O 10 rano.
Czerwona taksówka zatrzymała się z piskiem opon przed biurowcem Wallace Group. Wysiadła z niej mała dziewczynka i malamut alaskański.
– Ten budynek jest bardzo wysoki. Pączku, spójrz! Tu pracuje mój tatuś.
– Hau! Hau! – zaszczekał malamut alaskański w odpowiedzi swojej małej właścicielce. Miał na imię Pączek. Dziewczynka nadała mu to imię, a on je uwielbiał.
– Chodźmy do środka.
W lobby dziewczynka i malamut alaskański przyciągali mnóstwo uwagi.
Dziewczynka miała na sobie dżinsową sukienkę na szelkach, a jej delikatne, aksamitne włosy tańczyły wokół ramion, spięte dwoma błyszczącymi spinkami w kształcie motyli. Na plecach miała żółty plecak w kształcie kaczki.
W tym stroju śliczna dziewczynka wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Każdy, kto ją zobaczył, miał ochotę wziąć ją na ręce i dać buziaka.
Pączek również miał na sobie dżinsowe ubranie. Gruby i futrzany pies szedł obok dziewczynki. Razem tworzyli zachwycający widok.
Rozległy się szepty.
– Kim jest ta dziewczynka? Jest taka słodka.
– Spójrz na jej duże oczy i długie, kręcone rzęsy. Wygląda jak Barbie.
– Ten piesek obok niej też jest uroczy. Uzupełniają się nawzajem.
Dziewczynka nie słyszała rozmów. Razem z psem podeszła prosto do recepcji.
Recepcjonistka również zauważyła ten przyciągający wzrok duet. Zanim dziewczynka zdążyła się odezwać, recepcjonistka zapytała łagodnie: – W czym mogę ci pomóc, mała damo?
– Ta pani jest ładna, uprzejma i delikatna. Pracownicy mojego tatusia są naprawdę wyjątkowi – pomyślała z dumą dziewczynka.
– Ładna pani, przyszłam zobaczyć się z moim tatusiem – powiedziała.
Recepcjonistka pomyślała: – Jej tatuś? Czy tatuś tej dziewczynki jest menadżerem w firmie?
Jej ciekawość została rozbudzona. Bardzo chciała wiedzieć, kim jest ten szczęśliwy ojciec. Mieć tak uroczą córeczkę to musi być błogosławieństwo.
– Przyszłaś zobaczyć się ze swoim tatusiem? Możesz mi powiedzieć, jak ma na imię? Powiadomię go, że tu jesteś.
Dziewczynka pomyślała chwilę i odpowiedziała: – Mój tatuś to Stanley Wallace.
– Co? – wykrzyknęła recepcjonistka. Zapytała ponownie z niedowierzaniem: – Jak powiedziałaś, jak ma na imię twój tatuś? Nie dosłyszałam. Możesz powtórzyć?
– Stanley. Mój tatuś jest prezesem tej firmy – odpowiedziała głośno dziewczynka.
Nawet wspomniała, że jej tatuś jest prezesem firmy. Uważała, że recepcjonistka usłyszała ją głośno i wyraźnie.
Recepcjonistka usłyszała ją wyraźnie, ale nie mogła w to uwierzyć.
Stanley Wallace, prezes Wallace Group, był obrzydliwie bogatym kawalerem. Wszyscy w Nadmorskim Mieście wiedzieli, że jest niezamężny i wolny. A teraz nagle pojawiła się mała dziewczynka, twierdząc, że jest jego córką. To było nie do pomyślenia.
– Mała damo, musisz się mylić. Nasz prezes jeszcze się nie ożenił. Jak mógłby mieć dziecko?
Recepcjonistka nie wierzyła, że dziewczynka jest córką prezesa. Uważała, że dziewczynka musiała pomylić imię swojego tatusia.
Ta słodziutka miała tylko cztery lub pięć lat. Zdarza się, że dzieci mylą imiona.
