Jestem jak we śnie, na granicy jawy i snu –
Słyszę jęk – czy to ja?
Otwieram oczy, marszcząc brwi. Gdzie jest samochód? Zamykam je przed ciepłym, żółtym światłem pokoju. Chcę się obudzić, ale sen wciąż mnie przyciąga w dół –
Ukłucie w palec – podskakuję, odsuwając ręce, które trzymają moją rękę –
„Już dobrze,” mówi delikatny kobiecy głos. „Już po wszystkim…”
Potem męski głos – wypływam z ciemności, pędzona strachem. Znam ten głos.
„…do laboratorium, chcę szybkich wyników. Porównać z linią krwi…”
Kręcę głową, jęcząc. Mrugam, rozglądając się po elegancko urządzonym pokoju. Nie znam tego miejsca.
Podnoszę się i siadam z nogami podwiniętymi pod siebie na szezlongu. Zauważam, że nadal mam na sobie strój z klubu, ale ktoś zapiął na mnie męską, białą koszulę. Kiedy opieram się na dłoniach, czuję ból w palcu. Spoglądam w dół i widzę na nim plaster. Co –
Nagle wraca do mnie zamglone wspomnienie – kobieta pobierająca mi krew, Lippert mówiący, żeby zanieśli ją do jakiegoś laboratorium –
Ogarnia mnie panika – muszę być gdzieś na terenie posiadłości Lipperta. Chwytam za materiał kanapy, szukając jakiejś drogi ucieczki. Są okna, ale widać z nich tylko korony drzew – z pewnością jesteśmy na drugim piętrze lub wyżej –
Przerażające obrazy zalewają mój umysł – do cholery, po co Lippertowi moja krew? Czy ją sprzedaje? Czy chce próbki, żeby jego kumple z czarnego rynku znali moją grupę krwi i mogli lepiej licytować moje organy!?
Moje ręce nerwowo sięgają do włosów, plącząc się w nich. Wpatruję się w drzwi. Może po prostu uciec –
Drzwi otwierają się z rozmachem i wstrzymuję oddech.
Kent Lippert stoi w progu, przyglądając mi się, jak w niego patrzę. Wiem, co widzi – dzikie, przestraszone stworzenie, gotowe do skoku.
Ale nie śmieje się ze mnie ani nie straszy bardziej. Po dłuższej chwili po prostu zamyka za sobą drzwi i podchodzi do mnie.
Mój oddech przyspiesza, gdy się zbliża, gdy sięga do kieszeni, wyciąga – o mój Boże – nóż –
Odskakuję od niego, a on wzdycha, nadal wyciągając rękę.
„To twój nóż, Fay. Tylko oddaję twoją własność.”
Zastyglam w bezruchu, spoglądając na jego twarz i nóż w jego ręku. Nóż mojej matki. Rzucam się do przodu, żeby wyrwać go z jego dłoni, ale on cofa rękę i wyciąga drugą, żeby mnie powstrzymać. Jego dłoń ląduje prosto na mojej piersi i lekko mnie popycha, odrzucając z powrotem na szezlong.
„Spokojnie, Fay,” mówi, jego głos jest pełen władzy. „Oddam ci go. Chcę tylko najpierw zadać kilka pytań.”
Wpatruję się w niego, kompletnie przerażona.
„A jeśli nie odpowiesz na moje pytania, Fay Thompson,” mówi, pochylając się nade mną, jego głos jest ledwie szeptem. „Wrzuce ten nóż do kanalizacji i nigdy go więcej nie zobaczysz.”
Zaciskam szczękę i kiwam głową, skupiając wzrok na nożu mojej matki, desperacko chcąc go odzyskać.
„Skąd masz ten nóż, Fay Thompson?” pyta, prostując się i wkładając rękę z nożem do kieszeni.
„Od mojej matki,” mówię cicho, kręcąc kosmyk włosów wokół palca wskazującego. Dlaczego wciąż wypowiada moje nazwisko w ten sposób? „Ona mi go dała.”
