Melania podniosła ciastko i zapakowała resztę.
– Wujku Vincencie, nie mogę zjeść teraz wszystkich ciastek, bo nie będę mogła nic zjeść na obiad. Zaniosę resztę do domu.
– Dobrze.
Kiedy wspomniała o „domu”, Vincentowi coś przyszło do głowy. Czy Melania pojedzie dziś z nimi do domu? Postanowił najpierw zapytać ją o zdanie.
– Mel, jedziesz dziś z tatą i ze mną do domu?
Melania odpowiedziała:
– Tak, skoro was znalazłam, ciebie i tatę, to naturalne, że pojadę z wami do domu.
Nawet gdyby nie zapytał, i tak by z nimi pojechała, bo miała zadanie. Gdyby z nimi nie pojechała, nie udałoby jej się go wykonać.
Vincent ucieszył się, że chce z nimi pojechać. Atmosfera w domu będzie żywsza, gdy ona będzie w pobliżu. Babcia będzie zachwycona, gdy ją zobaczy. Staruszka zawsze chciała prawnuczka. Teraz go ma.
Ale Stanley nie uznał jej za swoją córkę. Co, jeśli nie zgodzi się zabrać Melanii do domu?
Żeby mieć pewność, że zabierze Melanię do domu, Vincent wysłał babci, Perle Meade, zdjęcie Melanii, które zrobił jej, gdy jadła. Jednocześnie powiedział babci:
– Ta urocza dziewczynka pojawiła się nagle. Mój brat został tatą.
Perła szybko odpisała:
– Przyprowadź ją do domu.
Vincent wysłał emotikonkę z gestem „OK” i odłożył telefon.
– Mel, twój tata i ja mamy babcię. To twoja prababcia. Kiedy ją poznasz, pamiętaj, żeby ją tak nazwać, dobrze?
Melania słodko pokiwała głową. Ale dlaczego Vincent nie wspomniał o swoich rodzicach? Czyżby nie mieszkali razem?
– Wujku Vincencie, gdzie są dziadek i babcia? Czy oni z nami nie mieszkają?
Melania od razu złapała kontakt z Vincentem. Mówiła już „z nami”.
Myśląc o rodzicach, Vincent poczuł smutek. Zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miał sześć lat. Jego brat i babcia byli jedynymi krewnymi, jakich miał przez te wszystkie lata.
Dobrą stroną było to, że od dziś Melania też będzie jego krewną. Patrząc na jej wyczekujące oczy, nie miał serca jej smucić, więc powiedział eufemistycznie:
– Tak, oni z nami nie mieszkają, bo… bo pojechali w dalekie miejsce i nie wrócą.
Melania przypomniała sobie dzień, w którym zmarł jej dziadek ze strony matki. Wtedy wypłakała morze łez, a mama ją pocieszała:
– Mel, nie smuć się. Twojego dziadka już z nami nie będzie, bo jest w niebie. I nie martw się, nie będzie sam. Jest z nim twoja babcia.
Kiedy jej dziadek ze strony matki żył, to on się nią opiekował. Po jego śmierci, bojąc się, że dziewczynka będzie się nudzić i bać, kiedy będzie sama w domu, kupiła jej alaskan malamute, czyli Pączka.
Melania była o wiele szczęśliwsza, gdy Pączek dołączył do rodziny. Stopniowo otrząsnęła się z żalu po stracie dziadka. Ona i Pączek zostali najlepszymi przyjaciółmi. Byli po prostu nierozłączni.
Melania zauważyła, że Vincent posmutniał, gdy wspomniał o rodzicach. Musi za nimi tęsknić. Więc objęła go za szyję, żeby go pocieszyć.
– Wujku Vincencie, nie smuć się. Moi dziadkowie nie będą samotni w niebie. Moi dziadkowie ze strony mamy będą im dotrzymywać towarzystwa. Wujku Vincencie, masz tatę, moją prababcię i mnie. Nie będziesz sam. Uszczęśliwię ciebie, mojego tatę i moją prababcię.
Nikt wcześniej tego nie powiedział Vincentowi. Fala ciepła przepłynęła przez jego serce.
Przytulając Melanię, pocałował ją w jasny policzek i powiedział:
– W porządku. Z twoim towarzystwem wierzę, że będę bardzo szczęśliwy.
Uśmiechnęła się do niego, napełniając jego serce słodyczą.
Vincent spojrzał na zegarek. Prawie nadszedł czas, żeby wyjść z pracy.
– Mel, chodźmy najpierw do biura twojego taty, zanim pójdziemy do domu.
– Okej.
