Sasha zaparkowała w garażu rodziców; odebrała telefon od mamy, która kazała jej przyjechać do domu, bo mają jej coś do powiedzenia. Już i tak miała naprawdę stresujący dzień w biurze i zdecydowanie nie była gotowa słuchać ich narzekań na to, że nie jest zamężna. Mówiła im już niezliczoną ilość razy, że wyjdzie za mąż, kiedy nadejdzie właściwy czas, ale nawet ona sama nie wie, kiedy to będzie. W wieku dwudziestu sześciu lat nie jest nawet w poważnym związku; no cóż, wina leży po stronie facetów, żaden z nich nie wydaje się być taki, jak na początku, a ona na pewno nie zamierza zawierać małżeństwa z rozsądku.
Wysiadła z samochodu i okrążyła go, idąc w stronę werandy; nacisnęła dzwonek i wiedziała, że matka będzie narzekać, gdy tylko otworzy drzwi i ją zobaczy; powie coś w stylu: "Co ty wyprawiasz? Ile razy mam ci powtarzać, żebyś przestała dzwonić, jak tu przyjeżdżasz? Na litość boską, Sasha, przecież nie jesteś obca" Uśmiechnęła się i czekała na to.
Drzwi otworzyły się, ukazując twarz jej matki, jasnej blondynki o jasnoszarych oczach; jest identyczna jak ona, z wyjątkiem tego, że odziedziczyła po ojcu złocistobrązowe oczy, uśmiechnęła się do już zmarszczonej kobiety "Cześć, mamo."
"Sasha White, ile razy mam ci powtarzać, przestań dzwonić, drzwi są dla ciebie zawsze otwarte," Angelica upomniała córkę po raz setny.
Sasha uśmiechnęła się; wiedziała, że to nadejdzie "Mogę wejść?" Angelica wyglądała na sfrustrowaną, jakby miała zaraz podrapać sobie twarz, zanim syknęła i weszła do domu, zostawiając drzwi otwarte, żeby mogła za nią pójść "Tata jest w domu?"
"Będzie wkrótce, dzwonił, że spóźni się na spotkaniu. Jak tam firma?"
"Świetnie, wszystko idzie powoli, ale dobrze," odpowiedziała Sasha. Angelica odwróciła się, żeby na nią spojrzeć, a Sasha westchnęła; znała to spojrzenie "Proszę, nie zaczynaj teraz, mamo," jęknęła.
"Nie zaczynać czego? Nic nie zamierzam mówić. Po prostu usiądź tu i poczekaj, aż tata wróci do domu," powiedziała i poszła do kuchni.
Sasha rzuciła torbę na sofę, zanim poszła do kuchni, żeby się z nią spotkać "Więc, o czym chciałaś mi powiedzieć? Co to takiego, że nie mogłaś mi powiedzieć przez telefon?"
"Powiedziałam, poczekaj, aż tata wróci do domu, młoda damo. Nie wkładaj mi słów w usta." Sasha skinęła głową i rozejrzała się po kuchni, zanim chwyciła deskę do krojenia, żeby pokroić dla niej warzywa.
***
Nicholas usiadł z rodziną po kolacji; spojrzał na córkę i uśmiechnął się "Sasha, kochanie, wspaniałe wieści."
Sasha nie mogła się powstrzymać od uśmiechu "Jakie wieści, tato?"
"Otrzymaliśmy bardzo interesującą propozycję," odpowiedział.
Sasha zmarszczyła brwi "Jaką propozycję?"
"Posłuchaj mnie teraz, młoda damo, długo się nad tym zastanawialiśmy i zdaliśmy sobie sprawę, że naprawdę na tym skorzystasz," wtrąciła Angelica.
Sasha zmarszczyła brwi jeszcze mocniej; o czym oni mówią? "Nie rozumiem."
"Wiem, że nie rozumiesz," Nicolas uśmiechnął się, "otrzymaliśmy propozycję małżeństwa od rodziny, której najmniej się spodziewasz."
Sasha zmarszczyła się "Propozycja małżeństwa, dla kogo?"
