– Co to jest? – zachichotała Inara, patrząc na drinka, którego jej podałam.
– Martini z mango – szepnęłam, puszczając do niej szelmowsko oczko, co sprawiło, że kobieta obok zachichotała jeszcze głośniej.
Patrząc, jak wypija podany przeze mnie napój jednym haustem, musiałam tylko poczekać, aż tabletki nasenne, które do niego wrzuciłam, zaczną działać, zanim wykonam swój ruch.
Przepraszam cię, Inaro
















