logo

FicSpire

Druga szansa: Historia niewłaściwej Kopciuszka

Druga szansa: Historia niewłaściwej Kopciuszka

Autor: Joanna's Diary

Rozdział Czwarty: Fiolet
Autor: Joanna's Diary
30 maj 2025
Gdy oddalaliśmy się od kampusu w kierunku szeregu domów bractw, czułam narastające podekscytowanie. Po zeszłorocznej imprezie wiedziałam, że nie mogę dać się ponieść, ale i tak zamierzałam się dobrze bawić. Kiedy byłam na terenie uczelni, zawsze ktoś mnie obserwował. Panowała niepisana zasada, że kiedy członek kadry ma dziecko na studiach, reszta na nie uważa. Niestety dla mnie, mimo że miałam 20 lat, oznaczało to również, że wszystko, co robiłam, było natychmiast raportowane mojemu ojcu. Dobra rzecz, że Aleja Bractw znajdowała się tuż za głównym kampusem i z dala od jakichkolwiek pracowników. Niedługo zobaczyliśmy innych ludzi w przebraniach, wszystkich zmierzających w kierunku stłumionego basu i krzyków. Kostiumy wokół mnie były takie same. Istniało tak wiele "seksownych" zawodów, o których istnieniu nigdy nie wiedziałam. Chloe szła obok mnie w swojej uroczej i bardzo krótkiej sukience Alicji w Krainie Czarów, z długimi blond włosami opadającymi na plecy. Nie była zbyt zadowolona z mojego braku wysiłku, ale mnie to nie obchodziło. To było proste i skuteczne. Zabrałam czarną koszulę, odcięłam pasek wystarczająco duży, aby zawiązać go wokół oczu, i wycięłam dwa otwory, przez które mogłam widzieć. To nie był zbyt wyszukany kostium, ale kiedy dodałam czarno-białą koszulkę w paski i czarne obcisłe dżinsy, które miałam na sobie, mogłam udawać, że jestem przebrana za bandytę. Im dalej szliśmy, tym głośniejsza stawała się muzyka, dobiegająca z każdego domu, ponieważ wszystkie miały innego DJ-a lub playlistę dudniącą przez głośniki. "To gówno zaraz oszaleje!" - krzyknęła Chloe z radością, gdy dziewczyna zatoczyła się z domu przed nami i zaczęła wymiotować na trawę. Skrzywiłam się na ten widok i powstrzymałam własne mdłości. Nie dziś, Szatanie. Nasze ręce zostały ostemplowane przez bramkarza po okazaniu fałszywych dowodów tożsamości i uiszczeniu opłaty, co pozwoliło nam wchodzić i wychodzić z domu przez całą noc bez konieczności płacenia za każdym razem nowego wstępu. Było tłoczno, ściana przy ścianie, gdy ludzie przekrzykiwali się nawzajem i ocierali biodrami na prowizorycznym parkiecie. Mokra ciecz poplamiła moją twarz, gdy przechodziłam obok grupy facetów, którzy "strzelali" piwo, i wytarłam policzek ze śmiechem na ich wiwaty. "Teresa mówiła, że spotka się z nami tutaj" - krzyknęła Chloe, zanim wznowiła skanowanie pokoju. Nie zauważyła jęku, który wydałam na wzmiankę o tej suce. Teresa była okropną osobą. Nie chodziło o to, że robiła coś skandalicznego. Po prostu nie potrafiła zachować dla siebie swoich oceniających myśli, a jej negatywność potrafiła zrujnować dobry nastrój każdemu. Zaczęłam kierować się do kuchni, żeby wziąć drinka, kiedy Chloe złapała mnie za ramię. "Czekaj" - powiedziała, patrząc na swój telefon - "Poszła do domu Kappa". Jej ręka nadal owinięta wokół mojego nadgarstka, niechętnie pozwoliłam jej wyciągnąć mnie z tłumu i z powrotem na ulicę. Burknęłam ze złości na zmarnowanie naszej opłaty za wstęp, gdy ruszyłyśmy w dół ulicy. Gdyby nie zależało mi na Chloe, zostawiłabym ją samą, żeby znalazła Teresę, a ja poszłabym na drinka. Nie była najsilniejszą dziewczyną i nie wierzyła w przemoc. Otoczona przez pijaków, no cóż, po prostu nie było bezpiecznie zostawiać ją samą, kiedy nie była w stanie się obronić. Na szczęście miałam więcej niż wystarczająco treningu i mięśni z mojego wychowania, aby obronić nas obie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Po uiszczeniu opłaty za wejście i odebraniu drugiego stempla tej nocy, weszłyśmy do domu bractwa Kappa. Uśmiechnęłam się na widok tego, jak to było zorganizowane. Bardziej przypominało to wieczór gier, a mniej pijaństwo, które urządzało Alpha-Phi. To było bardziej w moim stylu. Zbladłam na widok odrażającej kobiety przypominającej elfa, która wtargnęła w naszą stronę przez zadymione pomieszczenie, mijając hałaśliwą