logo

FicSpire

Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów

Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów

Autor: Aeliana Thorne

Rozdział 3
Autor: Aeliana Thorne
1 gru 2025
Lucianne wstała z łóżka o 4 rano, umyła zęby, ubrała się i chwyciła torbę z butelką wody, po czym udała się na parter i wyszła z budynku tylnym wyjściem. Pobiegła truchtem do pobliskiego lasu za hotelem i rozebrała się za drzewem. Po umieszczeniu ubrań w torbie, przeszła przemianę. Jej biała wilczyca o szafirowych oczach miała niezwykłą cechę – pasiasty ogon w kolorach bieli i szarości. Nigdy nie wiedziała dlaczego. Przeszukiwała każdą książkę, jaką mogła znaleźć na temat osobliwości wilkołaków, ale nie było nic o pasiastych ogonach. Ci, którzy widzieli jej formę, zawsze wytykali tę jej osobliwość. Niektórzy mówili, że ma nieznany dar; inni, że jest przeklęta. Nigdy nie przeszkadzało jej to w kwestii funkcjonalności, więc po prostu zbywała te komentarze wzruszeniem ramion. Kiedy jej łapy uderzyły o trawiastą ziemię, trzymała torbę w pysku i wbiegła do lasu. Chłodny powiew był orzeźwiający. Delikatny szelest wiatru był dźwiękiem, który kochała, a niekończące się rzędy drzew wciągały ją głębiej i głębiej w las. Zatrzymała się dopiero, gdy usłyszała szum wody z rzeki. Tam usiadła na brzegu i spojrzała na swoje odbicie. Następnie Lucianne wpatrzyła się w niebo i wzięła głęboki, satysfakcjonujący oddech wolności. Robiła to każdego ranka w swojej watasze. Bezruch dawał jej przestrzeń na oczyszczenie głowy. Cisza oferowała jej trochę spokoju. Pierwszy promień światła był dla niej sygnałem do powrotu. Pobiegła przez las ścieżką, którą przyszła, przemieniła się z powrotem w ludzką postać, ubrała i weszła do budynku, po czym wjechała windą na siódme piętro. Jak tylko wyszła z windy i skręciła za róg korytarza, usłyszała odgłos ciężkich kroków zatrzymujących się. Lucianne przeglądała telefon w trakcie marszu, więc nie widziała, kto to był. Nagle jej ciało zostało pociągnięte do przodu i wpadła na coś twardego. – Uff! – Bogini, tak się martwiłem! Gdzie byłaś?! – wykrzyknęła osoba, która miała głowę wtuloną w jej włosy. Lucianne przycisnęła dłonie do twardej powierzchni jego klatki piersiowej, by rozdzielić ich ciała, a kiedy poczuła iskry i zarejestrowała zapach drewna akacjowego i leśnych drzew, zdała sobie sprawę, że to Król. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, zobaczyła w jego oczach zmartwienie, ulgę i trochę gniewu. – Och, to ty. Dzień dobry, Wasza... to znaczy, Xandar. Delikatnie założył jej kosmyk włosów za ucho, pytając: – Gdzie poszłaś dziś rano, Lucianne? – Poszłam pobiegać do lasu na tyłach. Dlaczego? Czy coś się stało? – zapytała. Xandar przycisnął ich ciała do siebie jeszcze raz, a iskry przybrały na sile. Wtedy wtulił głowę w jej szyję, szepcząc: – Nie słyszałem nikogo w twoim pokoju, a twój zapach na korytarzu był słaby. Myślałem, że stało ci się coś złego. Nie rób mi tego więcej, Lucianne, proszę. Nie mogę sobie pozwolić na utratę ciebie. Szczerość w jego głosie poruszyła czułe struny jej serca, ale przypomniała sobie o swoich poprzednich partnerach i zachowała spokój, mówiąc: – Przepraszam, że cię zmartwiłam. Ale w okolicy nie ma żadnych ataków, prawda? – Nie. – Szepnął jej do ucha, a jego ciepły oddech łaskotał jej skórę, gdy kontynuował: – Ale to nie znaczy, że martwiłbym się mniej, gdybym nie wiedział, gdzie jesteś. Próbowała zachować opanowanie, mówiąc: – Mogłeś zapytać Ethana. Widział, jak wychodzę. Ciało Xandara zesztywniało, a jego uścisk na jej ramionach zacieśnił