lucianne. Cofnęła rękę i weszła do pokoju, zamykając za sobą drzwi. Xandar stał w miejscu, gdzie usłyszał jej westchnienie po zamknięciu drzwi. Potem usłyszał otwieranie i zamykanie drzwi szafy, zanim jej kroki przemieściły się po pokoju, gdzie usłyszał zamykanie kolejnych drzwi. Po kilku szurających dźwiękach usłyszał wodę z prysznica, a Likańska część jego natury została podniecona myślą o jego partnerce nagiej w łazience. Odszedł od jej drzwi szybkim krokiem, zanim jego samokontrola wyparowała. Mógłby z łatwością wyłamać zawiasy i wyważyć drzwi, gdyby chciał. Ignorując swoje skomlące zwierzę, które wolałoby pominąć spotkanie i spędzić noc ze swoją partnerką, wrócił do sali i zaczął swój obchód. Bawiło go, gdy przywódcy watah i wojownicy okazywali zaskoczenie, gdy wyrażał im swoją wdzięczność. Było kilku zadufanych w sobie Alfów i snobistycznych Lun, które próbowały i żałośnie zawodziły w byciu szlachetnymi, podczas gdy chełpili się z fałszywą skromnością. Xandar zaczął interesować się bliznami na ciałach swoich poddanych. Wojownik z Watahy Krwawego Zaćmienia, Gamma Raden, miał bliznę na twarzy biegnącą w dół do szyi. Gdyby blizna była nieco wyżej, zostałby oślepiony na jedno oko. – Jak to się stało? – zapytał Król z troską, wskazując na bliznę. Wojownik uśmiechnął się uprzejmie, wyjaśniając: – Atak Samotników pięć lat temu, Wasza Wysokość. Nasza wataha została zaatakowana i zawarliśmy sojusz z Błękitnym Półksiężycem i Białą Krwią, aby wytępić Samotników. – Czy wielu zostało rannych? – zapytał Król. – Straciliśmy dwa wilki w ostatecznym ataku, niestety, ale liczba ofiar była wyższa przed naszym sojuszem. Choć jest to nieprzyjemne dla oka, muszę przyznać, że ta blizna przynosi mi tylko radość. – Powiedział z uśmiechem. Ciekawość Króla została rozbudzona. – Co masz na myśli, Gamma Raden? Raden spojrzał na przywódców swojej watahy, zanim wyjaśnił: – Kiedy Samotnicy zaatakowali, niektórzy z nas, mający ponadprzeciętną siłę, walczyli z więcej niż jednym Samotnikiem naraz. Kiedy ciągle brałem na siebie dwóch jednocześnie, Samotnicy to zauważyli. Nagle znalazłem się w otoczeniu pięciu z nich. Jeden trzymał mnie za ogon, a jego kompan pociął mnie z boku i zostawił tę bliznę. – Wskazał na swoją twarz, po czym kontynuował: – Kiedy krew z mojej twarzy sączyła się, Gammy z naszych sojuszniczych watah rzuciły się do ataku i rozerwały Samotników, zostawiając tego, który mnie pociął, bym mógł go dogonić, zanim rozerwałem mu gardło. Raden uśmiechnął się. – Blizna przynosi mi radość, ponieważ minęło dużo czasu, odkąd wiedziałem, że mogę liczyć na kogoś z innej watahy, kto będzie osłaniał moje plecy. Nie jestem Alfą i nie jestem członkiem ich watahy. Nie mieli obowiązku mnie ratować, ale to zrobili. Król słuchał uważnie, zanim potwierdził: – Błękitny Półksiężyc i Biała Krew, mówisz? – Tak, Wasza Wysokość. – powiedział Raden z lekkim ukłonem i dodał: – Wojownikiem z Białej Krwi jest Gamma Tobias Tristan. A spotkałeś już wojownika z Błękitnego Półksiężyca, Gammę Lucianne Paw. – Mm. – Król skinął głową. Gamma Raden ponownie spojrzał na swoich przywódców, którzy oboje mieli wątpliwe wyrazy twarzy. Odchrząknął i z widocznym strachem w oczach zaczął: – Wasza Wysokość? – Tak, Gamma Raden? – Król zachęcił go uśmiechem. Gamma powiedział ostrożnie: – Nie stałem zbyt blisko miejsca, gdzie byłeś, gdy spotkałeś Gammę Lucianne, więc nie jestem pewien, czy to, co usłyszałem, było… tym, co usłyszałem. – Zawahał się. – Wspomniałeś, że Lucy jest twoją przeznaczoną? – Zrobiłem to i jest nią. – Król odpowiedział z