Krzyki rozległy się wokół bram pałacu, gdy Alan dotarł do głównej ulicy.
Rozpoznał ich głosy. Należały do Ruby i jej przyjaciółek.
– Czy strażnicy naprawdę wlekli je do miasta? – zastanawiał się na głos, pędząc naprzód. Widok, który go powitał, odebrał mu mowę.
Szedł tuż za Królem, ale zdał sobie sprawę ze swojego spóźnienia dopiero teraz, widząc masakrę, jaką rozpętał Micah, po dotarciu do bram p
