się, gdy odsunął się, by spojrzeć na jej twarz. Jego oczy były dzikie, a ton podszyty zazdrością, gdy zapytał: – Kim jest Ethan? Z marszcząc brwi, Lucianne odpowiedziała prosto: – Strażnik przy tylnym wyjściu. Sześć stóp. Ciemny. Krótkie włosy. Jest strażnikiem tego miejsca, prawda? Albo mogłeś zapytać jego partnera, Benjamina. On pilnuje frontu, ale myślę, że widział, jak wychodziłam tyłem dziś rano. Ciało Xandara rozluźniło się i uśmiechnął się w błogości, gdy jego kciuk przesuwał się po jej policzku. Pomyślał o tym, jak niesamowita jest jego partnerka, że nauczyła się imion strażników hotelowych. Król zachichotał lekko bez powodu, poza tym, jak szczęśliwy czuł się, będąc z nią. Telefon Lucianne piknął, przyciągając jej wzrok do ekranu. Spojrzała z powrotem na Króla i zapytała: – Czy potrzebowałeś czegoś? Muszę się przygotować na śniadanie. Powinnam tam dotrzeć przed moim Alfą i Luną. Zerknął na jej telefon, gdy go uniosła, i zobaczył, że to przypomnienie, by się szykowała. Był tak zmartwiony, że nie zauważył, iż była w dresie. Niechętnie ją puścił, mówiąc: – Nie będę cię zatrzymywał. Ja też powinienem iść się przygotować. Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię na śniadaniu, Lucianne. Zdobyła się na uprzejmy uśmiech i przeszła obok niego. Obserwował, jak otwiera swoje drzwi i znika z pola widzenia, gdy zamknęły się za nią. Xandar był wrośnięty w ziemię przez kolejne pięć pełnych sekund, zanim wszedł do windy i opuścił budynek jak uśmiechnięta małpa. Po raz pierwszy zastanawiał się, w co się ubierze na dany dzień. Nigdy tak naprawdę nie dbał o ubrania. Kiedy jest się na pozycji władzy, podwładni będą ci się kłaniać niezależnie od tego, co masz na sobie. Ale teraz chciał wyglądać jak najlepiej dla swojej partnerki. Po założeniu turkusowej koszuli i dopełnieniu wyglądu czarnym smokingiem, przeczesał palcami swoje ciemne, gęste włosy kilka razy, aż był zadowolony z tego, jak wyglądały w lustrze, po czym opuścił pokój i pojechał do jadalni. W momencie, gdy wszedł do sali, wszyscy obecni ukłonili się w jego stronę, a początkowe rozmowy natychmiast ucichły. Dostrzegł osobę, której szukał, i poczuł ukłucie w sercu, gdy ona również miała głowę opuszczoną i kolana lekko ugięte. Król wymusił uśmiech, ogłaszając: – Głowy do góry, wszyscy. Proszę, częstujcie się jedzeniem i napojami. Wilki, nie musicie czekać, aż przybędą inni Likani. Jeśli o mnie chodzi, oba gatunki są tak samo ważne. Proszę, zaczynajcie. Niektórzy starsi Likani byli szczególnie niezadowoleni z tego, co właśnie powiedział ich Król, ale większość młodszych była mile zaskoczona. Wielu z tych, z którymi Król rozmawiał poprzedniego wieczoru, podeszło do niego z wyłącznym celem przywitania się. 'To inne uczucie', pomyślał. W poprzednich latach wilki i Likani podchodzili i witali go, ale zawsze wyglądało to na obowiązkowe. W tym roku czuł ich szczerość bijącą od nich, gdy jego poddani życzyli mu „dzień dobry”. Ruszył prosto do swojej partnerki, która stała tyłem do niego, gdy się do niej zbliżał. Rozmawiała z Luną Lyssą, która słuchała uważnie, dopóki Luna nie zauważyła jego obecności i nie ukłoniła się na powitanie. – Mój Królu. Dzień dobry. Lucianne odwróciła się z gracją w swojej turkusowej sukience. Rękawy sięgały jej łokci i zakrywały bliznę. W dłoni miała szklankę wody. Jej głowa zaczynała się pochylać, gdy Xandar przytrzymał jej ramię i uniósł jej podbródek, prosząc szeptem: – Lucianne, nie musisz mi się kłaniać, proszę. To naprawdę mnie boli, kiedy to robisz. Lucianne była zszokowana, słysząc, że Króla boli widok