Zanim wyszli z biura Vincenta, Melania zabrała ze sobą resztę ciastek. Gdyby zostawiła je na stole, zepsułyby się przez noc. Zawsze pamiętała, żeby nie marnować jedzenia.
Poza tym ciastka były bardzo smaczne. Zje je wszystkie.
Wkrótce dotarli do biura Stanleya.
– Stan, czas iść do domu.
– Dobrze, poczekaj chwilę. – Stanley przez chwilę zajmował się pracą. Potem powoli wstał.
Kiedy zobaczył Melanię, był zaskoczony. Był tak zajęty po południu, że o niej zapomniał. Co ma z nią zrobić? Nie może jej zabrać do domu.
Zanim otrzyma wynik testu na ojcostwo, nie może dać znać babci. Jeśli test na ojcostwo wykaże, że nie jest jego córką, ale babcia ją polubi, staruszka pozwoli jej zostać, a on i tak będzie ojcem tej dziewczynki.
Nie chodziło o to, że nie chciał Melanii w pobliżu. Był wystarczająco bogaty, żeby utrzymać setkę dzieci.
Ale posiadanie dziecka to nie tylko dawanie mu jedzenia i miejsca do życia.
Stanley musiał opiekować się babcią i pilnować brata. Jednocześnie miał do prowadzenia ogromną firmę. Nie mógł poświęcić energii na opiekę nad dzieckiem. Jeśli okaże się, że jest jego biologiczną córką, to będzie jego odpowiedzialność i zrobi to, co powinien. Jeśli nie, nie chce się angażować w jej życie.
– Vincent, podejdź tutaj.
Vincent podszedł do niego i zapytał:
– Co się stało?
– Gdzie Mel śpi dziś w nocy? – szepnął Stanley. Nie chciał, żeby Melania słyszała jego słowa.
– Oczywiście, że idzie z nami do domu.
– Nie. Nie możemy jej zabrać do domu, zanim nie nadejdzie wynik testu na ojcostwo, ani nie możemy dać znać babci.
Vincent się tego spodziewał. Wiedział, że Stanley nie zgodzi się zabrać Melanii do domu. Na szczęście napisał do babci.
– Za późno. Już powiedziałem babci o Mel. Poprosiła, żebym zabrał Mel do domu, więc…
To oznaczało, że Melania idzie z nimi do domu.
Stanley podniósł rękę. Miał ochotę spoliczkować Vincenta. Ale ponieważ Melania patrzyła, zawahał się.
Widząc podniesioną rękę brata, Vincent instynktownie zasłonił twarz rękami, ale dłoń Stanleya nadal nie wylądowała na jego twarzy po chwili. Zerknął na Stanleya i zobaczył, że jego ręka wisi w powietrzu, a on patrzy na Melanię.
Vincent zrozumiał, że jego brat nie chciał go uderzyć na oczach dziecka. Wyglądało na to, że będzie bity o wiele rzadziej, gdy Melania będzie w pobliżu. Może powiedzenie babci o Melanii było najmądrzejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobił w życiu.
Odkasłał i powiedział:
– Stan, babcia czeka na nas w domu. Chodźmy.
Zanim Stanley odpowiedział, podszedł do Melanii i powiedział:
– Mel, chodźmy do domu.
– Wujku Vincencie, dlaczego tata chciał cię uderzyć?
Stanley, który szedł za Vincentem i Melanią, usłyszał, co powiedziała. Czy ją przestraszył?
– Twój tata nie chciał mnie uderzyć. Po prostu się ze mną droczył.
Vincent skłamał.
Melania nagle zatrzymała się w miejscu z rękami pod boki i zaczęła pouczać braci.
– Tato, wujku Vincencie, bicie ludzi lub bójki są złe. Policja was za to zamknie. Nie możecie tego więcej robić, dobrze? Musicie być dla siebie mili. Tylko złoczyńcy biją ludzi.
– Dobrze powiedziane, Mel. Brawo. Twój tata i ja nie będziemy się już bić. Prawda, Stan? – Vincent puścił oko do Stanleya.
Stanley był przygnębiony. Czy właśnie został pouczony przez chochlika? I powiedziała, że jest złoczyńcą? Był z tego powodu nieszczęśliwy.
Ale mimo to odpowiedział:
– Okej.
Ci dwaj dorośli byli kłopotliwi. Dzisiejszy dzień był dość męczący dla Melanii. Musiała uświadomić tacie i wujkowi w pierwszym dniu, w którym się spotkali.
– Chodźmy do domu! – powiedziała Melania.
















