Stefano:
– Jesteś pewien, że to ona, Alfo? – zapytał Leonardo, mój beta. Przytaknąłem.
Fakt, że Ryker, mój najlepszy przyjaciel, obejmował ją ramieniem, sprawiał, że czułem ból w piersi, walcząc z gniewem mojego wilka. Jednak wiedziałem, że to ona. Ta kobieta, kimkolwiek była, jest moją przeznaczoną.
– Ty i ja wiemy, że w tej sprawie nie ma pomyłek. Kimkolwiek jest ta dziewczyna, jest moją przeznaczoną i chcę, żebyś jej pilnował. Przynajmniej niech robią to moi ludzie, dopóki nie porozmawiam z Rykerem – powiedziałem, a on skinął głową. Wiedziałem, że muszę uzyskać pozwolenie od Alfy, aby zabrać kobietę z jego stada jako moją Lunę, ale fakt, że coś mogło być między nimi, to już zupełnie inna sprawa.
I choć nie mogłem powstrzymać się od myśli o tym, co stało się z Biancą, wiedziałem, że lepiej nie wtrącać się w coś, co mnie nie dotyczy. Muszę dowiedzieć się, kim jest moja przeznaczona i formalnie poprosić Alfę, aby pozwolił mi ją zabrać ze sobą.
Razem z Leonardem poszedłem w stronę biura Rykera. Weszliśmy do środka i nie mogłem powstrzymać się od spojrzenia przez szklane okno, chcąc zobaczyć moją przeznaczoną w nadziei, że zobaczę, co robi, albo czy przynajmniej czuje więź przeznaczenia, albo dokąd ją ona prowadzi.
Jednak nie mogłem powstrzymać się od uczucia ścisku w piersi, gdy zobaczyłem, jak tę kobietę, moją przeznaczoną, praktycznie wywlekają ze stada. Zmarszczyłem brwi i ruszyłem w ich stronę, serce waliło mi jak szalone, a we mnie kipiał gniew. Mój wilk stawał się niespokojny, a Leonardo zmarszczył brwi, chcąc pójść za mną, gdy zobaczył, na co patrzę.
– Alfa Stefano? – zapytał jeden z mężczyzn, Alessandro, powstrzymując mnie przed pójściem gdziekolwiek. Był jednym z ludzi Rykera, człowiekiem, którego znałem aż za dobrze.
– Co się dzieje? – zapytałem, a on pokręcił głową, patrząc na kobietę. Wzruszył ramionami, a kobieta zdawała się walczyć z mężczyzną, chcąc się od niego uwolnić, ale on po prostu zacisnął wokół niej uścisk.
Miała brudne spodnie i potrząsała głową, a łzy spływały jej po policzkach. Mężczyzna nie drgnął, wydawał się być wściekły. Nie słyszałem nawet, co się dzieje na zewnątrz, bo byłem w biurze. Mężczyzna wyciszył je, aby nikt nie słyszał, co się dzieje w środku, a w zamian my nie mogliśmy słyszeć, co się dzieje na zewnątrz.
– Z tą dziewczyną same kłopoty – powiedział, wzruszając ramionami. – Jej rodzice radzą sobie z nią tak, jak uważają za słuszne. Czasami zasługuje na takie traktowanie.
– Dlaczego? Co z nią nie tak? – zapytałem, marszcząc brwi w zdumieniu. Spojrzał na nią i wzruszył ramionami.
– To buntowniczy wilk i zazwyczaj wpada w kłopoty. Jej ojciec musi ją sprowadzić na ziemię, nie musisz się martwić – powiedział, a Leonardo i ja spojrzeliśmy na siebie, zanim wziąłem głęboki oddech i skinąłem głową. Leonardo pokręcił do mnie głową, w milczeniu prosząc, abym nie robił zamieszania.
Spojrzałem na Rykera, który stał obok Bianki, kilka kroków dalej, gdy patrzyli na tę kobietę, i nie mogłem powstrzymać się od uczucia ścisku w piersi, który rozrywał mnie od środka.
Odwróciłem wzrok od okna, mimo chęci, aby tego nie robić. Mój wilk walczył ze mną, abym nie słuchał tego, co właśnie powiedział, chcąc, abym do niej poszedł. Ale wiedziałem, że teraz nie powinienem, jest ze swoim stadem i choć jest moją przeznaczoną, nie mam prawa się wtrącać.