jej kłaniającej się mu, ale uparcie mruknęła: – Byłoby to raczej dziwne, gdybym tego nie robiła, zwłaszcza gdy głowy wszystkich innych są opuszczone. Uśmiechnął się i sięgnął do jej policzka, mówiąc stanowczo: – Nie będzie dziwne, bo jesteś moją przeznaczoną. Nie pozwolę ci kłaniać się przede mną. – Po tych słowach wziął jej dłoń i podniósł ją do ust, składając słodki pocałunek na wierzchu dłoni, i powiedział: – Wyglądasz pięknie. Ofiarował jej ten sam gest poprzedniej nocy, ale to nie znaczyło, że Lucianne była mniej zszokowana. Próbowała coś powiedzieć: – Uch... dziękuję, Xandar. – Nigdy nie wiedział, że jego imię może brzmieć tak dobrze, dopóki nie padło z ust jego partnerki. – Usiądziesz ze mną do śniadania? – zapytał z nadzieją w oczach. Zasahała się i zerknęła na Lunę Lyssę, zanim zapytała: – Czy mogę mieć jeszcze kilka minut z Luną Lyssą? Właśnie kończyłyśmy naszą dyskusję. – Oczywiście. – Uśmiechnął się szeroko, znów czując dumę z jej bezinteresownej natury. – Przepraszam, Wasza Wysokość. – powiedziała Luna Lyssa. Machnął ręką w powietrzu z uśmiechem i powiedział: – Nie trzeba. Sprawia mi wielką radość widok owocnej wymiany zdań. – Jego uprzejmość i zrozumienie zyskały mu uśmiech od Luny Lyssy i Lucianne. Zatopił się w uśmiechu swojej partnerki i przesunął się bliżej niej, obejmując ją w talii. Lucianne sapnęła cicho i próbowała zignorować iskry oraz ciepłe uczucie płynące od jego ramienia i dłoni. Następnie odchrząknęła i zwróciła się do Luny Lyssy w sprawie jej planu treningowego. – Luno Lyssa, nie musisz się martwić o Watahę Krwawego Zaćmienia, mogę cię zapewnić, że nie są tacy, jak głoszą o nich plotki. Są zajadli, tak. Ale to tylko dlatego, że muszą tacy być, gdy atakują Samotnicy. Wszyscy tacy jesteśmy, gdy walczymy. Ich Alfa jest wyrozumiały i hojny. Pomoże ci. – Czy byłoby możliwe, żebyś przedstawiła nas sobie później przy herbacie? Miałam nadzieję, że skoro cię zna, będzie bardziej skłonny zaoferować swoich wojowników do szkolenia naszej watahy. – zasugerowała Luna Lyssa. – To nie byłby żaden problem, Luno Lyssa. Powinnam cię również przedstawić Lunie Lovelace z Watahy Północy. Ich wojownicy są również bardzo dobrze wyszkoleni, a ich wataha nie jest bardzo daleko od twojej, więc może chciałabyś rozważyć współpracę z nimi w przyszłości. – Lucianne uśmiechnęła się i odpowiedziała. – To byłoby wspaniałe! Dziękuję, Lucianne. To cudowne wreszcie cię poznać po tym, jak tyle o tobie słyszałam. Nie będę cię teraz zatrzymywać. – Wzajemnie, Luno Lyssa. Luna Lyssa ukłoniła się Xandarowi raz jeszcze, po czym odeszła. Kiedy była wystarczająco daleko, Xandar szepnął do ucha Lucianne: – Tak trudno jest się w tobie nie zakochać, widząc, jak to robisz. Wzruszyła ramionami i mruknęła: – Tylko pomagałam. – Pomocna i skromna. – Wypowiedział i uśmiechnął się, oferując jej dłoń, mówiąc: – Chodź, zjedzmy coś. Skinęła głową i trzymając się za ręce, udali się do stołu szwedzkiego. Wilki i Likani ustępowali z drogi, widząc nadchodzącego Króla, ale Jego Królewska Wysokość nalegał, by jego poddani nałożyli sobie jedzenie pierwsi, podczas gdy on z radością czekał w kolejce. Lucianne westchnęła z ulgą, gdy to zrobił. Wiedział. Nie chciał, by czuła się niekomfortowo z powodu bycia arystokratką. Co ważniejsze, nie chciał, by czuła się niekomfortowo będąc z nim. Miejsca były dowolne, ale istniała niepisana zasada, że wilki nie mogły siedzieć przy stole, jeśli siedział tam już Likan. Więc oba gatunki siedziały wśród swoich. Kiedy Lucy położyła swój talerz na pustym stole, Xandar odsunął dla niej krzesło i