Budząc się rano, Sasza była zaskoczona, bo pokój był jej obcy; zmarszczyła brwi i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że jest mężatką; no cóż, trudno ją za to winić, skoro nie obudziła się w ramionach męża.
Mąż? Odwróciła się na drugą stronę łóżka, ale go tam nie było, a wtedy usłyszała szum wody i wiedziała, że jest w łazience. Wstała natychmiast, podeszła do szafy, wyjęła szlafrok i narzuciła go na bieliznę; wyszła z pokoju, zeszła na dół i weszła do kuchni. Jasny gwint, można się zgubić w tej kuchni, pomyślała.
Wszystko było na swoim miejscu, niczego nie brakowało. Dobrze jest wyjść za mąż za bogatego, nie żeby ona sama była biedna, w końcu żyła bardzo wygodnie. Zaczęła przygotowywać śniadanie i postanowiła zrobić coś szybkiego, skoro on już się szykował do wyjścia z domu, a może nie? Trudno jej było stwierdzić. W końcu nie mógł iść do pracy, skoro była niedziela. Zrobiła naleśniki z sosem, nalała mu też szklankę mleka i ułożyła wszystko na stole w jadalni, który był wystarczająco duży dla dziesięciu osób.
Miała już iść na górę, gdy usłyszała dźwięk zamykanych drzwi i wiedziała, że schodzi na dół. Kiedy pojawił się na schodach, był ubrany w czarny garnitur i białą koszulę pod spodem. Jego włosy, jak zawsze, były zaczesane do tyłu i mokre, gdzie on idzie? Pomyślała, wyglądał naprawdę elegancko. Upuścił teczkę na sofę i sięgnął, żeby zapiąć mankiety.
"Dzień dobry" - pozdrowiła Sasza, ale on jej nie usłyszał lub udawał, że nie słyszy. Przygryzła wargę i podeszła do niego trochę bliżej, "pozwól, że ci pomogę".
Michael milczał i kontynuował to, co robił. "Zrobiłam śniadanie; mam nadzieję, że ci smakuje" - uśmiechnęła się.
Michael wydawał się skończyć z mankietami i tylko sięgnął w dół, podniósł teczkę i podszedł do drzwi. Sasza była zszokowana i patrzyła, jak odchodzi; zatrzymał się w drzwiach, nie odwracając się do niej, "kiedy wydaję polecenie, oczekuję, że będzie przestrzegane", po czym wyszedł z domu.
Sasza zamrugała dwa razy i wpatrywała się w jedzenie na stole; co jest? Czyżby zeszła noc była snem? Jak ona ma tak żyć? Jak to możliwe? Co on, do cholery, ma na myśli? Jak może być z nim w związku małżeńskim, a tu nic, żadnej interakcji, nic? Dobrze, rozumie, jest gejem, ale to nie znaczy, że musi być dla niej taki zimny; co ona takiego zrobiła?
Poczuła ból głowy z powodu myślenia i postanowiła na razie zostawić tę sprawę, kiedy wróci skądkolwiek, porozmawia z nim. Wpatrywała się w naleśniki i westchnęła, zanim je zjadła. Poszła na górę, wzięła prysznic, ubrała się i postanowiła zwiedzić swój dom. Chodziła po domu i nie mogła powstrzymać się od myśli, że naprawdę potrzebuje gospodyni, bo na pewno nie da rady sama dbać o tę rezydencję, a może on już jakąś miał?
Dom był nie tylko samotny, ale i nudny; chciała zadzwonić do swoich przyjaciółek, ale nie chciała ich zaskoczyć, w końcu dopiero wczoraj wyszła za mąż. Zabijała czas, przeglądając internet w telefonie; kiedy zmęczyła się małym ekranem, przełączyła się na laptopa. W końcu uśmiechnęło się do niej szczęście i dzień dobiegł końca, ale jej męża jeszcze nie było.
