Pół godziny później samochód wjechał na teren Opactwa Wallace.
– Mel, jesteśmy na miejscu. Jesteśmy w domu! – powiedział Vincent.
Zapadał zmrok, ale latarnie uliczne oświetlały drogę. Melanie wyjrzała przez okno. Było ciemno i nic nie widziała, ale wiedziała, że to ogromne miejsce.
Opactwo Wallace miało powierzchnię około 0,8 kilometra kwadratowego. W centrum znajdowała się willa. Jej tył wychodził na północ, gdzie znajdowała się sztuczna góra, a przód na południe. Od bramy opactwa do drzwi willi prowadziła ścieżka. Przed willą znajdowała się duża, okrągła fontanna. Na zachodzie znajdował się sad z różnymi gatunkami owoców. Niedaleko znajdował się staw z lotosami. Na wschodzie znajdowały się łąka, basen i kwiaciarnia.
Samochód zatrzymał się przy fontannie.
Po wyjściu z samochodu Melanie oniemiała na widok willi.
– Wujku, czy to zamek? – zapytała.
Zapytała, ponieważ willa przed nią była równie wspaniała jak te, które widziała w bajkach.
Vincent uśmiechnął się i powiedział z miłością: – Tak, to zamek. Od teraz jesteś tu księżniczką, Mel.
Vincent i Stanley zabrali Melanie i Pączka do domu. Babcia braci siedziała w centrum domu i czytała czasopisma w okularach do czytania. Od czasu do czasu się śmiała. Stanley usłyszał fale śmiechu, gdy byli jeszcze w drzwiach.
– Babciu, wróciliśmy!
– Babciu!
Słysząc, jak ktoś ją woła, Perła odłożyła czasopisma i okulary i spojrzała na nich. Kiedy zobaczyła Melanie, opadła jej szczęka. Kiedy po południu zobaczyła zdjęcie Melanie, zauważyła, że Melanie jest podobna do Stanleya. Teraz Melanie stała przed nią. Melanie wyglądała dokładnie tak samo jak Stanley!
– Ty jesteś Mel. Chodź. Podejdź bliżej.
Vincent szturchnął Melanie i powiedział: – Prababcia do ciebie mówi. Podejdź.
Mała Melanie podeszła i powiedziała słodko: – Prababciu, jak się masz?
– Dobrze, dobrze. Dobra dziewczynka. Od teraz jesteś moją prawnuczką, księżniczką rodziny Wallace!
Perła była przeszczęśliwa, widząc Melanie.
– Babciu, wynik testu na ojcostwo jeszcze nie przyszedł. Ona niekoniecznie jest twoją… – Niekoniecznie była prawnuczką Perły. Stanley próbował przypomnieć Perle.
– Bzdura. Wygląda dokładnie tak samo jak ty. Czy możliwe, że nie jest twoim ciałem i krwią? Nie trzeba czekać na wynik. Ogłaszam teraz, że Mel jest moją prawnuczką, księżniczką rodziny Wallace. Jasne?
Z wyjątkiem Stanleya i Vincenta, Perła zwróciła się do wszystkich kamerdynerów i służących.
Kamerdyner i służący odpowiedzieli jednocześnie: – Tak, pani Meade.
– Babciu… – Stanley był trochę zły i zaniepokojony.
– Co? Wątpisz w moją decyzję?
– Nie. Ja, ja nie śmiałbym. – Stanley się poddał. Nie odważył się sprzeciwić Perle, która była zbyt twarda.
Vincentowi zabrakło słów. Wykrzyknął w duchu: – Babcia to babcia. Stanley w ogóle nie śmiał się sprzeciwić. Wygląda na to, że w przyszłości będzie miał ciężkie chwile.
Perła, która miała 76 lat, była filarem rodziny Wallace. Wyglądała jak zwykła emerytowana starsza kobieta, sadząca kwiaty, grająca w karty, czytająca czasopisma i oglądająca filmy. W rzeczywistości miała doskonałe zdolności. Po przypadkowej śmierci jej syna i synowej, nie tylko musiała zarządzać firmą, ale także opiekować się dwoma wnukami. Okazało się, że osiągnęła wspaniałą równowagę.
W biznesie była znana jako zdecydowana i bystra silna bizneswoman w Seashore. W domu jej dwaj wnukowie szanowali ją i kochali. Zawsze robili tak, jak im kazała.
Jako pierwszy wnuk rodziny Wallace, Stanley był bystry, gdy był młody. Szybko się uczył. Nie chciał, żeby jego babcia była zbyt zmęczona, więc przejął zarządzanie firmą, gdy miał 20 lat. Od tego czasu Perła nie zajmowała się zbyt wieloma sprawami Grupy.
Chociaż nie była już dyrektorem generalnym Grupy, jej aura królowej biznesu pozostała. A jej dwaj wnukowie słuchali jej.
