W końcu, nieważne jak mała była rana, to wciąż była rana...
Wzrok Jacksona spoczął na wierzchu dłoni Oneidy. Rana była tak mała, że prawie nie krwawiła.
– Tylko udajesz taką delikatną – wypluł te słowa bez większego znaczenia, ale w jego tonie nie było cienia obrzydzenia. Wręcz przeciwnie, pobrzmiewała w nim nuta bezradnego, czułego przywiązania.
Wtedy Oneida zobaczyła, jak Jackson podaje jej a
