Przygotowała kolację i miała nadzieję, że wkrótce wróci i ją zje. Usiadła na sofie, gotowa na niego czekać, ale skończyło się na tym, że zasnęła na sofie. Budząc się ponownie, spojrzała na zegarek, była północ; zerknęła na stół w jadalni, a jedzenie było dokładnie tak, jak je zostawiła. Czy to możliwe, że jej drogi mąż jeszcze nie wrócił? Poczuła ostry ból w szyi i skrzywiła się; leżała przed chwilą w tak niewygodnej pozycji.
Wstała i podeszła do jadalni, wpatrywała się w jedzenie przez jakiś czas i zrezygnowała z czekania na niego. Może wrócić, kiedy tylko zechce. Weszła zmęczona po schodach i otworzyła swój pokój; podeszła do łóżka i upadła na nie jak kłoda drewna; odwróciła się na bok i wtuliła głębiej w poduszkę. Jej oczy powoli się otworzyły, ale tylko po to, by zobaczyć parę niebieskich oczu, które ją obserwowały.
Zerwała się z łóżka z krzykiem, ale mężczyzna tylko wpatrywał się w nią przez chwilę i odwrócił się do niej plecami. Stała, wpatrując się w leżącą postać na łóżku, próbując złapać oddech. Kiedy wrócił? Jak to możliwe, że nie słyszała, jak wchodzi? Dlaczego jej nie obudził? Czy nie wiedział, że na niego czeka? Dlaczego nie zjadł jedzenia i, co najważniejsze, dlaczego tak ją wystraszył? Prawie dostała zawału.
Naprawdę chciała zadać mu wszystkie swoje pytania, ale widząc, jak jest do niej odwrócony plecami, wiedziała, że będzie po prostu mówić do pustej przestrzeni. Westchnęła i wróciła do łóżka, wpatrując się w niego; po upewnieniu się, że nie odwróci się do niej ponownie, westchnęła i odwróciła się do niego plecami, zanim zgasiła lampkę nocną.
Następnego dnia obudziła się i zobaczyła, że łóżko jest już puste, sprawdziła godzinę, była już 8:15, jak mogła spać tak długo? Zeszła na dół i, jak się spodziewała, wyszedł z domu. Westchnęła i weszła do kuchni; przygotowała sobie talerz płatków śniadaniowych. Kiedy skończyła, poszła na górę, żeby przygotować się do pracy. Szukała kluczyków do samochodu i przypomniała sobie, że nie przyjechała swoim, wzięła jeden z kluczyków do samochodu, które zobaczyła w jego szufladzie i zeszła na dół.
Kiedy dotarła do garażu, nacisnęła przycisk na pilocie, a czarne BMW się otworzyło; wsiadła i pojechała do pracy. Będzie się martwić tym swoim nowym mężem, kiedy wróci. Dotarła do pracy i zaparkowała samochód. Wysiadła, a jej pracownicy byli zaskoczeni, że ją widzą, czyżby nie wyszła za mąż dopiero w sobotę? Co ona tu robi? Takie myśli krążyły w głowach wszystkich.
Sasza uśmiechnęła się do nich; oczywiście wiedziała, o czym myślą, ale co miała zrobić? Jej nowy mąż nawet nie zjadł jedzenia, które dla niego przygotowała przez cały wczorajszy dzień; wyszedł też z domu, zanim zdążyła się obudzić tego ranka, a na dodatek dał jej trzy niewiarygodne zasady w noc poślubną. Zaśmiała się głównie z samej siebie, zanim weszła do swojego biura. Usiadła i oparła głowę na zagłówku. Jej oczy były zamknięte. Czy ja dam radę? Zapytała samą siebie ponownie.
