logo

FicSpire

Relacja miłość-nienawiść

Relacja miłość-nienawiść

Autor: Nova Blue

Dwóch
Autor: Nova Blue
27 sie 2025
Tydzień później Sasha jechała z rodzicami na spotkanie ze swoimi przyszłymi teściami i, oczywiście, z przyszłym mężem, który wciąż był dla niej zagadką. Towarzyszyło jej miłe i zarazem przerażające uczucie; co jeśli okaże się jednym z jej byłych, który chciał się zemścić za to, że go rzuciła? Co jeśli jest starym znajomym, z którym odmówiła spania? Kim on w ogóle jest, że zgodził się ją poślubić po jednym spojrzeniu? Wjeżdżając do wiejskiej posiadłości, jej oczy się rozszerzyły; cholera, wychodzi za mąż za bogatą rodzinę. Minęli już bramę, ale wciąż jechali obok mnóstwa drzew i kwiatów; wszędzie było zielono i wow, urzekająco. Po pięciu do dziesięciu minutach jazdy zatrzymali się przed rezydencją z fontannami co pięćdziesiąt metrów od pierwszej i mnóstwem posągów; dom wyglądał jak pałac z bajki, otoczony mnóstwem zieleni i kwiatów; był piękny. Sasha zachwyciła się w myślach; już pokochała ten budynek, kilku służących wyszło im na spotkanie z uśmiechami. Angelica przyjęła ich pozdrowienia, promieniejąc uśmiechem. Zostali wprowadzeni do domu, a wysoka, piękna kobieta podeszła do nich z gracją, wyglądała jak królowa Anglii, i gdyby Sasha nie wiedziała lepiej, naprawdę by uwierzyła, że nią jest. "Witamy, witamy" - uśmiechnęła się do nich, i było w niej coś tak znajomego; jej kryształowo niebieskie oczy naprawdę przypominały jej kogoś, kogo wątpiła, że kiedykolwiek jeszcze spotka w życiu. "Dziękujemy" - uśmiechnęła się Angelica, podobnie jak Nicolas. Kobieta spojrzała na Sashę i uśmiechnęła się: "To musi być więc Sasha; jest piękniejsza, niż się spodziewałam." Sasha uśmiechnęła się do kobiety; co za pochlebny język; pomyślała, "miło mi panią poznać." Kobieta uśmiechnęła się, po czym zaprowadziła ich do salonu, w którym Sasha wierzyła, że zgubiłaby się, gdyby zostawiono ją samą w domu. Dom był ogromny; naprawdę ogromny; jej oczy rozszerzyły się, gdy podziwiała dekorację salonu, z żyrandolem, który miał osiem do dziesięciu ramion, jasno świecących w pokoju. Na korytarzu wisiały trzy ogromne portrety. Jeden przedstawiał kobietę, a drugi mężczyznę o ciemnoniebieskich oczach, bruneta, który, jak sądziła, musi być jej mężem. Bogactwo od niego emanowało. Ostatni z portretów przedstawiał młodego mężczyznę, który powinien być co najmniej dwa lata starszy od niej; miał kruczoczarne włosy zaczesane do tyłu, błyszczące i mokre, jakby właśnie wyszedł spod prysznica, jego kryształowo niebieskie oczy zdawały się w nią wpatrywać, jakby portret był żywy i on na nią patrzył. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę, a jego nos był idealnie spiczasty; na miejscu, gdzie powinny być jego usta, znajdowała się cienka, seksowna różowa linia. Wyglądał tak znajomo, a kiedy w końcu do niej dotarło, westchnęła; w końcu nigdy nie zapomina się swojej pierwszej miłości. Sasha wpatrywała się intensywnie w portret. Czy to naprawdę może być on, czy tak bardzo pragnęła go znowu zobaczyć, że myśli, że ta osoba nim jest? Wpatrywała się w mężczyznę na portrecie obok jego i przypomniała sobie, że widzi tę twarz często, zwłaszcza w wiadomościach, jest bardzo podobny do Josepha Browna. Spojrzała na kobietę na portrecie, jeśli on jest Josephem Brownem, to ona jest Vanessą Brown, a to uczyni go, spojrzała na portret młodego mężczyzny przed sobą, Michaelem Brownem. Wzięła gwałtowny wdech i rozejrzała się wokół. Czy to znaczy, że jest w domu Brownów? Rodziny multimiliarderów? Pomyślała o tym, oczywiście, tylko Brownowie mogą jej załatwić