powiedział: – Jeśli chcesz, możesz poprosić swoich przywódców watahy, by usiedli z nami. – Naprawdę? – Jej oczy zabłysły, wysyłając elektryczną iskrę przez jego ciało. – Oczywiście. – Jego usta wygięły się w górę, gdy zachichotał lekko. Jej oczy zaszły mgłą, gdy połączyła się myślowo z Alfą Juanem i Luną Hale. W ciągu kilku chwil przybyli do stolika i ukłonili się Królowi, zanim zajęli miejsca. Rozmowa z Królem zaczęła się ostrożnie i uprzejmie, ale kiedy Xandar zainteresował się wysiłkami Alfy Juana, by rzucać wyzwania bezwzględnym Alfom, przejmować ich watahy i zapewniać lepszą opiekę członkom stada, atmosfera przy stole znacznie się rozluźniła. Choć mógł wydawać się chłodny, Król poczuł się wzruszony, gdy Luna Hale opowiadała o tym, jak wataha pod jej nadzorem opiekowała się nowymi szczeniętami z przejętych watah, zwłaszcza jeśli straciły rodziców. Osobiście adoptowała pięcioro z nich i powiedziała, że przygarnęłaby więcej, gdyby nie stanowczy sprzeciw Alfy Juana. – Nie mogę jej na to pozwolić, Wasza Wysokość. Naprawdę nie mogę. Mamy już trójkę własnych i kocham tę piątkę, którą przygarnęliśmy, ale więcej niż to i będziemy musieli zbudować hotel zamiast domu watahy. – powiedział Alfa Juan, zarabiając żartobliwe uderzenie w ramię od swojej partnerki. Lucianne zachichotała, przyciągając uwagę Xandara. Myślał, że jej głos jest najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszał, ale jej śmiech brzmiał jeszcze lepiej! Chciał słyszeć go częściej. Xandar spojrzał na Alfę Juana z uśmiechem i powiedział: – Gdyby Luna Hale zdecydowała się przygarnąć więcej szczeniąt w przyszłości, Alfo Juan, daj mi znać. Z radością dołożę się finansowo do budowy tego hotelu. Zarówno Luna Hale, jak i Lucianne zaśmiały się z przerażonego wyrazu twarzy Alfy Juana. W tamtej chwili nie wyglądał jak surowy, przerażający Alfa, jakiego opisywało wiele watah. Alfa Juan odchrząknął, zanim zasugerował: – Wasza Wysokość, być może powinniśmy zawrzeć układ. Za każde szczenię, które my przygarniemy, ty również powinieneś. Teraz przyszła kolej na Króla, by wyglądać na przerażonego. Spojrzał na Lunę Hale i żartobliwie powiedział: – Proszę, wybacz mi, Luno Hale. Obawiam się, że muszę wziąć stronę twojego Alfy w tej kwestii. Powinnaś poprzestać na liczbie szczeniąt, którą już macie. Alfa Juan uśmiechnął się zwycięsko w stronę swojej partnerki, a Luna Hale powiedziała z udawanym gniewem: – Ty zdrajco bez kręgosłupa, Wasza Wysokość! – Lucianne i Xandar mieli właśnie wybuchnąć śmiechem, gdy zza nich dobiegł niski warkot: – Jak śmiesz tak odzywać się do naszego Króla, ty wilczyco! Alfa Juan i Luna Hale wzdrygnęli się widocznie na swoich siedzeniach. Lucianne zamarła. Ale Xandar był wściekły. Kto śmiał tak do nich mówić?! Jego głowa się odwróciła. Jego mordercze oczy zobaczyły, że to Cummings, jego Minister Obrony. Jego córka, Sasha, była tuż za nim z mężczyzną u boku. – Czy jest jakiś problem, Cummings? – warknął Xandar. – Wasza Wysokość. – Cummings ukłonił się. – Czy mam wezwać ochronę, by zajęła się tą wilczycą? – Jakby celowo, powiedział to tak głośno, że połowa sali odwróciła się w ich stronę. Alfa Juan wstał, jego ciało osłaniało jego partnerkę, a jego ciemne oczy wwiercały się w Cummingsa. Xandar warknął wściekle, zmuszając Cummingsa i dwójkę za nim do ukłonu. Powiedział czystym tonem: – Ci ludzie są moimi gośćmi. Zajmę się tobą, zanim będziesz miał szansę zająć się kimkolwiek bez podstaw. – Ale Wasza Wysokość, ona oskarżyła cię o bycie zdrajcą! – Kłócił się, a Sasha sapnęła z udawanym zaskoczeniem z tyłu. – Czy brałeś