Dziewczynka spodziewała się, że recepcjonistka zwątpi w jej słowa, więc była na to przygotowana. Wyjęła z plecaka iPada, znalazła na nim zdjęcie i pokazała je recepcjonistce. – Proszę pani, czy to jest wasz prezes, Stanley Wallace?
Recepcjonistka spojrzała na zdjęcie i skinęła głową, zmieszana. Wszyscy w budynku wiedzieli, jak wygląda ich szef. Dlaczego dziewczynka pokazywała jej zdjęcie?
– O tym właśnie mówię. Stanley Wallace to mój tatuś – powiedziała stanowczo dziewczynka słodkim głosem.
Recepcjonistka zaniemówiła, myśląc, że dziewczynka nie mówi rozsądnie. To, że miała zdjęcie ich prezesa, nie oznaczało, że jest jego córką. Stanley często pojawiał się w wiadomościach lub na okładkach magazynów. Łatwo było znaleźć jego zdjęcie w Internecie.
Zrozumiałe było, że recepcjonistka nie wierzyła dziewczynce.
– Proszę pani, nie wierzy mi pani? Myśli pani, że kłamię? – zapytała dziewczynka, widząc, że recepcjonistka milczy.
Recepcjonistka wbiła swoje duże oczy w uroczą dziewczynkę. Jeśli odpowie twierdząco, czy złamie serce tego małego aniołka? A jeśli zacznie płakać?
Po chwili zastanowienia recepcjonistka odpowiedziała: – Nie, oczywiście, że nie. Nie wątpię w ciebie. Po prostu jestem trochę zdezorientowana.
Po powiedzeniu, że w nią nie wątpi, poczuła pokusę, by powiedzieć, że to kłamstwo, ale ostatecznie powiedziała, że jest zdezorientowana. Dziewczynka była tak urocza, że recepcjonistka nie miała serca, by zranić jej uczucia.
Dziewczynka westchnęła w duchu z frustracją. Nie rozumiała. Wyraziła się tak jasno. Dlaczego jej słuchaczka wciąż była zdezorientowana? Doszła do wniosku, że recepcjonistka wcale nie jest taka bystra.
Gdyby recepcjonistka wiedziała, że jest pogardzana przez czterolatkę lub pięciolatkę, czy jej twarz nie płonęłaby ze wstydu?
Wyglądało na to, że recepcjonistka nie uwierzy jej, jeśli nie wyjaśni jej wszystkiego jaśniej.
Dziewczynka ponownie podniosła iPada i wskazała na zdjęcie Stanleya. – Proszę pani, proszę spojrzeć na zdjęcie i na mnie. Czy nie uważa pani, że jesteśmy do siebie podobni? Gdybym nie była jego córką, dlaczego miałabym wyglądać jak on?
Kiedy zapytała mamę, kim jest jej tata, mama powiedziała jej, że też nie wie, a potem nic więcej nie powiedziała. Uwierzyła jej.
Ale pewnego dnia zobaczyła Stanleya udzielającego wywiadu w telewizji. Uderzyło ją niezwykłe podobieństwo między nim a nią. Sąsiadka kiedyś powiedziała, że chłopcy są podobni do mam, a dziewczynki do ojców.
Nawet w telewizji Stanley wydawał jej się sympatyczny, więc uwierzyła, że jest jej ojcem.
Recepcjonistka spojrzała na zdjęcie Stanleya, a potem na nią. Zauważyła, że oboje mają podobne brwi, oczy, nosy i usta. Dziewczynka wyglądała jak mniejsza wersja Stanleya.
Kiedy recepcjonistka po raz pierwszy zobaczyła dziewczynkę, poczuła, że jest jej znajoma, ale nie mogła sobie przypomnieć, gdzie ją wcześniej widziała. Teraz wszystko stało się jasne.
Czy ta dziewczynka naprawdę była córką ich prezesa?
