Kicha powoli głową, myśląc. „Kiedy ci go dała?”
„W testamencie,” mówię. „Mój tata kazał mi go zawsze nosić, żeby ją pamiętać i dla ochrony.”
Lippert przechyla głowę na bok, zaciekawiony. „A kim dokładnie jest twój ojciec?”
Podnoszę gwałtownie oczy, marszcząc brwi. Dlaczego obchodzi go, kim jest mój ojciec, a nie moja matka? „To nie twoja sprawa,” odpowiadam ostro. „On jest dobrym człowiekiem – nie możesz go skrzywdzić –“
„Fay,” mówi, uśmiechając się do mnie, trochę okrutnie. „W tym mieście mogę skrzywdzić, kogo chcę. Myślisz, że zwlekasz, ukrywając jego imię, ale z każdą minutą wahania to jedna minuta bólu więcej. Dla ciebie. Albo dla niego. Albo dla twojej siostry.”
Moje oczy rozszerzają się z przerażeniem na dźwięk tej groźby.
Uśmiecha się do mnie, jak zadowolony kot, który złapał swoją kolację. „Ich imiona, Fay.”
„David i Janeen Thompson,” szepczę, nie wiedząc, co innego zrobić. „Proszę,” mówię, teraz błagając. „Proszę, nie krzywdź ich. Oni są dobrymi ludźmi – nie są w to zamieszani…“
W cokolwiek to jest. Ale czym to w ogóle jest? Dlaczego tu jestem?
Kicha znowu głową i wyciąga rękę z kieszeni, oferując mi ostrze. Wyrwam je z jego dłoni. Potem odwraca się, żeby wyjść z pokoju.
Zdesperowana, wyciągam swój atut. „Proszę!” wołam za nim. „Proszę, nie krzywdź ich! Daniel by tego nie chciał!”
Zatrzymuje się w drzwiach, na chwilę nieruchomiejąc. Potem powoli się odwraca. „Daniel?” pyta, wpatrując się we mnie.
Kiwam energicznie głową. „Daniel, twój syn? On jest…” Zagryzam wargę, nagle zawstydzona. „On jest moim chłopakiem.”
Kent śmieje się wtedy – prawdziwym, zaskoczonym śmiechem. Przeciera dłonią po twarzy, kręcąc głową. „Mój syn Daniel jest twoim chłopakiem,” mówi, powtarzając moje słowa i spoglądając w sufit z niedowierzaniem.
Kiwam znowu głową, zagryzając wargę przed małym białym kłamstwem – w końcu nie jest już moim chłopakiem. Ale desperacko pragnę, żeby to zadziałało.
„No cóż, to jest… przypadkowe,” mówi.
Kent przez chwilę stoi nieruchomo, a potem podchodzi z powrotem do mnie przez pokój. Kiedy dociera do szezlongu, łapie mnie za łokieć, podciągając mnie do stóp, potrząsając mną, żebym zwróciła uwagę na jego słowa.
„Fay, ty mała idiotko, czy ty nie wiesz, kim jesteś?” Jego głos jest zły, jakby był sfrustrowany moją niekompetencją.
„Ja – ja –“ na mojej twarzy maluje się pomieszanie – przecież właśnie mu powiedziałam, kim jestem –
„Kim jesteś, Fay. Czy nigdy nie zadawałaś pytań o swoją matkę? O swojego biologicznego ojca?” Potrząsa moim ramieniem, jakby próbował odświeżyć mi pamięć.
Moje usta otwierają się z zaskoczenia i pomieszania. Skąd wie, że David nie jest moim biologicznym tatą?
Kent stoi teraz blisko mnie, spoglądając na moją twarz. Czuję, jak moja dolna warga zdradziecko drży, i wciągam ją do ust, desperacko nie chcąc okazywać słabości. Oczy Kenta spoglądają na moje usta, gdy to robię, obserwując ten ruch. Powoli wypuszcza powietrze i na chwilę przyciąga mnie bliżej.