Słysząc ich odpowiedzi, Perła skinęła głową z zadowoleniem. Czułość zajęła miejsce chłodu w jej oczach.
Powiedziała do Melanie: – Mel, nie martw się. Z prababcią twój tata nie odmówi przyznania się do ciebie. Od teraz będziesz tu mieszkać i być naszą szczęśliwą księżniczką, dobrze?
Melanie była spostrzegawcza. Od razu zauważyła, że Perła jest osobą zarządzającą rodziną Wallace. Nawet Stanley i Vincent trochę się jej bali. Więc dopóki zdobędzie sympatię Perły, łatwiej będzie jej matce zamieszkać tu w przyszłości.
– Dobrze! Dziękuję, prababciu. Nie tylko wyglądasz młodo i elegancko, ale jesteś taka miła. Lubię cię najbardziej!
Perła była tak szczęśliwa słowami Melanie. Uśmiechnęła się radośnie.
Stanley prychnął. Pomyślał: – Co za słodka gaduła. Nic dziwnego, że babcia tak ją lubi.
Stanley spojrzał na Vincenta z goryczą. To wszystko przez niego!
Kiedy Vincent poczuł „pełne urazy” spojrzenie Stanleya, szybko podszedł do Perły. Jego brat czasami bywał okropny.
Melanie pomachała do Pączka i przedstawiła go Perle.
– Chodź tu, Pączku. To jest moja prababcia i od teraz będzie twoja. Rozumiesz?
– Hau! – odpowiedział Pączek Melanie.
– Prababciu, to mój najlepszy przyjaciel. Ma na imię Pączek. Będzie grzeczny i może się z tobą bawić! – powiedziała słodko Melanie.
– Dobrze, dobrze. Będę bardzo szczęśliwa z twojego towarzystwa.
Odkąd zmarli jej syn i jego żona, Perła musiała zajmować się biznesem, a także opiekować się swoimi wnukami. Dawno nie była tak szczęśliwa.
Widząc, że jego babcia uśmiecha się tak promiennie, Stanley nie był już zły. Może to była słuszna decyzja, żeby sprowadzić Melanie z powrotem. Jego babcia wiele wycierpiała, a teraz w końcu zobaczyła swoją prawnuczkę. Spełniła swoje życzenie.
Nagle coś uderzyło Perłę. Chodziło o matkę Melanie.
– Mel, gdzie jest twoja mama?
– Mama pracuje za granicą. Nasza sąsiadka – ma na imię Cathy – opiekuje się mną.
Melanie powiedziała tylko, że jej mama wyjechała do pracy.
– Jak twoja mama może być taka okrutna! Jesteś taka młoda. Czy nie czuje się winna, że inni się tobą opiekują?
Kiedy Perła mówiła o matce Melanie, Melanie zauważyła, że Perła jest trochę zła. Bała się, że jej prababcia ma złe wrażenie o jej matce, więc wyjaśniła z niepokojem.
– Prababciu, nie myśl tak o mamie. Mama jest wspaniałym lekarzem. Wyjeżdża za granicę, żeby leczyć chore dzieci. Te dzieci były żałosne. Są biedne i nie stać ich na kupno wystarczającej ilości jedzenia, nie mówiąc już o wizycie u lekarza. Mama poświęca szczęśliwy czas ze mną, żeby je leczyć!
Perła nie wiedziała, że mama Melanie jest tak wspaniałym lekarzem. Zdała sobie sprawę, że źle zrozumiała matkę Melanie i powiedziała niewłaściwe słowa. Dzieci uważałyby swoje matki za najlepsze, więc lepiej, żeby nie krytykowała ich matek w ich obecności, bo inaczej mogłyby jej nienawidzić. Więc Perła szybko przeprosiła.
– Przepraszam, Mel. Nie wiedziałam, że twoja mama jest tak wspaniałym lekarzem. Nie powiem o niej nic złego. Nie gniewaj się na prababcię, dobrze?
Vincent i Stanley szczerze szanowali matkę Melanie. Byli coraz bardziej ciekawi i chętni, żeby zobaczyć jej matkę.
– Nie gniewam się na ciebie, prababciu. Powiedziałaś to tylko dlatego, że nie wiedziałaś.
Potem Melanie uśmiechnęła się słodko do Perły. Perła była odurzona jej uśmiechem wraz z dołeczkami.
Pogładziła Melanie po głowie i powiedziała: – Jesteś głodna, Mel? Przygotowaliśmy dużo jedzenia. Chodźmy na obiad!
– Świetnie!
Staruszka i młoda trzymały się za ręce i poszły do jadalni. Vincent wkrótce poszedł za nimi, podobnie jak Stanley.
















