Oneida poczuła jedynie, że coś chwyciło ją za łydki.
Lata przyzwyczajenia sprawiły, że instynktownie chciała wykonać szybki ruch nogą.
Jednak, gdy jej wzrok spoczął na kulce istoty u jej nóg, nie mogła powstrzymać się od zdziwienia.
U jej nóg siedział śnieżnobiały buldog.
Jego sierść była miękka i lśniąca, a jego pysk wyglądał słodko i uroczo, z parą ciemnych, okrągłych i iskrzących oczu, które przypominały oczy czystego, pełnego duszy jelonka w lesie.
Całe ciało psa wylegiwało się na podbiciu stopy Oneidy, a jego krótkie łapki pieszczotliwie drapały ją po kostce.
"Skąd się wziął ten piesek?" - uśmiechnął się Simon, uznając to za nieco intrygujące. "Czy on uważa cię za swojego właściciela?"
Oneida nie odpowiedziała, ale w głębi duszy była ogarnięta burzliwymi emocjami. "Czy to... Śnieżek?" - zastanawiała się.
Niewiele osób wiedziało, że Jackson miał buldoga o imieniu "Śnieżek".
Śnieżek był równie przywiązany i czuły w stosunku do Oneidy w jej poprzednim życiu, jak teraz. Jak tylko ją zobaczył, wolał przylgnąć do niej niż do swojego właściciela.
"Jeśli Śnieżek tu jest, to czy Jackson też może być gdzieś w pobliżu?" - zastanawiała się Oneida, a jej oczy rozbłysły. Natychmiast rozejrzała się po okolicy.
"Szefie, czego pani szuka?" - Simon również podążył za jej wzrokiem i rozejrzał się.
Wokół nich rozciągała się bogata posiadłość, otoczona kolorowymi kwiatami. Nikogo innego nie było.
Nieco rozczarowana, Oneida odwróciła wzrok i przykucnęła, by podnieść Śnieżka.
Zachowywał się niezwykle dobrze w ramionach Oneidy, nie szarpał się ani nie ruszał, a nawet wydawało się, że mu się to podoba.
"Szefie, co pani robi?" - Simon był nieco zakłopotany jej działaniem.
"Pomagam mu znaleźć właściciela" - powiedziała Oneida rzeczowym tonem.
"Chwileczkę. Szefie, od kiedy pani jest taka..."
Simon przełknął słowo "dobrotliwa", nie odważył się go wypowiedzieć.
Nagle w posiadłości pojawił się czarny jak smoła Rolls-Royce.
Eleganckie i wspaniałe nadwozie samochodu zdawało się podkreślać bogaty i wysoki status jego właściciela.
Pojazd zatrzymał się w odległości około trzech metrów od Oneidy.
Drzwi kierowcy otworzyły się i wysiadł z nich dobrze ubrany mężczyzna.
Spokojnie podszedł do Oneidy z uprzejmym, ale chłodnym wyrazem twarzy. "Panno, buldog w pani rękach to mały pupil naszego szefa. Wcześniej przypadkowo się zgubił. Czy zechce go pani uprzejmie zwrócić naszemu szefowi?"
Oneida podniosła oczy i spojrzała na mężczyznę.
Rozpoznała go.
Był to najzdolniejszy podwładny Jacksona, Victor Locke.
Oneida nic nie powiedziała, ale jej wzrok mimowolnie powędrował w stronę tylnego siedzenia Rolls-Royce'a.
Okna były szczelnie zamknięte.
Jednak wiedziała, że Jackson siedzi właśnie w środku.
Serce Oneidy nagle zaczęło bić szybciej, a jej pierś zrobiła się ciepła.
Jej palce również mimowolnie zacisnęły się w pięść.
Nie spodziewała się, że wpadnie na niego tak krótko po przybyciu do Jeahron.
"Dobrze" - Oneida odwróciła wzrok i podała Śnieżka Victorowi.
Ten skinął jej lekko głową, zręcznie przejął Śnieżka i podszedł w stronę tylnej części Rolls-Royce'a, by otworzyć drzwi.
Oneida i Simon stali po drugiej stronie, więc nie mogli zobaczyć, co dzieje się wewnątrz samochodu.
Mężczyzna siedział w ciszy. Jego twarz była przystojna i zagadkowa, z nienagannymi, delikatnymi brwiami.
"Panie Bane, Śnieżek wrócił" - Victor położył szczeniaka u nóg mężczyzny, a następnie wymamrotał: "To dość dziwne. Śnieżek zawsze był nieufny wobec obcych, ale wydawało się, że polubił tę młodą damę przed chwilą..."
Jackson wyciągnął rękę i delikatnie pogładził sierść na głowie Śnieżka, mówiąc chłodno: "Zapytaj ją, czego by sobie życzyła jako wyraz wdzięczności".
Po drugiej stronie samochodu Simon zmrużył oczy, rzucając zaciekawione spojrzenie na Rolls-Royce'a.
Spędziwszy sporo czasu w Jeahron, znał prawie wszystkie sławy i arystokratów w mieście. A jednak nie przypominał sobie absolutnie nic o tej osobie przed sobą.
