"Co masz na myśli dla kogo? Ile mamy córek?" zapytała Angelica, marszcząc brwi.
Sasha wydała z siebie rozpaczliwe westchnienie. "Nie wierzę wam. Naprawdę tak bardzo chcecie, żebym wyszła za mąż, że musicie przyjmować propozycje? Mamo, mówiłam ci, że wyjdę za mąż, kiedy nadejdzie na to czas."
"No cóż, ten czas jest teraz. Kochanie, uwierz mi, gdyby to był ktokolwiek inny, nawet bym tego nie zaakceptowała, ale ten młody człowiek jest mężczyzną, dla którego warto umrzeć. Jest niezawodny, przystojny, szanowany i ma wszystko, czego chcesz. Zaufaj mi; wiem, jaki facet ci się spodoba, kiedy go zobaczę, a ten na pewno ci się spodoba," Angelica uśmiechnęła się promiennie.
Sasha wydała z siebie zirytowane westchnienie, jeśli jest jedna rzecz, którą jej mama potrafi robić, to chwalić chłopców, a na końcu i tak jesteś rozczarowana, kiedy ich w końcu poznasz. "Nie wierzę wam."
"Kochanie, posłuchaj mnie; wiesz, że zawsze mamy na uwadze twoje dobro. Już wszystko obliczyliśmy i szanse są po twojej stronie. Będziesz miała zapewnioną opiekę; niczego ci nie zabraknie," mówił Nicholas.
"Nic mi teraz nie brakuje, tato," przerwała.
"Wiem, że jesteś w stanie sama o siebie zadbać i wyrobiłaś sobie pozycję w firmie, wiem o tym i jestem z ciebie dumny. Ale to, to jest szansa na wspięcie się wyżej; nie wiesz, o kim mówimy."
"O kim?" Zapytała.
Angelica uśmiechnęła się "Dowiesz się, kiedy go zobaczysz," powiedziała, a Sasha przewróciła oczami; to nawet tajemniczy facet.
"Kochanie, posłuchaj mnie. Wiesz o tym kontrakcie Jacka i Jonesa, na który masz oko od miesięcy?" zapytał Nicholas, a oczy Sashy rozjaśniły się na wzmiankę o kontrakcie "Oni ci to załatwią i jeszcze więcej."
Co do cholery? Która rodzina może jej załatwić ten kontrakt i jeszcze więcej? "Tato, nie pogrywaj ze mną."
Nicholas zachichotał "Oszukałbym cię, moja córko? Mówię ci szczerą prawdę."
Sasha zmarszczyła brwi "Jeśli mogą mi to załatwić i jeszcze więcej, to dlaczego wybrali mnie na żonę?"
"Cóż, według matki, powiedziała, że dali synowi trzy propozycje małżeństwa, a on je odrzucił, ale jak tylko przynieśli mu twoją, od razu ją zaakceptował." Angelica uśmiechnęła się, że jej córka została wybrana ponad wszystkimi innymi. Czy wybrał ją od pierwszego wejrzenia? Czy ją znał, a może to dawna znajoma? Zastanawiała się.
"Więc, co ty na to? Pomyśl o dobrych stronach, kochanie," dodał Nicholas.
Sasha westchnęła; zawsze była przeciwna małżeństwom z rozsądku, a to tutaj, co to jest? "Po pierwsze, muszę poznać tego tajemniczego faceta, jeśli mi się spodoba, to zaakceptuję, a jeśli nie, to lepiej o tym zapomnijcie."
Angelica uśmiechnęła się "A ja ci mówię, że ci się spodoba."
Nicholas skinął głową "To dobrze, to bardzo dobrze. Zawsze wiedziałem, że mam inteligentną córkę."
Oczywiście, teraz będzie próbował mnie chwalić, lizus, uśmiechnęła się. Po jeszcze kilku krótkich rozmowach Sasha wróciła do domu, myśląc o tajemniczym facecie, który wkrótce miał zostać jej mężem.
















