Kontynuowali posiłek. Wtedy Cummings podszedł do stołu z dwójką, która mu towarzyszyła. Xandar rozmawiał z Alfą Juanem, ale kiedy zauważył, że oczy Lucianne powędrowały w bok, odwrócił się, by zobaczyć ministra stojącego przed nimi ze skruszoną miną. – Wybaczcie nasze najście, Wasza Wysokość. Czy możemy usiąść z wami? Być może wykorzystamy tę okazję, by zrekompensować moje wcześniejsze złe zachowanie.
Król uśmiechnął się z politowaniem. – Obawiam się, że to nie moja decyzja. – Spojrzał na Alfę Juana i powiedział: – Alfo Juan, decyzja należy do ciebie i twojej Luny. Nie mam żadnych obiekcji, nawet jeśli obecność ministra zostanie odrzucona.
Spojrzenie Alfy Juana stało się łagodne, gdy zapytał swoją Lunę: – Co myślisz, kochanie?
Xandar zazdrościł, jak słodka była para przed nim. Mógł mieć tylko nadzieję, że wkrótce będzie mu wolno nazywać Lucianne swoim „kochanie”. Jeszcze nawet nie zaczął nazywać jej „Lucy”. Nie przeszkadzało mu powolne tempo, o ile czuła się komfortowo.
Wyraźnie porozumiewali się myślowo, dopóki Luna Hale nie uśmiechnęła się potulnie i powiedziała: – Być może powinniśmy wykorzystać tę okazję do naprawy relacji.
– Dziękuję, Luno Hale. – powiedział Cummings i opadł na krzesło obok Alfy Juana.
– Lucianne? – Głęboki głos dobiegł zza niej.
Lucianne odwróciła się, a kiedy zobaczyła, kto to był, wstała bez uśmiechu i przywitała Likana: – Sebastianie Cummings, miło cię znowu widzieć.
Sebastian wyglądał na niespokojnego, gdy jąkał się: – Uch... ciebie też dobrze widzieć. J-jak się miewałaś? Wyglądasz pięknie, tak przy okazji.
Xandar praktycznie strzelał sztyletami z oczu w mężczyznę, który rozmawiał z jego partnerką z taką tęsknotą. Zdołał się opanować tylko dlatego, że widział, jak niezainteresowana była Lucianne.
Odpowiedziała płaskim tonem: – Miewałam się dobrze, dziękuję. Jeśli możecie mi wybaczyć, chciałabym teraz dokończyć posiłek.
Zanim zdążyła się odwrócić, by usiąść i wznowić jedzenie, Sebastian wykrzyknął: – Nie! Lucianne, czekaj! – Miał zamiar sięgnąć po jej ramię, ale jej zwinność pozwoliła jej cofnąć się, zanim zdążył je złapać.
Xandar wyskoczył ze swojego miejsca i warknął, stając przed Lucianne, osłaniając ją przed Sebastianem. Słowo „moja” było na końcu języka Xandara, ale nie chciał odbierać tego wyboru Lucianne. Pamiętał poprzednią noc, kiedy niechętnie rozważała bycie z nim do końca życia. Nie chciał, by czuła się zmuszona do poddania się więzi partnerskiej.
– Wasza Wysokość, ja— – Sebastian wyglądał na zaskoczonego. Zerknął na obojętną Lucianne, po czym ukłonił się Królowi i powiedział: – Przepraszam.
Następnie przeszedł, by usiąść pomiędzy swoją siostrą, Sashą, a ojcem. Sasha siedziała tuż obok Xandara. Miała na sobie jaskrawoczerwoną sukienkę bez pleców, odsłaniającą duży dekolt. W głowie Lucianne przewracała oczami. 'Co niektóre samice zrobią, by przyciągnąć uwagę płci przeciwnej', pomyślała.
– Więc, Lucianne, co porabiałaś od zeszłego roku? – zapytał Sebastian, grzebiąc w jedzeniu na talerzu, przerywając niezręczną ciszę przy stole.
Xandar spiął się, ale obok niego Lucianne wzruszyła ramionami, unikając miękkiego spojrzenia Sebastiana, i odpowiedziała: – To co zwykle. Trening. Walka. Nauczanie.
Sasha zaczęła mówić z ożywieniem: – Och, to musi być okropne musieć uczyć się tego wszystkiego! To zabiera tyle energii i czasu!