kontrakt z Jack and Jones. Odwróciła się, by spojrzeć na kobietę, która tak swobodnie rozmawiała z jej rodzicami. Czy wychodzi za mąż za Michaela? Poczuła, że jej serce bije szybciej; poczuła, że umiera, by poznać swojego narzeczonego. Czy naprawdę może być tym jedynym? Ale wtedy w szkole wiedziano, że jest gejem; to był również powód, dla którego nigdy za nim nie goniła. "Joseph będzie tu za chwilę; właśnie załatwia jakieś papiery w swoim gabinecie" - powiedziała Vanessa, którą rozpoznała, jej rodzicom. Serce Sashy biło coraz szybciej; naprawdę chciała zapytać o niego; chciała się upewnić, że to on. Byłoby przykro, gdyby jej nadzieja wzrosła na nic. "W porządku, możemy poczekać" - mówiła jej matka, "a co z Michaelem?" "Och, on też wkrótce tu będzie, nie martwcie się. Jestem pewna, że nie może się doczekać spotkania ze swoją narzeczoną." Vanessa spojrzała na Sashę z uśmiechem, "teraz rozumiem, dlaczego wybrał ją od pierwszego wejrzenia; jest piękna." "Och, proszę, nie schlebiajcie nam" - powiedziała Angelica, ale z dumnym uśmiechem na twarzy, gdy spojrzała na swoją córkę. Michael, powiedziała Michael, powtarzała w kółko w myślach Sasha, czy to może być inny Michael? Czy się myli? Nie mogła uwierzyć, jak bardzo są zajęci swobodną rozmową, kiedy ona zaraz się załamie. Dlaczego jej rodzice jej nie powiedzieli, żeby mogła się psychicznie przygotować? Już w sobie doszła do wniosku, że nigdy więcej go nie spotka w tym życiu, a tu jest, zaraz ma go poślubić? Jej nogi zrobiły się słabe i usiadła na dostępnej sofie najbliżej niej; musiała opanować swoje emocje, zawsze temu zaprzeczała, ale wiedziała, że to on jest powodem, dla którego z nikim się nie związała, ponieważ zawsze oczekiwała, że zobaczy jego cechy w nich, a kiedy ich nie mają, złości się i z nimi zrywa. Chce go, bardzo mocno, ale zawsze coś ją od niego odpychało, fakt, że jest gejem. Ostatni raz widziała go dwa lata temu, kiedy pojechała do Kanady na spotkanie. Widziała go jak zwykle w kręgu jego męskich przyjaciół lub partnerów biznesowych? Nie potrafi powiedzieć. Poszła do restauracji w swoim hotelu, żeby się czegoś napić i go zobaczyła, była zszokowana do szpiku kości, był ostatnią osobą, której spodziewała się zobaczyć, i jak zwykle, nawet jej nie zauważył, a ona została w restauracji, ukradkiem na niego spoglądając. Został tam prawie trzy godziny, ale ani razu nie spojrzał na jej stolik. Mężczyzna witający się z jej ojcem wyrwał ją z krainy marzeń; podniosła wzrok, żeby zobaczyć dokładnie tego samego mężczyznę, którego widziała na portrecie; wszystko było na swoim miejscu, "witamy" - powiedział. Nicolas uścisnął mu dłoń, a on odwrócił się, żeby na nią spojrzeć, "to musi być Sasha." Skinęła głową, po czym uśmiechnęła się: "tak, miło mi pana poznać." Mężczyzna uśmiechnął się: "witamy w moim domu, Sasho, mam nadzieję, że będziecie się z nami dobrze bawić, tak jak my mamy nadzieję dobrze bawić się z wami." Co za wyluzowany mężczyzna, pomyślała, pomimo jego bogactwa. "Mam taką nadzieję." Joseph uśmiechnął się, po czym usiadł obok swojej żony i rozpoczął rozmowę z jej rodzicami, której ona nie była świadoma; nie mogła powstrzymać się od myślenia o swoim narzeczonym lub o mężczyźnie, którego uważa za swojego narzeczonego. Po dobrej godzinie rozmowy z Brownami, wysoki mężczyzna wszedł do salonu; miał na sobie ciemnoniebieski garnitur, który pasował do jego oczu, białą koszulę pod spodem z dwoma lub trzema rozpiętymi guzikami. Jego włosy były zaczesane do tyłu i błyszczące. Miał szeroką klatkę piersiową i elegancko podszedł do swoich rodziców. Sasha nie mogła oderwać od niego