Około dziewiątej rano słońce oświetlało plażę w Oakhaven. Stała tam nadmorska willa.
Oakhaven było miastem położonym nad morzem. Nadmorskie wille otoczone łagodnymi plażami były ulubionym miejscem bogaczy.
Z dużej willi wyszła młoda i piękna kobieta.
To była Claire.
Claire miała na sobie białą czapkę, okulary przeciwsłoneczne, modny biały T-shirt, białe sneakersy i dżinsowe szorty, które odsłaniały jej proste, długie nogi.
Wyglądała energicznie i seksownie.
Wyprowadzała na spacer białego biszkoptowego pieska. Wyglądał jak urocza zabawka.
Ten słodki piesek miał duże, czarne i okrągłe oczy.
To był ukochany pies Claire, Śnieżek.
Claire nie prosiła ochroniarzy, aby towarzyszyli jej podczas spaceru z psem.
Spacerowała z psem spokojnie wzdłuż nadmorskiej drogi.
Chociaż poprzedniej nocy przeżyła nieprzyjemne zdarzenie, Claire nie wydawała się zbytnio tym przejęta.
Mówiąc dokładniej, nie obchodził jej szmaciarz taki jak Brandon, a tym bardziej nie dała się przez niego zranić.
Po powolnym spacerze krótszym niż mila, Claire zobaczyła młodego mężczyznę leżącego na skale niedaleko.
Naciągnął kapelusz na głowę i trzymał wędkę w jednej ręce.
Widząc to, Claire mruknęła pod nosem: "Ten człowiek przyszedł tu łowić ryby czy spać?"
Byłoby dziwne, gdyby w ten sposób złowił rybę.
Nagle młody mężczyzna zdjął kapelusz, odsłaniając swoją twarz. To był Gilmore. Usiadł i krzyknął radośnie: "Wreszcie ryba połknęła przynętę!"
Gilmore szybko zwijał żyłkę. Ryba ważyła ponad pół kilograma.
Zdjął rybę z haczyka i wrzucił ją do małego wiaderka obok siebie.
Potem Gilmore uśmiechnął się do Claire. Stała przy drodze niedaleko. Powiedział: "Kto powiedział, że nie można jednocześnie łowić ryb i spać? Ja mogę."
Następnie Gilmore przestał patrzeć na Claire. Ponownie założył przynętę na haczyk i wrzucił go do morza.
Położył się z powrotem na skale i założył kapelusz, aby osłonić twarz przed słońcem.
Widząc to, Claire nie mogła się powstrzymać od uśmiechu. Pomyślała: "Ten mężczyzna jest interesujący! Potrafi złowić rybę w ten sposób."
Claire nie zatrzymywała się dłużej. Kontynuowała spacer z psem.
Gdy kroki Claire cichły, Gilmore delikatnie zdjął kapelusz i usiadł.
Obserwując odchodzącą Claire, pomyślał: "Nadszedł czas, aby Brandon zaatakował Claire."
Wziął wędkę, założył kapelusz i ruszył w kierunku Claire.
Nadmorska droga była bardzo cicha. Od czasu do czasu przejeżdżały luksusowe samochody w drodze do lub z willi i rzadko spotykano pieszych.
Po obu stronach drogi rosły różnego rodzaju zielone drzewa. Jasne światło słoneczne przedzierało się przez gałęzie i liście. Wróble skakały i wesoło ćwierkały na drzewach.
To wprawiło Claire w wyjątkowo dobry nastrój. Powiedziała do uroczego biszkoptowego pieska obok niej: "Śnieżku, przywitaj się z wróblami."
Śnieżek spojrzał na nią uśmiechając się swoimi czarnymi oczami. Jakby rozumiał, co powiedziała Claire, zaszczekał na wróble na drzewach.
Gdy tylko Śnieżek entuzjastycznie powitał ptaki, one zacwierkały i odleciały.
Widząc to, Claire nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Powiedziała do swojego uroczego psa: "Śnieżku, przestraszyłeś wróble. Pamiętaj, aby następnym razem, gdy się z kimś witasz, być delikatniejszy."
Śnieżek jednak podniósł swoją małą główkę i zaszczekał na Claire.
Brzmiało to tak, jakby Śnieżek odpowiadał Claire.
Po zabawie z psem przez chwilę, Claire kontynuowała spacer.
Kiedy skręcili za róg, Claire, trzymająca smycz Śnieżka, zobaczyła mężczyznę w kapeluszu, okularach przeciwsłonecznych i masce, który wybiegł zza dużego drzewa.
Zanim Claire zdążyła zareagować, mężczyzna złapał ją za ramię i pociągnął za drzewo.
Mężczyzna złapał Claire za gardło i przycisnął ją do drzewa.
Nie mogła krzyczeć ani się ruszyć.