Lucianne zamrugała na komentarz Sashy i przekrzywiła głowę w bok, mówiąc: – Nie potrafię wymyślić lepszego sposobu na spędzanie czasu i energii, ale przyznaję, że każdy ma inny zestaw priorytetów. – Xandar uśmiechnął się na dyplomatyczną odpowiedź swojej partnerki.
– Och tak. Wiem o tym. Będąc córką Ministra Obrony, nie mogę tak naprawdę uciec od znaczenia walki. Ale mając wybór, wolałabym ustatkować się z partnerem i mieć jego dzieci, nie musząc martwić się o bezpieczeństwo i te wszystkie rzeczy.
Lucianne uśmiechnęła się płasko w swój sposób. – Brak konieczności martwienia się o bezpieczeństwo to wykonalny priorytet, jak sądzę. – Alfa Juan zakrył usta, by ukryć uśmiech. On i jego partnerka znali Lucianne tak długo, że potrafili rozpoznać jej sarkazm z mili.
W rzeczywistości Sasha była jedyną osobą przy stole, która wydawała się nieświadoma tego faktu, gdy kontynuowała: – No nie? I muszę powiedzieć, że jesteś taka odważna, siedząc obok naszego Króla! To znaczy, większość wilków, które znam, stroniłaby od Likanów, i po co? Nie wiem. Ale oto jesteś, obok najsilniejszego Likana. Nie czujesz się mała?
Zanim Lucianne zdążyła się odezwać, Xandar zapytał chłodno: – Dlaczego miałaby się tak czuć?
Jej oczy rozjaśniły się, gdy napotkała chłodne spojrzenie Xandara, i zachichotała lekko, zanim wyjaśniła: – Cóż, Wasza Wysokość. Nie żeby się chwalić, ale jesteśmy nadrzędnym gatunkiem, więc...
– Przewaga w rozmiarze i sile nie jest równoznaczna z przewagą charakteru. – powiedział Xandar.
– Och, takie mądre słowa od naszego Króla. – Zaśmiała się kokieteryjnie. Lucianne sączyła wodę, zastanawiając się, czy może uciec od tej niechcianej wymiany zdań. W końcu miała tylko nadzieję, że jej Alfa i Luna nie zostawią jej samej z Likanami.
Luna Hale zdawała się czytać w jej myślach, gdy przekazała myślowo: 'Nie martw się, Lucy. Będziemy tutaj tak długo, jak będziesz nas potrzebować.'
'Dziękuję, Luno.'
Sasha pochyliła się w sposób eksponujący dekolt, pytając: – Więc, co porabiałeś, Wasza Wysokość?
– Pracowałem. – Odpowiedział płasko, patrząc na ścianę przed sobą i popijając drinka.
– Och, tak ciężko dla nas pracujesz. To prawie sprawia, że czuję się źle jako jedna z twoich poddanych. Co robisz dla odpoczynku?
– Śpię. – Powiedział równie beznamiętnie, a Lucianne prawie parsknęła na jego pozbawioną emocji odpowiedź.
– Hmm… – Sasha szepnęła wtedy: – Chcesz trochę towarzystwa na dzisiejszy wieczór?
Lucianne przygryzła wargę i splotła palce, ukrywając dłonie na kolanach pod stołem, by poradzić sobie ze znajomym uczuciem odrzucenia, zanim Xandar powiedział: – Nie, nie chcę. A nawet jeśli będę chciał, to nie z tobą. – Mimo jego stanowczego tonu, Lucianne wciąż czuła się niekomfortowo. Xandar zauważył to, co sprawiło, że jego zwierzę zaskomlało na widok smutku ich partnerki.
Z bólem w oczach pochylił się w jej stronę i miał zamiar coś powiedzieć, gdy Sebastian zapytał Lucianne: – Czy chciałabyś przejść się później po parku, Lucianne? Irysy są w pełnym rozkwicie o tej porze roku. To piękny widok.
– Nie, dziękuję, panie Cummings. Widziałam je.
Wydawał się pokonany, ale nalegał na rozmowę z Lucianne: – Czy chciałabyś usiąść z nami podczas ceremonii później tego ranka?
– Nie, dziękuję. Będę siedzieć z Alfą Juanem i Luną Hale.