wzroku; był taki sam jak dwa lata temu, chłodny i przystojny. Przywitał się z jej rodzicami skinieniem głowy i tylko krótko na nią spojrzał; tak jakby jej tam nie widział. Przełknęła ślinę i czekała na przedstawienie, o którym wiedziała, że wkrótce nastąpi. "Michael, minęło sporo czasu" - powiedział Nicolas, a młody mężczyzna tylko lekko uniósł kącik ust w słabym uśmiechu w odpowiedzi. "Synu, myślę, że wiesz, kim oni są; to Nicolas White i jego żona Angelica; mamy z nimi wiele kontraktów biznesowych" - przedstawiła Vanessa, po czym spojrzała na Sashę, "tutaj jest ich córka, Sasha, twoja narzeczona." Na to spojrzał na nią, a jego kryształowo niebieskie oczy wpatrywały się w nią; po raz pierwszy od tak dawna, jak pamiętała, patrzył na nią przez całe piętnaście sekund. Dopiero później skinął głową i odwrócił od niej wzrok. Wypuściła ciche westchnienie, krok po kroku, powiedziała sobie, w końcu sam ją wybrał. Rodzina wymieniła kilka krótkich rozmów, po czym zasiedli do kolacji, i ani razu jej tak zwany narzeczony nie powiedział do niej ani słowa. Rodzina wydawała się nieświadoma sprawy, ale to ją paliło; naprawdę umierała, żeby z nim porozmawiać; nie powiedział ani słowa od czasu wejścia. Kiedy się do niego zwracano, wszystko, co robił, to kiwał głową lub unosił kącik ust w słabym uśmiechu. Naprawdę chce usłyszeć jego głos; minęło tak wiele czasu. Chciała zapytać o niego, o jego życie, dlaczego wybrał ją na żonę i czy nadal woli mężczyzn od kobiet. Naprawdę chciała usłyszeć, jak mówi, i musiała zmusić się do jedzenia, mówiąc sobie, że może wyróżni ją po kolacji; w końcu mają się pobrać, muszą ze sobą porozmawiać, prawda? Poznać się. Mimo że znają się już trzynaście lat, od gimnazjum do liceum; ledwo byli przyjaciółmi. Pamiętała wtedy w szkole, że jedyne słowa, które mogła do niego powiedzieć, to "cześć, dzień dobry i do widzenia", na które on zawsze, zawsze odpowiadał skinieniem głowy lub uśmiechem, a czasem machnięciem ręką. Rzadko mówi na lekcjach lub gdziekolwiek w szkole, więc jego dzisiejsza postawa nie była wielkim zaskoczeniem. Wtedy w szkole można go było zobaczyć tylko rozmawiającego z jego męskimi przyjaciółmi; nigdy ani razu nie widziano go rozmawiającego z dziewczyną, a potem pewnego dnia uczeń młodszej klasy zobaczył go w łazience z innym młodszym uczniem, który miał opuszczone spodnie. W ten sposób wywnioskowano, że jest gejem i ani razu nie wystąpił, żeby temu zaprzeczyć. Po kolacji rodzina usiadła, żeby porozmawiać o ślubie, chcieli, żeby pobrali się tak szybko, jak to możliwe. Sasha wpatrywała się w niego, chcąc wiedzieć, czy sprzeciwi się czemukolwiek lub zdecyduje się coś dodać, ale on po prostu siedział tam jak posąg, nie mówiąc ani słowa. Próbowała kilka razy złapać jego wzrok, żeby go wyróżnić, ale po tym, jak spojrzał na nią, kiedy jego matka ją przedstawiła, nie spojrzał na nią ponownie. I przez krótką chwilę Sasha zastanawiała się, czy robi dobrze, ale nic, nic nie uszczęśliwi jej tak, jak bycie jego żoną. Zadzwonił jego telefon i przeprosił, żeby odebrać na zewnątrz, dyskusja toczyła się bez niego, a po kilku minutach wszedł służący, żeby ogłosić, że go nie ma. Tak po prostu? Pomyślała Sasha, spojrzała na jego rodziców, ale oni tylko skinęli głową na służącą i kontynuowali to, co mówili; nie wydawali się zaskoczeni jego postawą, i domyśliła się, że to może nie być pierwszy raz, a potem znowu ten cichy głos zapytał ją, czy robi dobrze, westchnęła i zapytała samą siebie, czy tak jest?

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Dwóch – Relacja miłość-nienawiść | Czytaj powieści online na FicSpire