PUNKT WIDZENIA XADENA
— Cóż… — Henry opadł ciężko na oparcie krzesła, wypuszczając głośno powietrze. — Zdecydowanie cieszę się, że to już za nami. Zebrania po nieprzespanej nocy zawsze dają w kość.
Tak się złożyło, że zaledwie rankiem po bankiecie obaj mieliśmy zaplanowaną krótką, prywatną naradę dotyczącą naszych ludzi stacjonujących przy granicy. Biorąc pod uwagę, że napięcie między nami a Niedź
