– Możemy zrobić miejsce dla kilku osób więcej. Nasze miejsca są bliżej przodu, więc mielibyście wszyscy lepszy widok na scenę. – zaoferował Sebastian z małym uśmiechem.
Xandar powiedział wtedy: – Nie musisz się martwić o ich widok. Zaprosiłem Lucianne i przywódców jej watahy, by usiedli ze mną w pierwszym rzędzie. Mieli właśnie odpowiedzieć na moje zaproszenie, zanim twój ojciec pojawił się przy naszym stole. – Oczywiście, było to kłamstwo.
Ignorując osłupiałe spojrzenia trójki Cummingsów, oczy Xandara złagodniały z czułością, gdy zwrócił się do Lucianne i zapytał z czarującym uśmiechem: – Co powiesz, Lucianne? Dołączysz do mnie na ceremonii?
Zdobyła się na mały uśmiech i skinęła lekko głową, mówiąc: – Jasne, Xandar.
– Jak właśnie nazwałaś Jego Wysokość?! – syknęła Sasha ze złością.
Xandar spojrzał na nią wrogo i powiedział: – To moje imię. Mamy problem, panno Cummings?
– Od kiedy wolno nam zwracać się do członków rodziny królewskiej po imieniu tak swobodnie? Zwłaszcza do Króla! Jako jedna z twoich bliższych współpracownic, Wasza Wysokość, moim obowiązkiem jest doradzić ci...
– Nie jesteś w pozycji, by mi doradzać. – Chłodny głos Xandara uciął Sashy, zanim skończyła mówić.
Ignorując Sashę, Xandar zwrócił się do Alfy Juana i powiedział: – Mam nadzieję, że ty i Luna Hale możecie do nas dołączyć?
– To byłby dla nas zaszczyt, Wasza Wysokość. – Alfa Juan przyjął zaproszenie z wdzięcznością.
Minister Alfred Cummings zaczął wtedy patrzeć na Lucianne z zainteresowaniem. – Młoda damo, nie wydaje mi się, żebyśmy się spotkali.
Lucianne odpowiedziała bez chwili wahania: – Spotkaliśmy się, ministrze. Spotkaliśmy się trzy lata temu na spotkaniu obronnym w Nowym Jorku, kiedy nowelizowaliśmy prawa, by mediować z łowcami. Dwa lata temu zapytałam pana o plotki krążące wśród watah na temat Likańskich Samotników, na co odpowiedział pan, prosząc mnie, bym martwiła się o własny gatunek. A w zeszłym roku zostałam panu przedstawiona ponownie przez Sebastiana Cummingsa na tym wydarzeniu. Kiedy zapytałam, które watahy są najbardziej narażone na ataki Samotników w tamtym czasie, poprosił mnie pan, bym przeszła się po sali sama i dowiedziała się, która z nich może potrzebować naszej pomocy.
Alfred Cummings zerknął niespokojnie na Xandara, którego twarz stawała się coraz ciemniejsza z każdym stwierdzeniem Lucianne. Odchrząknął, zanim powiedział: – Być może pomyliła mnie pani z kimś innym, panienko. Nie sądzę...
– Moja Gamma się nie myli, ministrze. Ja również byłem obecny. – Alfa Juan potwierdził relację Lucianne z pewnością siebie.
Alfred Cummings otworzył usta, ale zanim zdążył dalej argumentować, jego syn odezwał się potulnie z boku: – Tato, spotkałeś ją. Ona się nie myli.
Niezadowolenie Alfreda było widoczne po wyraźnym oświadczeniu jego syna. Jego syn mógł po prostu połączyć się z nim myślowo, ale wybrał zawstydzenie ojca przed Królem i jakimiś natrętnymi wilkami. Alfred wymusił uśmiech i zwrócił się do Lucianne: – Cóż, w takim razie muszę przeprosić za to, że cię nie zapamiętałem. Starość nie służy pamięci, obawiam się.
Brwi Xandara były zmarszczone z obrzydzeniem, gdy przemówił: – Jak mogłeś dać taką odpowiedź naszym ludziom?
Pozornie niewzruszony, Alfred powiedział: – Wasza Wysokość, na moją obronę, spotykam wielu ludzi codziennie, więc...