grupę grającą w kości na zniszczonym starym stole. Moja głowa desperacko poruszała się z boku na bok, powodując, że mój kucyk kołysał się za mną. Bar! Gdzie, do cholery, był bar? "Teresa!" - krzyknęła Chloe, gdy uczepiła się tej przerażającej kobiety, która stała przed nami na niebezpiecznych, pięciocalowych obcasach. "Chloe!" - odkrzyknęła przenikliwym głosem Teresa, a ja skrzywiłam się, gdy obróciła się w moją stronę. "Violet! Wyglądasz, jakbyś się nawet nie starała! Gdzie twój kostium?" - krzyknęła do mnie z przesadnym wyrazem rozczarowania. "Jestem bandytą" - stwierdziłam beznamiętnie, patrząc na jej strój, a raczej jego brak. Była głównie pokryta farbą do ciała... poza szortami i zielonym stanikiem bandeau, które nie pozostawiały nic wyobraźni. Kwiaty pomalowane na całym jej ciele na pewno zajęły trochę czasu i, jakkolwiek bolało mnie to przyznać, wyglądały niesamowicie. "Jestem matką naturą" - powiedziała, robiąc piruet. Zamrugałam kilka razy, nie odpowiadając. Odwróciłam się do Chloe, która podziwiała kwiaty pomalowane na ciele jej przyjaciółki. "Dobra, teraz, kiedy ją znalazłaś, idę po drinka". Chloe wiedziała o mojej niechęci do Teresy, więc nie miała nic przeciwko, kiedy odeszłam do baru. Nie było trudno go znaleźć, gdy tylko zlokalizowałam otwarte drzwi prowadzące na podwórko. Prowizoryczny bar na zewnątrz miał kilku żaków obsługujących teren w typowym stroju kelnerskim, czarnej koszuli zapinanej na guziki i czarnych spodniach wizytowych. "Co mogę podać?" - krzyknął młody chłopak, a ja nachyliłam się nad stołem, żeby nie musieć odkrzykiwać. "Huragan, proszę." Zajęło to tylko chwilę, zanim miałam zimny napój w rękach. Głos dobiegł z mojej prawej strony i odwróciłam się, żeby zobaczyć kowboja opierającego swoje biodro w dżinsach o bar. Miał na sobie parę dżinsów Levi's, buty i kapelusz kowbojski bez koszuli. "Hej, zaczynamy grę w blackjacka! Mój przyjaciel tam chce, żebyś do nas dołączyła!" - krzyknął, a zanim zdążyłam odpowiedzieć, złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku stołu po drugiej stronie podwórka. Czerwona bandana wsunięta w jego tylną kieszeń na chwilę przykuła moją uwagę, gdy szedł przede mną. Spojrzałam gniewnie na tył jego głowy, wyrywając rękę z jego uścisku, gdy tylko minęliśmy keg stand po jednej stronie i walącą się wieżę Giant Jenga po drugiej. Wszyscy przy stole patrzyli na nas z rozbawieniem, z wyjątkiem jednego mężczyzny, który miał maskę podobną do mojej. Obejrzałam go i zaśmiałam się cicho na widok zwykłej czarnej koszulki i dżinsów, które miał na sobie. Bandyta. Jak oryginalnie. Zaczęłam kręcić głową, odmawiając propozycji gry, ale kiedy zobaczyłam Teresę i Chloe zbliżające się do mnie z domu, zrobiłam krok bliżej stołu. "Vi!" - krzyknęła Chloe, ale ledwo ją słyszałam przez muzykę, gdy podeszła bliżej. "Słyszałam, że jest nawiedzony dom. Chcesz iść?" Dopiero co dotarłyśmy do tego domu, a w tym tempie skończą mi się pieniądze przed upływem godziny. Spojrzałam za nią na Teresę, która była tuż za nią. Facet obok mnie podniósł palec wskazujący w kierunku stołu, sygnalizując, że to tylko chwila, i spojrzałam na niego z poczuciem winy. Nie chciałam z nimi grać, ale spędzenie wieczoru z Teresą brzmiało jak piekło. "Przepraszam, Chloe! Obiecałam, że zagram kilka rund, ale dogonię cię później, tak?" Skinęła głową z szerokim uśmiechem, spoglądając na kowboja bez koszuli obok mnie, zanim posłała mi oczko. Teresa nie zdążyła nic powiedzieć, zanim odwróciłam się i ruszyłam w kierunku grupy grającej w karty, zostawiając faceta, który mnie zaprosił, za sobą. Wsunęłam się na puste krzesło naprzeciwko zielonookiego mężczyzny w masce, zanim wypiłam drinka. Kowboj podszedł i podniósł butelkę tequili ze stołu, i napełnił mój kubek, zanim usiadł, posyłając mi oczko.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 67

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

67 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział Czwarty: Fiolet – Druga szansa: Historia niewłaściwej Kopciuszka | Czytaj powieści online na FicSpire