udział w naszej rozmowie? CZY SŁYSZAŁEŚ, O CZYM ROZMAWIALIŚMY? – Wszyscy wzdrygnęli się na wybuch Króla. – N-nie, Wasza Wysokość. – Więc skąd możesz znać kontekst, w jakim rozmawialiśmy? Cummings trząsł się widocznie, gdy Xandar ogłosił: – Dla wyjaśnienia, nasza rozmowa krążyła wokół humoru. To, co usłyszał wasz Minister Obrony, było po prostu żartem. Jeśli nie zdołał tego rozszyfrować, muszę powiedzieć, że martwię się o pozwolenie mu na dalsze bycie tym, który chroni moich ludzi. Szmery wypełniły salę, gdy wszyscy zaczęli rzucać dezaprobujące spojrzenia na ministra. Cummings ukłonił się niżej i wypowiedział: – Tysiąckrotne przeprosiny, Wasza Wysokość. To się nie powtórzy. Źle zrozumiałem. Przepraszam za mój błąd. Xandar zerknął na Lucianne, której oczy pełne niezadowolenia były utkwione w Cummingsie, po czym spojrzał z powrotem na swojego ministra i powiedział głośno: – Nie przepraszaj mnie. Przeproś Lunę Hale, wilczycę, którą skrzywdziłeś. Rozległy się słyszalne sapnięcia, nawet Sashy, które tym razem było szczere, ale ich Król był niewzruszony. Ponieważ Likani byli gatunkiem nadrzędnym, było całkowicie niespotykane, by Likan szanował wilka, a co dopiero go przepraszał. Cummings podniósł głowę tylko nieznacznie. Miał zamiar coś powiedzieć, ale kiedy zobaczył mordercze oczy Króla, zwrócił się do Luny Hale i zacisnął zęby, mówiąc: – Proszę o wybaczenie, Luno Gale. – To jest „Hale”, ministrze. – Zirytowany głos Lucianne odbił się echem w przestrzeni między nimi, gdy pozostała na siedzeniu. – Słucham? – zapytał Cummings, zaskoczony uwagą od drobnej wilczycy, której nie przypominał sobie, by kiedykolwiek spotkał. Przybył późno poprzedniego wieczoru, więc nie wiedział, kim ona była. Alfa Juan powiedział wtedy mrocznie: – Hale, przez „H”. Cummings stawał się wzburzony, dopóki chłodny głos Xandara nie zadzwonił w jego uszach: – Jak możesz nazywać się Likanem, jeśli nawet nie potrafisz usłyszeć poprawnie imienia, Cummings? Cummings porzucił swój plan ripostowania wilkom i ukłonił się w ich kierunku, mówiąc: – Moje przeprosiny, Luno Hale. Źle zrozumiałem i przejęzyczyłem się. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Luna Hale obrzuciła Cummingsa pogardliwym spojrzeniem, zanim napotkała wzrok Xandara i wstała z gracją i opanowaniem, mówiąc swoim głosem Luny: – Dziękuję za wyjaśnienie sytuacji, Wasza Wysokość. W przeciwnym razie doszłoby do poważnego nieporozumienia między naszymi gatunkami, którego naprawa mogłaby zająć zbyt wiele czasu. – Zapewniam cię, że to się nie stanie pod moją strażą, Luno Hale. – uśmiechnął się i rozejrzał po sali, mówiąc: – Wszyscy inni, wracajcie do swoich zajęć. Cummings i dwójka za nim odwrócili się i odeszli w stronę stołu szwedzkiego. Alfa Juan, który wciąż stał, wyciągnął rękę i podziękował Xandarowi za rozwiązanie konfrontacji. Xandar uścisnął jego dłoń uprzejmie, mówiąc: – Nie musisz mi dziękować. W tej chwili wstydzę się nawet przyznać, że on jest jednym z moich ministrów. Kiedy oboje wrócili na miejsca, Lucianne odwróciła się do niego ze swoimi jasnymi oczami i szepnęła: – Dziękuję, Xandar. Naprawdę. Blask w jej oczach i jej uroczy uśmiech rozpaliły ogień w sercu Xandara. Pochylił się, by szepnąć jej do ucha: – Nie dziękuj mi, Lucianne. To była właściwa rzecz. – Wykorzystał ich bliskość i złożył pocałunek na jej policzku, wywołując na nim widoczny rumieniec, i zachichotał na to, jak jej ciało zareagowało na jego gest.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3 – Pięciokrotnie Odrzucona Gamma i Król Likanów | Czytaj powieści online na FicSpire