– Nie to miałem na myśli. – Xandar syknął. – Wybacz mój język, ale dlaczego do ch*lery kazałeś naszym poddanym martwić się o własny gatunek? Myślisz, że byliby bezpieczni, gdyby Likani stali się Samotnikami? Myślisz, że pytali tylko po to, by obgadywać Likanów, a nie dlatego, że martwią się o bezpieczeństwo swoich watah? I ta sprawa z kazaniem im dowiedzieć się, które watahy potrzebują pomocy, na własną rękę! – Potrząsnął głową. – Szczerze, Cummings. Po co mielibyśmy cię potrzebować?
Król westchnął z frustracją, przeczesując palcami włosy. Jego zwierzę chciało zostać uwolnione, by rozerwać starego człowieka na kawałki. Jego jasne fioletowe oczy zmieniały się w onyksowe. Był na skraju utraty panowania nad sobą. Wtedy mała dłoń sięgnęła po jego zaciśniętą pięść, która spoczywała na jego kolanach pod stołem. Wysłała szlak iskier do jego ciała, a kiedy jego onyksowe oczy spotkały pocieszające czarne orby Lucianne, powiedziała bezgłośnie 'uspokój się'. Zaczęła głaskać jego pięść kciukiem, by ukoić jego zwierzę i jego samego.
Jego zwierzę zamruczało pod jej dotykiem, a on pozwolił swojej pięści rozluźnić się i otworzyć. Ich więź partnerska uspokoiła jego wrzący gniew. Trzymając delikatnie dłoń Lucianne, zastanawiał się w ciszy przez chwilę, zanim jego niski głos rozległ się wokół stołu: – Cummings, daję ci jeszcze jedną szansę w imię mojego zmarłego ojca, który ufał ci bezgranicznie, gdy żył. Traktuj swoją pracę poważnie albo możesz zapomnieć o zajmowaniu tego stanowiska dłużej, niż już to robisz.
– Zrobię co w mojej mocy, by zrekompensować winy i służyć naszym ludziom, Wasza Wysokość. – powiedział Alfred, powstrzymując się od wrogiego spojrzenia na członków Watahy Błękitnego Półksiężyca.
Lucianne cofnęła rękę i wstała. Oczy Xandara wystrzeliły w górę ku jej oddalającej się sylwetce, czując utratę kontaktu skóry z jego partnerką. Jego zwierzę już skomlało w jego głowie. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, spojrzała na niego i rzekła: – Ceremonia zaczyna się za piętnaście minut. Muszę najpierw skorzystać z toalety. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, że was teraz przeproszę?
Luna Hale wykrzyknęła: – O rety! Nie zdawałam sobie sprawy z czasu! Ja też muszę skorzystać! – Alfa Juan wstał z miejsca po sprawdzeniu zegarka.
Xandar poszedł w ich ślady i spojrzał marzycielsko na Lucianne, mówiąc cicho: – Będę czekał na ciebie w pierwszym rzędzie. Nie zajmij tam zbyt wiele czasu.
– Dobrze. – Odwzajemniła uśmiech i zwróciła się do rodziny Cummingsów: – Było... interesująco rozmawiać z waszą trójką. Pozwólcie nam odejść.
Odeszła ze swoimi przywódcami watahy, zanim ktokolwiek z Cummingsów zdążył się odezwać.
Xandar nie miałby nic przeciwko, gdyby odeszła bez słowa do tej trójki. W rzeczywistości byłby całkiem szczęśliwy, gdyby ich zignorowała po niekompetencji, jaką wykazał Alfred Cummings. Ale jej sarkazm, gdy użyła słowa „interesująco”, sprawił, że jego usta wygięły się w górę. 'Dziękuję, Bogini Księżyca', pomyślał.
Nie zaszczycił żadnego z Cummingsów spojrzeniem, gdy wychodził w drugą stronę i wchodził do audytorium na końcu korytarza. Przywitał swoich ministrów w drodze na swoje miejsce, a Król usiadł dokładnie pośrodku pierwszego rzędu. Czekając na powrót Lucianne, wspominał przyjemność, jaką czuł, gdy jej dłoń dotknęła jego. Nie spodziewał się, że wykona ruch. Ale był bliski niestabilności w tamtym momencie i gdyby go nie uspokoiła, mógłby przemienić się na środku jadalni.
Kiedy Lucianne wyszła z toalety, stanęła twarzą w twarz z Sebastianem Cummingsem.
