Widząc Śnieżka obok siebie, puściła smycz.
Śnieżek spojrzał na Claire, która cierpiała, a następnie szybko uciekł.
Widząc, że Śnieżek biegnie w kierunku willi, Claire modliła się w milczeniu. Miała nadzieję, że Śnieżek sprowadzi na czas ochroniarzy. Wtedy mogła zostać uratowana.
"Kim... jesteś? Czego chcesz?" Chociaż była duszona, Claire wciąż mogła wydobyć z siebie słaby i ochrypły dźwięk.
"Claire, ty i Carterowie jesteście tacy okrutni. Ogłosiliście nawet, że zrywacie więzi z Wilsonami. Chcecie zniszczyć interesy Wilsonów. Teraz, gdy zostałem wydalony z rodziny Wilsonów przez mojego dziadka, zrujnuję ciebie!" Mężczyzna w kapeluszu warknął z nienawiścią.
"Jesteś Brandon. Dlaczego... dlaczego tu jesteś?" Claire od razu rozpoznała głos Brandona. Była zła i zaskoczona.
Zapytała o to, ponieważ nigdy nie mówiła Brandonowi ani nikomu innemu o swojej nadmorskiej willi, z wyjątkiem członków swojej rodziny.
Brandon zadrwił. "Ponad miesiąc temu potajemnie umieściłem lokalizator w twoim Ferrari. Wiem, że masz tu willę i lubisz spacerować z psem wzdłuż nadmorskiej drogi."
Claire w końcu zrozumiała, dlaczego Brandon ukrywał się za dużym drzewem przy drodze. Wyglądało na to, że od dawna znał jej miejsce pobytu.
"Brandon, czego chcesz?" Chociaż Claire została zaskoczona przez Brandona, odzyskała spokój.
Brandon zdjął okulary przeciwsłoneczne, patrząc ostro na Claire. "Po pierwsze, Carterowie muszą zgodzić się ponownie współpracować z Wilsonami i podpisać z nami długoterminową umowę.
"Po drugie, przelej 150 milionów dolarów na moje konto w Juliss Bank jako kaucję za współpracę między Carterami i Wilsonami. Jeśli Carterowie zerwą umowę z Wilsonami, pieniądze zostaną wykorzystane jako odszkodowanie."
Były dwa powody, dla których Brandon postawił takie żądania. Po pierwsze, gdy Wilsonowie i Carterowie ponownie nawiążą współpracę, będzie mógł wrócić do rodziny.
Po drugie, 150 milionów dolarów nie było kaucją. To były jego pieniądze. Nawet jeśli zostałby wydalony z rodziny, nie miałby zmartwień z tak dużą sumą pieniędzy na swoim koncie bankowym.
Claire spojrzała na Brandona spokojnie i powiedziała: "Akceptuję twoje żądania, ale musisz mnie puścić i pozwolić mi zadzwonić do mojego dziadka."
Brandon poluzował uścisk na szyi Claire. Jednocześnie wyjął z kieszeni sztylet i wycelował nim w Claire. "Szybko dzwoń do swojego dziadka!"
Jeśli Claire spróbuje go oszukać, pożałuje tego.
Claire wyjęła telefon i zadzwoniła.
Brandon wpatrywał się w nią uporczywie. W tym czasie przejechał samochód.
Między nimi a drogą rosło duże drzewo. Zatem kierowcy nie mogli ich łatwo zauważyć.
Jednak gdy samochód przejeżdżał, Brandon podświadomie spojrzał na drogę.
W tym momencie Claire zdała sobie sprawę, że to rzadka okazja.
Szybko rzuciła telefonem w twarz Brandona.
Chociaż Brandon był czujny, zanim się zorientował, telefon uderzył go w twarz. Wydał okrzyk.
Claire szybko uciekła zza dużego drzewa na drogę.
"Suka, chcesz uciec? To nie takie proste!" Ignorując ból na twarzy, Brandon trzymał sztylet, goniąc Claire we wściekłości.
Claire biegła tak szybko, jak tylko mogła, ale kiedy stanęła na piasku, poślizgnęła się i upadła na ziemię z hukiem.
Widząc upadek Claire, Brandon powiedział z dzikim wyglądem: "Suka, jak śmiesz ze mnie kpić? Dziś wyślę cię do piekła!"
Brandon płonął gniewem i wbił sztylet w Claire.
Claire pobladła i krzyknęła: "Pomocy!"
Właśnie wtedy, gdy nóż Brandona miał dotknąć Claire, usłyszeli świst.
Coś w rodzaju długiego kija uderzyło Brandona z hukiem.
Z krzykiem Brandon został natychmiast odrzucony jak latawiec z zerwaną linką. Runął na ziemię kilka metrów dalej, nie mogąc wstać.
