Wyciągnąłem telefon, próbując się czymś zająć, a Leonardo pokręcił głową, doskonale wiedząc, że wcale nie jestem rozproszony. Wręcz przeciwnie, byłem jeszcze bardziej poirytowany i on o tym dobrze wiedział.
Żaden Alfa nie lubi widzieć swojej przeznaczonej w takiej sytuacji, a myśl, że jest uparta, nie była czymś, z czym chciałem się teraz mierzyć. Potrzebowałem Luny, która byłaby spokojniejsza, takiej, na której mógłbym polegać jako na mojej przeznaczonej; dlatego wiadomość, że nią nie jest, sprawiła, że poczułem ból w piersi.
Usłyszałem kroki Rykera, gdy szedł w stronę biura i uśmiechnąłem się, choć wymuszenie, patrząc na mężczyznę. Jego oczy spotkały się z moimi i wyciągnąłem rękę, aby ją uścisnąć. Uścisnął dłoń Leonarda po mojej.
– Jak się masz? Przepraszam za opóźnienie, musiałem uporać się z kilkoma komplikacjami – powiedział, a ja pokręciłem głową.
– Nie martw się, widziałem problem, który miałeś z tą dziewczyną. Wygląda na to, że narobiła bałaganu lub zamieszania, z którym nie chciałeś się mierzyć? – zapytałem, a on się uśmiechnął. Spojrzał na Alessandra i pokręcił głową, zanim odwrócił się do mnie.
Alessandro podszedł do barku i nalał nam trzem drinki, zanim podał nam szklanki, gdy usiedliśmy. Skinąłem głową w podziękowaniu i wziąłem szklankę od niego, upijając łyk, zanim skupiłem całą uwagę na Alfie.
– Została wyrzucona ze stada jako banita – powiedział Ryker, zaskakując mnie. Zmarszczyłem brwi w zdumieniu, a on westchnął, zanim wzruszył ramionami. – W każdym razie, czym zawdzięczamy ten zaszczyt?
Leonardo i ja spojrzeliśmy na siebie, zanim zmusiłem się do wzięcia głębokiego oddechu. Miałem zamiar poradzić sobie z tym później. Na razie wolałem mieć pewność, że nie stwarzam problemu, którego nie potrzebujemy.
– Przyszedłem zobaczyć, czy wybierasz się na dzisiejsze spotkanie Le Lure – powiedziałem, odrzucając temat. – Wiesz, opuszczasz wiele z nich i będziemy potrzebować twojej obecności przy rozbudowie.
Choć wiedziałem, że niekoniecznie jest to prawda, było to o wiele lepsze niż wyjaśnianie mu całej sytuacji. Wolałbym, żebyśmy znaleźli tę kobietę, niż żeby on się wtrącał.
– Wiesz, że dałem ci pełną zgodę na wszystko, co dotyczy klubu, Stefano.
– Jesteś moim partnerem, Ryker, i czasami będziesz musiał się pokazać – powiedziałem, a on zachichotał, gdy zadzwonił mój telefon. Zakląłem pod nosem, a Ryker uniósł brew, zanim pokazałem mu identyfikator dzwoniącego, to była moja była.
– Andrea jeszcze nie przestała? – zapytał, a ja zachichotałem.
– Wątpię, żeby kiedykolwiek przestała – powiedziałem, wstając z krzesła. – Pójdę zobaczyć, co wymyśliła i zostawię was tutaj, żebyście się wszystkim zajęli.
– Będziemy w kontakcie – powiedział, wyciągając rękę, a ja uśmiechnąłem się, gdy przyciągnął mnie do uścisku. Uścisnął dłoń Leonarda, zanim obaj poszliśmy w stronę mojego samochodu.
Serce waliło mi jak szalone, gdy wsiadłem do samochodu i na szczęście Leo poczekał, aż odjedziemy, zanim się odezwał.
– Co chcesz teraz zrobić? – zapytał, a ja dwukrotnie stuknąłem w kierownicę.
– Znajdziemy ją – powiedziałem, skupiając się na drodze przed sobą. – Rozstawcie ludzi po całym mieście, chcę, żeby ją znaleziono przed końcem tego wieczoru…
