uśmiechem, pomimo cienia zazdrości, jaki poczuł słysząc, jak ten wojownik nazywa jego partnerkę „Lucy” z taką czułością. Gamma Raden skinął głową i powiedział: – Nie jestem pewien, czy mnie nie zabijesz za to, co zaraz powiem, Wasza Wysokość. Ale jak powiedziałem, zawdzięczam jej życie, więc myślę, że to będzie uczciwa wymiana. – Zachichotał raz, zanim powiedział poważnie: – Wasza Wysokość, błagam cię, nie skrzywdź jej. Ona jest dobrą osobą, która z jakiegoś nieznanego powodu została zmuszona przejść więcej niż większość. Brwi Króla zmarszczyły się. Poczuł się obrażony. Dlaczego ten Gamma myślał, że on, jako partner Lucianne, nie potrafi się nią zaopiekować? Kim do cholery ten wilk myślał, że jest?! Król starał się zachować spokój i oświadczył poważnym tonem: – Nawet bym nie pomyślał o skrzywdzeniu jej. Jest moją przeznaczoną. Rozpętałbym wojnę, zanim pozwoliłbym jej stać się krzywda. – Dobrze to słyszeć. To był zaszczyt cię spotkać, Wasza Wysokość. – Gamma Raden ukłonił się. Król uśmiechnął się chłodno i powiedział: – Wzajemnie, członkowie Krwawego Zaćmienia. Miłego wieczoru. – Odszedł szybkim krokiem, czując, jak zazdrość przejmuje jego ciało, gdy Raden wyraził tak wielką troskę o Lucianne. Gdyby został dłużej, mógłby zabić Radena. Kiedy rozmawiał z Luną, która prowadziła swoją watahę po śmierci męża w poprzednim miesiącu, Xandar poczuł dłoń przesuwającą się uwodzicielsko po jego ramieniu, co sprawiło, że odwrócił wzrok, by spojrzeć wrogo na to stworzenie. Zapytał niebezpiecznie niskim tonem: – Co ty, do cholery, robisz? To była córka jego Ministra Obrony, Sasha Cummings, która uśmiechnęła się kokieteryjnie do Króla, sprawiając, że Xandar stał się jeszcze bardziej zły. – Sasha – zawołał jej ojciec, podchodząc do nich. Król znów warknął. – Jeśli twoja córka jeszcze raz wtrąci się w jedną z moich rozmów, będziemy musieli porozmawiać o twojej i jej przyszłości, Cummings. Sasha była oszołomiona, ale zdecydowała się nic nie mówić i trzymała głowę nisko, gdy jej ojciec ukłonił się i przeprosił: – Bardzo mi przykro, Wasza Wysokość. Powinienem być bardziej czujny. Wybaczymy sobie teraz. Spojrzenie Króla pozostało na nich, dopóki nie byli wystarczająco daleko dla jego komfortu. Pomyślał o Lucianne, by się uspokoić, po czym odwrócił się z powrotem do Luny, z którą rozmawiał, i powiedział: – Przepraszam za przerwę, Luno Lyssa. Rozmawialiśmy o pracach budowlanych pod plac treningowy w twojej watasze, jeśli się nie mylę? Luna Lyssa nie spodziewała się przeprosin od Króla i była dość zaskoczona szczerością jego słów. Kiedy Król przypomniał sobie, w którym miejscu przerwali rozmowę, była bardziej zachęcona do okazania entuzjazmu, gdy mówiła o swoich planach zobowiązania każdego zdolnego członka watahy do walki. Król poparł ją i zachęcił do złożenia wniosku, gdyby potrzebowała pomocy finansowej lub trenerów. Podziękowała mu i obiecała pamiętać o jego ofercie. Kiedy opuścił Lunę Lyssę, Alfa Juan i Luna Hale podeszli do niego pospiesznie i nerwowo. Stanęli przed nim i ukłonili się. – Głowy do góry, przywódcy Błękitnego Półksiężyca. Czemu zawdzięczam tę przyjemność? Ich podniesione głowy napotkały uśmiechnięte oczy Króla. Żaden Król w historii nie był znany z tego, że uważał spotkanie z wilkołakami za „przyjemność”, i żaden Likan nie zadawałby sobie trudu, by ofiarować uśmiech ich gatunkowi, a co dopiero sam Król. Alfa Juan spojrzał na swoją partnerkę, która skinęła głową zachęcająco. Alfa spojrzał na Króla i przemówił z wątpliwością: – Moja Gamma jest twoją przeznaczoną, Wasza Wysokość? Teraz zaczynał