Poranne słońce wlewało się przez okno do sypialni.
Na łóżku leżała Lilian, której skóra była delikatna i gładka jak jajko bez skorupki. Oparła głowę na ramieniu Gilmore'a.
Po nocy miłosnych uniesień wyglądała tak subtelnie i ponętnie jak kwiat zwilżony kroplami rosy.
Spojrzała na śpiącego Gilmore'a, który lekko pochrapywał. "Ty słodka świnko," szepnęła.
Mimo to, czuła się otoczona nieopisaną słody
