Cóż, małżeństwo jest jeszcze zbyt młode; może z czasem wszystko się ułoży, miała nadzieję, może szczęście się do niej uśmiechnie, powiedzmy, po czterech do pięciu dniach małżeństwa. Westchnęła i usiadła, żeby popracować nad dokumentem, kiedy drzwi jej biura zostały gwałtownie otwarte i weszły cztery kobiety. Spojrzała na nie i uśmiechnęła się, to jej pracownice, a także jej przyjaciółki, wszystkie pospieszyły jej z pomocą natychmiast po otwarciu oddziału i bardzo ją wspierały.
"No nie wierzę. Co ty tu, u licha, robisz?" - zapytała Marilyn z szeroko otwartymi ustami.
"Nie ma potrzeby udawać zaskoczenia, Marilyn, wszystkie wiedziałyśmy, że tu jest; dlatego przyszłyśmy" - powiedziała Janet; była matką dwójki dzieci, była starsza od Saszy o kilka miesięcy i to czyniło ją najstarszą w grupie.
"Ależ skąd. Nawet jeśli nie wyjechałaś w podróż poślubną, to przynajmniej powinnaś jeszcze leżeć w łóżku" - powiedziała Agnes, matka trójki dzieci, była o rok młodsza od Saszy, ale wyszła za mąż, gdy miała dwadzieścia jeden lat.
Agata podeszła do niej, złapała ją za głowę i zaczęła obracać ją w lewo i w prawo, szukając czegoś intensywnie na jej szyi; kiedy nie znalazła tego, czego szukała, przeszła do jej klatki piersiowej i piersi, na co Sasza natychmiast chwyciła koszulę, "przestań, czego tam nie mamy?" - przewróciła oczami.
Sasza uśmiechnęła się, "Nie mówię, że tego nie macie, ale to, czego szukacie, tam nie ma".
"Co masz na myśli, że tam tego nie ma, więc żadnych malinek?" - zapytała Agata, a pozostałe panie westchnęły.
"Żadnych malinek? Nie mów mi, że Michael jest takim delikatnym kochankiem?" - zapytała Marilyn z podziwem.
Agnes spojrzała na nią i prychnęła, "delikatny kochanek? Nie sądzę. Chociaż wydaje się zimny, to jestem pewna, że jest dzikusem w łóżku".
"Spójrz na nią, skąd możesz wiedzieć? Czy kiedykolwiek spędziłaś z nim noc? Czy w ogóle go widziałaś?" - zapytała Janet.
"Oczywiście" - zgodziła się Agnes.
"Kiedy?"
"W sobotę, na ich ślubie" - odpowiedziała, a wszystkie się roześmiały, w tym Sasza; naprawdę dobrze było mieć przyjaciółki, które potrafią odciągnąć cię od zmartwień.
"Dobra, dobra, dobra, dość gadania. Powiedz nam, jak było w nocy?" - zapytała Agata, a wszystkie zwróciły się do niej z zapałem w oczach.
Sasza westchnęła i przygryzła wargę; co ma im powiedzieć, że jej mąż dał jej zasady w sypialni, czy że faktycznie poszedł do łóżka natychmiast po prysznicu? "Emm..."
"Wiesz co; to nie jest właściwe miejsce, żeby o tym rozmawiać. Dziewczyno, jesteś nam winna" - powiedziała Marilyn.
"O tak, jesteś" - zgodziły się pozostałe.
Sasza spojrzała na nie zaskoczona "co?"
"Nie żyłaś zgodnie z zasadą" - powiedziała Janet, a ona skrzywiła się; zasady, kolejna zasada? Pomyślała.
"Jaką zasadą?" - zapytała; połowa jej duszy bała się, czy nie dadzą trudnej zasady jak Michaela.
"Wszystkie zgodziłyśmy się, że zanim wyjdziemy za mąż, urządzimy babski wieczór. Dziewczyno, przygotowałaś swój ślub w miesiąc i nie zabrałaś nas na nasz babski wieczór. A my nadal go chcemy" - wyjaśniła Agnes, a reszta pokiwała głowami, patrząc na nią.
