Ale potem puszcza mnie.
„Fay, twój tata ukrywał przed tobą tajemnice. Kobieta, która była właścicielką tego noża, to Victoria O’Leary, kochanka Lorenzo Aldena.” Przygląda mi się od góry do dołu, puszczając mój łokieć i krzyżując ramiona.
„Zrobiliśmy test DNA,” kontynuuje, „z zabezpieczonej próbki około godzinę temu. Twoje nazwisko to nie Thompson, to Alden. Fay Alden. A twój ojciec szukał cię od dawna.”
Czuję, jak osuwam się na kanapę, tracąc oddech. Wpatruję się w dal, oszołomiona.
Nigdy – nigdy tak naprawdę nie myślałam o tożsamości mojego biologicznego taty, nigdy nie czułam takiej potrzeby ani pragnienia. Było jedno zdjęcie mnie jako dziecka z moją matką, stojącą obok dziwnego mężczyzny, ale nigdy nie byłam naprawdę ciekawa –
Ale czy to możliwe –
Moje wspomnienia o mojej matce to jasna, roześmiana kobieta, włosy czerwone jak moje – jak mogła –
Moja matka? Kochanka mafii? Ja, córka dona?
Nagle ktoś odrywa mi kartkę od twarzy. Biorę ją z drżącymi rękami z ręki Kenta i widzę tam potwierdzenie. Próbka krwi od pacjenta A jest biologicznie zgodna z ojcostwem z pacjentem B, zidentyfikowanym jako Lorenzo Alden.
„To jest… to jest moja krew?” oddycham, spoglądając na Kenta. On kiwa głową, poważny.
„Masz szczęście, że cię znalazłem, Fay,” mówi, znowu krzyżując ramiona.
Trochę otrząsam się na jego słowa i patrzę na niego gniewnie. Dość szczęśliwa, żeby być nękana w klubie ze striptizem, przerzucana przez czyjeś ramię i porwana?
Dostrzega trochę ironii w moim wyrazie twarzy i kącik jego ust unosi się, ledwie uśmiech.
„To cenna informacja, Fay,” kontynuuje Kent. „Gdyby Dean dowiedział się o tym pierwszy, wysyłałby kawałki twojego DNA – może palec – do Aldena jako okup. Ale Alden jest moim sojusznikiem – wkrótce doprowadzę do twojego ponownego spotkania z ojcem. W jednym kawałku.”
Gniotę kartkę w rękach, rzucając ją na ziemię. „DNA nie czyni ojca – nie chcę się ‘jednoczyć’ z nieznajomym –“ Wstaję, próbując wyjść, ale Kent zastępuje mi drogę.
„Jesteś teraz w moim świecie, Fay,” mówi. „A w tym świecie twoje DNA znaczy więcej niż cokolwiek innego, rodzina znaczy więcej niż cokolwiek innego. A dla mnie? To osobiste.”
Spoglądam na niego, oderwana od mojej misji dotarcia do drzwi. „Jak do cholery to może być dla ciebie osobiste? Moje DNA nie pasuje do twojego, dzięki Bogu.”
Próbuję go minąć, ale on wyciąga rękę, żeby mnie powstrzymać, przyciągając mnie do swojej piersi, żebym nie mogła pójść dalej. Potem owija palce wokół moich włosów, odchylając moją głowę do tyłu, zmuszając mnie do spojrzenia na niego.
„Ponieważ w dniu jej narodzin córka Aldena została obiecana mojemu pierworodnemu synowi. Wygląda na to, że to nie był przypadek, że los sprowadził cię do Daniela,” mówi, jego oczy wędrują po mojej zszokowanej twarzy.
„Za kilka miesięcy wyjdziesz za niego za mąż.”

![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=384&q=75)







![Miłość od pierwszego smaku [Ulubienica ojczyma]](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcos.ficspire.com%2F2025%2F07%2F15%2F2adc15f6ab89481e9bd91ca90a57e696.jpg&w=128&q=75)