się wkurzać. Jego brwi zmarszczyły się, gdy powiedział: – Jest. Czy jest jakiś problem? Alfa Juan mruknął pod nosem „wow”, zanim przemówił: – Wasza Wysokość, proszę zrozumieć, że nie mam na myśli braku szacunku, cokolwiek wyjdzie z moich ust w następnej kolejności. – Odchrząknął i kontynuował: – Jeśli nie jesteś… poważny w kwestii… posiadania jej – przełknął gulę w gardle, zanim przeszedł dalej – …proszę, pozwól jej odejść. Nie chcę widzieć jej zranionej przez więź partnerską ponownie. Znam ją, odkąd byliśmy dziećmi. Jest dla mnie jak siostra. Boli mnie i moją Lunę widok jej cierpienia. Gdyby Alfa Juan nie miał partnerki, Xandar byłby śmiertelnie pewien, że rozerwałby gardło Alfy tu i teraz z czystej zazdrości. Gamma Raden już opróżnił jego rezerwuar cierpliwości, a Xandar trzymał się ostatniej nici cierpliwości, jaka mu została na tę noc. – Dlaczego myślisz, że nie traktuję Lucianne poważnie, Alfo Juan? – zapytał, znajdując pewne pocieszenie w wypowiadaniu jej imienia. Alfa Juan powiedział: – Mój Królu, przyznaję, że nie znam twoich intencji wobec Lucy. Spotykając cię dopiero dzisiaj, muszę powiedzieć, że w ogóle cię nie znam, więc nie potrafię powiedzieć, jak ta… więź partnerska się… rozwinie. Wszystko, co chciałem powiedzieć, to że... – westchnął, jakby miał popełnić jeden z największych błędów w swoim życiu – …ona przeszła zbyt wiele w jednym życiu. Proszę, nie skrzywdź jej. Alfa Juan wyglądał jak człowiek gotowy na przyjęcie kary po tym, jak skończył mówić. Xandar był pod wrażeniem tego, co Lucianne potrafiła zdziałać samym swoim istnieniem. W jedną noc dwa wilki były gotowe na karę tylko po to, by powiedzieć mu, żeby jej nie krzywdził, a jeden z nich był Alfą. Zachichotał na własną myśl, zanim napotkał zmieszane spojrzenie Alfy Juana, oświadczając: – Alfo Juan, moją intencją wobec Lucianne jest adorowanie jej, połączenie się z nią i naznaczenie jej i tylko jej, sprawienie, by ona naznaczyła mnie, i uczynienie jej moją Królową. Nie wiem, co zrobiłem, że ty i Gamma Raden myślicie, iż skrzywdzę moją partnerkę, ale mogę was zapewnić, że nie mógłbym znieść widoku zranionej Lucianne, a co dopiero samemu ją skrzywdzić. – Zachichotał mrocznie, po czym mruknął: – Jeśli już, to ona zraniła mnie tym, co powiedziała dziś wieczorem. Luna Hale postąpiła wtedy ostrożnie naprzód i wyjaśniła: – Wasza Wysokość, p-proszę, wybacz jej. Nie jesteśmy w pozycji, by mówić o jej przeszłości. Ale jeśli ona zdecyduje się opowiedzieć ci pewnego dnia, zrozumiesz, dlaczego powiedziała te rzeczy. Xandar skinął głową ze zrozumieniem, słuchając jej nerwowej wypowiedzi. Następnie dodał z uśmiechem: – Oboje nie musicie się mnie tak bać. Nie karałbym ani nie zabijał bez właściwych podstaw. Pomijając logikę i prawo, nawet bym nie śnił o zabiciu przywódców watahy mojej partnerki, którzy po prostu próbują o nią dbać. Nastąpiła chwila zaskoczenia, zanim ukłonili się, by okazać swoją wdzięczność. Xandar przeszedł do następnej watahy i dwóch kolejnych, zanim się oddalił. Kiedy Xandar dotarł do domu, zmusił się do przejrzenia jednej teczki ze stosu o Samotnikach, zanim położył się spać. Spojrzał na bok swojego łóżka i wyobraził sobie Lucianne leżącą obok niego. Jego ręka podświadomie sięgnęła po pustą poduszkę i poczuła chłód na jej powierzchni. Jego zwierzę skomlało, tęskniąc za swoją partnerką. Pomyślał o tym, że będzie mógł ją zobaczyć następnego dnia, i zasnął z uśmiechem.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 2 – Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów | Czytaj powieści online na FicSpire